niedziela, 19 marca 2017

#26 Zayn Malik

Znaleziony obrazOgromne krople deszczu spadały na moją wykrzywioną bólem twarz.
Cierpienie rozpływało się po moim ciele niczym wrzątek. Czułam się tak bardzo słabo. Czułam, że lada moment upadnę.
Stałeś na przeciwko mnie i czekałeś na jakąkolwiek  reakcję z mojej strony. Miałam przeogromną ochotę uciec, ale nie mogłam. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, a co dopiero się ruszyć.
-(t.i), proszę zrozum. To nie miało tak być. Ja, ja po prostu przestałem czuć, to co kiedyś do ciebie czułem. Jesteś wspaniałą kobietą i w przyszłości będziesz najlepszą matką, ale nie mojego dziecka. Już cię nie kocham i uważam, że zasługujesz na kogoś lepszego. Wiem, że byłem twoją pierwszą miłością, ale to nie ja będę ostatnią. Jeszcze raz przepraszam.- powiedziałeś, przystępując z nogi na nogę.
-Ale.- wyszeptałam lekko słyszalnie. -Dlaczego?
-Przecież ci powiedziałem.- odparł zaniepokojony moim stanem.
-Dlaczego nie zakończyłeś tego wcześniej? Dlaczego śmiałeś mnie obrażać? Dlaczego?- wreszcie coś we mnie drgnęło. Poczułam wściekłość. -Nienawidzę cię! Jak ja mogłam tyle lat się męczyć z kłamcą i draniem? Wiesz co ci powiem?- kontynuowałam bez jego odpowiedzi.- Życzę ci żebyś zdychał w piekle!- Wydarłam się i szybko pobiegłam przed siebie. Byle najdalej od niego.
*********
Minął tydzień. Cholerne ciężkich siedem dni. Przez cały ten czas siedzę w jednej pozycji i nie ruszam się z domu. Ba, ja nawet nie ruszam się z łóżka.
Nikt mnie nie odwiedza, za co jestem wdzięczna. Od tamtego dnia Zayn próbuje się ze mną skontaktować, ale ja odrzucam jego połączenia. Wiem, że nie powinnam tak robić, bo jest moim przyjacielem, ale nie mam ochoty na nic. Straciłam wszystko, straciłam sens życia.
                                                                      ***********
Usłyszałam łomotanie w drzwi. Oszołomiona spojrzałam w stronę dobiegającego hałasu, ale nie ruszyłam się ani o milimetr.
-(t.i), myszko, błagam otwórz mi.- To był Zayn.- Proszę cię. Co się stało? Chcę ci pomóc.-nie usłyszawszy ode mnie odpowiedzi, mówił dalej.- A może nie chcesz mnie już znać? Zraniłem cię? Przeoczyłem coś? - było słychać jak bardzo cierpi.
Coś we mnie pękło. Wstałam z łóżka i rozprostowałam kości. Omal nie upadłam. Dochodząc do drzwi musiałam opierać się o ściany. Byłam taka słaba. Przekręciłam zamek i lekko uchyliłam drzwi.
*Oczami Zayna*
Zgrzyt zamka oznaczał, że (t.i) otworzyła mi drzwi. Chwyciłem za klamkę i lekko uchyliłem dzielącą nas przeszkodę. Drzwi odsunęły się, a ja zobaczyłem ją.
Przeraziłem się. Moja kochana myszka wyglądała strasznie. Wyraźnie schudła, miała wielkie sińce  pod oczami, jej zawsze gładkie i lśniące kiedyś włosy, przeobraziły się w tłuste, rozczochrane  które spięła w wysokiego koka. Ubrana była w moją bluzę, która sięgała jej do kolan i czarne legginsy. Od razu widać było, że jest wycieńczona i ledwo trzyma się na nogach.
-Boże.- szepnąłem oszołomiony.
-Przepraszam.- wyjąkała, a na jej zaróżowionych od płaczu policzkach pojawiła się słona ciecz. Mocno ją przytuliłem do siebie, a ona wybuchła płaczem.
Wziąłem moją myszkę na ręce i zaniosłem do sypialni. To co tam zastałem, brak słów. Masa chusteczek, brudne ubrania. Jakby tu nikogo nie było dobry rok. Posadziłem ją na fotelu, a sam zabrałem się za porządek. Zmieniłem jej pościele i ogarnąłem podłogę. Położyłem ją do łóżka, a ona od razu zasnęła. Ciekawe ile nie spała?- zapytałem sam siebie.
Z brudnymi naczyniami poszedłem do kuchni. Posprzątałem resztę domu i przyszykowałem dla nas posiłek.
Wiedząc, że (t.i) nie obudzi się szybko poszedłem do sklepu na porządne zakupy. Postanowiłem kupić jej też coś na poprawę humoru.
                                                                     ************
Chodziłem po sklepach w poszukiwaniu ogromnych rozmiarów misia.  Razem z Niallem, którego spotkałem przypadkiem w spożywczym obeszliśmy całe miasto i nic.
-A może wejdziemy tutaj?- zapytał blondyn.
-Warto spróbować.- uśmiechnąłem się do niego.
Był i rzucał się w oczy od razu po przekroczeniu sklepiku. Podbiegłem do niego i z pomocą Horana postawiłem go przy kasie.
-Widzę, że zależy panu na dziewczynie, na pewno się spodoba.- posłała mi ciepły uśmiech kasjerka .
-Nawet nie wie pani jak bardzo. Dziękuję, do widzenia.-  odparłem szczerze.
Kiedy znalazłem się już w domu (t.i), podziękowałem Niallowi i poszedłem odłożyć zakupy do szafek. Kwiaty włożyłem do wody i zaniosłem do jej sypialni, a następnie wróciłem po misia.
*twoimi oczami*
Otworzyłam oczy i z lekkim opóźnieniem zdałam sobie sprawę z tego co się wydarzyło.
Usiadłam na czystych pościelach, od których biła przyjemna woń i zauważyłam ogromnego, białego misia. Leżał w nogach mojego łóżka, a jego mordka uśmiechała się do mnie. Na czworakach podeszłam do pluszaka i przeczytałam liścik wpleciony w jego rączki. 
 Nie smuć się myszko, będzie dobrze.
Pamiętaj ja zawsze będę przy tobie.
Twój Zayn <3
Pierwszy raz od tygodnia na moją twarz wkradł się uśmiech. Powoli wstałam i ruszyłam w stronę kuchni. Na stole przyszykowane było spaghetti, które parowało od gorąca. Tyłem do mnie stał mój Zaynuś. Moje słoneczko.
Podeszłam do niego i  mocno wtuliłam twarz w jego plecy. 
-Kocham cię Zayn. Dziękuję. -z moich ust wydobyły się tak bardzo i długo skrywane słowa.
-Też cię kocham myszko. Pamiętaj zawsze będę dla ciebie. -pocałował mnie w czubek głowy.-
A teraz marsz jeść bo w anoreksję popadniesz.- odparł poważnym tonem.
-Dobrze.- uśmiechnęłam się szeroko.

-A może przeprowadziłbym się do ciebie na ten czas, aż wszystko wróci do normy?- spytał nieśmiało mój badboy
-Zrobiłbyś to dla mnie?- zapytałam zaskoczona.
-Oczywiście.
                                                            *************
10 lat później

Razem z Zaynem mamy piękny dom na wsi i trójkę wspaniałych dzieci. Często widujemy się z chłopakami z zespołu i tak jak dawniej zachowujemy się jak małe dzieciaki. Uwielbiam patrze na Mulata kiedy jest wśród  swoich przyjaciół. Jest wtedy taki szczęśliwy. Tak jak ja. Cieszę się, że dostałam taki prezent od świata jakim jest Zayn.

Hejka kochani!
Ten imagin jest dosyć stary, ale z powodu zajętego weekendu nie dałam rady dokończyć nowego!
Dlatego przepraszam was za to i za wszelkie błędy, gdyż nie sprawdziłam go do końca.
Buziaki 

sobota, 11 marca 2017

#25 Louis Tomlinson

Zdesperowana usiadłam na ławce w parku. Podkuliłam nogi pod brodę, a swoimi chudymi ramionami ciasno się otuliłam. Potrzebowałam teraz kogoś kto mocno mnie przytuli i pozwoli się wypłakać. Zamiast tego siedziałam sama w ciemnym parku, skulona, zmarznięta i zniszczona. Tak, zniszczona. Przez życie. W ostatnim czasie nie miałam łatwo, ale śmiało mogę powiedzieć, że w porównaniu z tym co dzieję się teraz, tamto to bułka z masłem.
Zerwał ze mną chłopak, rodzice się rozwiedli, rozdzielili mnie z moją siostrą. Kelly została z tatą, a ja z mamą. Oni mieszkają w Niemczech, a my w Wielkiej Brytanii. Przynajmniej mieszkałyśmy. Teraz mieszkam tutaj tylko ja.
Wczoraj zmarła moja mama. Dowiedziałam się, że ma raka i przegrała tą walkę. Tylko dlaczego tak późno? Dlaczego tak późno się o tym dowiedziałam? Te jej ciągłe delegacje, wyjazdy i złe samo poczucie. Powinnam bardziej się o nią troszczyć.
-TY GŁUPIA IDIOTKO!- krzyknęłam na siebie, nie zwracając uwagi, czy ktoś mnie usłyszy. -Dlaczego to musiało spotkać akurat mnie? - Wybuchłam niepohamowanym płaczem.
Siedziałam w tym miejscu bardzo długo. Przynajmniej tak mi się zdawało. Zdążyłam zmarznąć, ale nie miałam siły ani ochoty się stąd ruszać. Byłam w stanie myśleć o mojej kochanej mamie, której już nigdy nie zobaczę.
*następnego dnia*
Przekręciłam się i mocno wtuliłam w coś miękkiego. Wzięłam głęboki oddech, wdychając przyjemną woń płynu do prania.
Zorientowałam się, że to nie jest park. Park, w którym zostałam wczoraj i nadal powinnam tam być. Otworzyłam szeroko oczy i zauważyłam pokój. Nie byłam w żadnym opuszczonym domu, czy ruderze pełnej meneli tak jak myślałam. Byłam w bardzo pięknym pomieszczeniu. Na przeciwko ogromnego łóżka na którym spałam było jedno wielkie okno, przysłonięte kremowymi zasłonami, które sięgały podłogi. Po przeciwnej stronie łóżka, które umiejscowione było na środku, stała zabudowana szafa. Pokryta była bielą, jak większość mebli. W tym pomieszczeniu dominowała biel i brąz.
Od razu gołym okiem można było domyśleć się, że ten dom nie należy do zwykłych. Musiał być budynkiem zamieszkałym przez bogacza. Poczułam się nieswojo. Nie należałam do biednej rodziny, ale do najbogatszej też nie. Postanowiłam, że jak najszybciej stąd pójdę. Odrzuciłam kołdrę na bok, a następnie pościeliłam łóżko. Najciszej jak umiałam zeszłam na dół, skupiając się na omijaniu skrzeczących schodków. Gdy zabrałam się za odklucznie mieszkania, ktoś chwycił mnie w pasie i odciągnął od drzwi.
Wystraszona krzyknęłam, a następnie wstrzymałam oddech.
-A ty gdzie uciekasz? - zapytał przyjemny głos zabierając ręce z mojej tali. Odwróciłam się bardzo powoli i zerknęłam na chłopaka. Młody bóg. Brązowe włosy ułożone w pięknym nieładzie, zaspane oczy i słodkie usteczka.
-Ymhm, Ja. Ten. -jąkałam się.- Przepraszam, ale jak ja się tu znalazłam? zapytałam odzyskawszy rozum.
-Znalazłem cię wczoraj w parku.... leżałaś tam zwinięta w kłębek, miałaś podpuchnięte oczy. Nie chciałem cię tam zostawiać. Wręcz się bałem. Zabrałem cię do siebie i ułożyłem do snu. To tyle- uśmiechnął się nieśmiało
-Oh. Dziękuję.- odparłam zawstydzona.
-To może. Skoro już tu jesteś, to może.- plątał się ze zdenerwowania.
-To może co?- zapytałam ciekawa.
-Czy zjadłabyś ze mną śniadanie?- zapytał, a w jego oczach skakały iskierki.
-Wiesz. Nie uśmiecha mi się siedzieć sama w domu, więc chętnie.- odparłam łamiącym się głosem.
-To zapraszam Madame.- podał mi rękę i zaprowadził do kuchni. Śniadanko już czekało. Bekon, jajko, sok pomarańczowy. Same pyszności. Chłopak odsunął dla mnie krzesełko, a ja posłusznie usiadłam.
-Louis.- powiedział
-Co?- zapytałam zdezorientowana.
-Louis jestem.- odparł, a na jego twarz wkradł się słodki uśmiech.- A ty jak masz na imię?
-Ja jestem (t.i).
-Piękne. Pasuje do ciebie. -odparł swobodnie, a ja zalałam się rumieńcem.
-Hmm dziękuję.-wymamrotałam, spuszczając wzrok na swoje kolana
-Jeśli będziesz chciała, to możesz wziąć prysznic, a ja ci dam swoje ubrania.- Uśmiechnął się łagodnie.- To żaden problem.
-Dobrze. Ale to po śniadaniu. -odparłam.

Śniadanie z Louisem okazało się przyjemnie spędzonym czasem. Całą godzinę przegadaliśmy, śmiejąc się i wygłupiając. Po posiłku wybrałam się do łazienki i wzięłam szybką kąpiel z bąbelkami.
Louis tak jak obiecał, uszykował dla mnie swoje rzeczy. Nałożyłam jego biały t-shirt, który pachniał obłędnie. Nieco skrępowana wyszłam z łazienki, w poszukiwaniu bruneta.
-Wyglądasz w ni lepiej niż ja.- usłyszałam za plecami.
-Yhy...nie przesadzaj. Pewnie mówisz to każdej lasce, którą zabierasz do domu, gdy znajdziesz ją w parku.- Zaśmiałam się.
-I tutaj cię zaskoczę. Jesteś jedyną którą kiedykolwiek zabrałem do domu. Jedyną w swoim rodzaju.- odparł.
-Louis jak ja ci się odwdzięczę za to wszystko?- zapytałam .
-Możesz umówić się ze mną na randkę. -odparł cwaniacko.
-Okay zgoda.- powiedziałam spokojnie.
-Naprawdę ?-zdziwił sie.
-A czemu nie?
* 5 lat później *
Piękny, biały domek, na środku plaży. Skrzek mew, szum fal obijających się o skały.
To właśnie nasz domek. Jesteśmy z Louisem bardzo szczęśliwym małżeństwem i spodziewamy się trzeciego dziecka. Za rok planujemy jechać z chłopakami w trasę. Wiem, że to będzie cudowny rok......

Witam ponownie, po dosyć długiej przerwie. Dzięki Maciek za motywacje!! <3
Z góry przepraszam, że jest taki słaby ten imagin, ale znów muszę nabrać wprawy. Do następnego !xoxo

środa, 1 lutego 2017

Happy Birthday Harry Styles 🍀💞

Dzisiaj Hazzuś ma urodzinki ❤❤❤
Z tej okazju pragnę życzyć mu życzenia
*dużo szczęścia
*wiecznej miłości
*trwałego związku
*zawsze idealnej fryzury😂
*jeszcze większego sukcesu w karierze
*prawdziwych przyjaciół
*wspaniałych chwil w życiu
*więcej koncertów
*wymarzonej żony 💜
*szczęścia
*zero złości
*dużo jedzenia🍟🍟🍟
I wszystkiego czego zapragniesz Hazzuś bo na to zasługujesz 💕💕