czwartek, 22 grudnia 2016

#24 Harry Styles & Niall Horan

Imagin w formie pamiętnika

HARRY STYLES I NIALL HORAN
Biegłam zapłakana przez ulicę. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i zapomnieć. Wymazać z pamięci wszystko to co działo się na przełomie kilku ostatnich miesięcy.
Dokładnie trzy miesiące temu dowiedziałam się, że mój brat Harry ma raka. Był on już tak poważny, że chemio-terapia nie mogła mu pomóc. Byłam wściekła na loczka. Gdyby nie Zayn, Louis, Niall i Liam nigdy bym nie wiedziała, ze coś jest nie tak. Tłumaczył się tym, że nie chciał mnie krzywdzić. Chciał odejść w spokoju bez cierpienia innych. Byłam strasznie wdzięczna Niallowi, że do mnie zadzwonił i  wszystko powiedział. Bez zastanowienia wsiadłam z nim w samochód i ruszyliśmy do Londynu.
Gdy zobaczyłam Hazze już w progu zaczęłam strasznie szlochać. Niall musiał mocno mnie podtrzymywać, bo prawie zemdlałam. Mój kochany, zawsze uśmiechnięty, straszy braciszek leżał osłabiony na łóżku. Jego czoło zalewała fala potu, zawsze bujne długie włosy, straciły swój blask, objętość i ilość. Chłopak oddychał bardzo płytko i było widać , że sprawia mu to ogromną ilość bólu.
Hazza usłyszał mój szloch i odwrócił w naszą stronę głowę.
-(T.I)- szepnął zaniepokojony.
-Harry.- podbiegłam do niego i mocno wtuliłam się w jego ramię. Po moich policzkach lał się wodospad łez.- Dlaczego? Jak tak mogłeś? Błagam podejmij się leczenia, błagam nie opuszczaj mnie.- łkałam.
-Już za późno siostrzyczko, ale nie przejmuj się. Ja nigdy nie odejdę. Zawsze będę z tobą. O tu.- podniósł rękę i położył ją na moim sercu.
-Zostałeś mi tylko ty, nie zostawiaj mnie tak jak rodzice kiedyś. Błagam Harry mam tylko ciebie.- wpadłam w szał.
-Nie mów tak słonko, masz jeszcze chłopaków, a rodzice tak jak ja niedługo będziemy obserwować cię z góry. Każdy twój krok.-mówił to tak spokojnie.
-Pójdę w wasze ślady.-odparłam poważnym tonem.
-Nawet tak nie mów. Nie możesz zrobić tego Niallowi, on cię kocha. Zrób to chociaż dla niego, a kiedyś i tak się spotkamy, wszyscy razem, ale nie teraz. -odparł tracąc siły. Harry zamknął oczy, a ja przestraszyłam się .
-Niall! Chłopacy! Błagam.- krzyczałam żeby mnie usłyszeli.
Już po chwili do pokoju wbiegł Niall. Cały czas musiał znajdować się pod drzwiami. Podbiegł do mnie i odciągnął mnie od brata.
-Ciiii, skarbie on tylko śpi. Już spokojnie jestem tutaj. -mówił uspokajającym tonem blondynek.
-Przepraszam, ja myślałam, że on..- nie dokończyłam.
-Już dobrze, może chodźmy do mnie i tam porozmawiamy?- zapytał wiedząc, że sama o to nie poproszę.
-Dziękuję.- wstałam i prowadzona za rękę poszłam do pokoju niebieskookiego.
Tam Niall opowiedział mi wszystko. Od samego początku, aż do teraz. Chłopcy zmusili Hazze na leczenie, ale lekarze powiedzieli, że jest już za późno. Mój kochany loczek załamał się, chciał walczyć dla mnie, a oni go skreślili. Uspokoił się dopiero po miesiącu, dokładnie wtedy gdy Niall obiecał zając się mną.
-Ile?-zapytałam głucho.
-Co ile?- zdziwił się blondyn.
-Ile mu jeszcze zostało.- ugryzłam wargi, żeby się nie rozpłakać.
-Miesiąc.-odparł cicho, mając nadzieje, że nie usłyszę.
Ta odpowiedź zwaliła mnie z nóg. Dosłownie. Chyba zemdlałam, bo potem obudziłam się w łóżku Horana.
Na ten czas przeprowadziłam się do Londynu. Z Harrym było coraz gorzej. Wypadły mu wszystkie włosy, a sam oddychał coraz ciężej. Po niecałym miesiącu, Harry zmarł. To właśnie 10 Maja odbył się pogrzeb mojego kochanego brata. Chowając go w trumnie, straciłam ostatniego członka mojej rodziny. To właśnie tuż po jego pogrzebie uciekłam z Londynu, nie żegnając się nawet z chłopakami. Zostawiłam ich wszystkich. Louisa, Liama, Zayna i Nialla. Mojego kochanego blondynka. I choć serce pękało mi na milion kawałków, nie mogłam iść pożegnać się z nim, bo jak nic nie pozwoliłby mi uciec. Uciekłam i nie wiem co dalej. Muszę wszystko sobie poukładać i odpocząć. Odpocząć od tych złych wspomnień.
*******
Starannie zamknęłam swój pamiętnik i włożyłam go do szufladki w aucie. Zdenerwowana wzięłam kilka głębokich wdechów i postanowiłam wyjść już z samochodu. Poprawiłam swoją lśniącą , czarną sukienkę i lekko przeczesałam palcami swoje włosy. Zarzuciłam torebkę przez ramię i zamknęłam drzwi. Poszłam w stronę dobrze znanego mi domu. Chciałam już zapukać, ale zawahałam się.
nie mam pojęcia jak to wyglądać będzie. Czy przyjmą mnie z otwartymi ramionami, czy nie będą chcieli mnie już znać? Przecież uciekłam od nich rok temu. Jednak przez ten cały czas Horan nieustannie do mnie pisał, dzwonił i  prosił o adres. W wiadomościach przekonywał mnie żebym do nich wróciła, że mu mnie brakuje, że tęskni. Że zaczeka na mnie.
Szybko nacisnęłam dzwonek i czekałam na jakąś reakcję. Każda sekunda niemiłosiernie mi się dłużyła. Kiedy chciałam już odchodzić, usłyszałam zgrzyt zamka i już po chwili wyłoniła się twarz blondynka.
W jego oczach był ogromny smutek, na twarzy nie gościł jak zawsze uśmiech, a wręcz przeciwnie, jego twarz wykrzywiona była grymasem, bólem  i cierpieniem.
-W czym mogę pomóc?- zapytał mnie. -Jeśli chcesz autograf, albo coś to proszę przyjdź innym razem okay?- odparł nie poznając mnie. Przez ten rok zmieniłam się strasznie, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo. Stare dresy zamieniłam na szykowne i eleganckie sukienki, zaczęłam nosić szpilki, makijaż. Zmieniłam kolor włosów, a one same urosły mi do pasa. Sporo też urosłam, a przez siłownie wyrobiłam sobie ciało.
-Niall to ja (t.i)- odparłam cicho.
-To nie jest zabawne. Mogłabyś sobie nie żartować? Najlepiej będzie jak już sobie pójdziesz. Do widzenia. -odparł i odwrócił się aby zamknąć drzwi.
-Błagam spój mi w oczy. -powiedziałam zdejmując okulary. -Dokładnie rok temu odbył się pogrzeb Harrego, to wtedy ciebie opuściłam. Uciekłam bez pożegnania. To wtedy tak bardzo przeze mnie cierpiałeś. Pamiętam wszystko. Te okropne dni gdy się mną opiekowałeś podczas choroby loczka. -mówiłam, a z oczu poleciały łzy.
-To naprawdę ty. Boziu zmieniłaś  się strasznie, ale twój głos, twoje oczy. (T.I) - podbiegł i mocno wtulił twarz w moje włosy.
-Wróciłam do ciebie i przepraszam, że trwało to tak długo.
-Kocham cię tak bardzo cię kocham. Nie mogłem funkcjonować bez ciebie, a ty mnie zostawiłaś. Obiecałem opiekować się tobą, a w tym czasie to chłopacy opiekowali się mną. Nie było ciebie nie było mojego tlenu.
-Temu wróciłam kochanie. Już zaczynałam się dusić bez powietrza i musiałam jak najszybciej je znaleźć. Wróciłam bo cię kocham i już nigdy cię nie opuszczę.
Spojrzałam w jego błękitne niczym ocean oczy, a Niall mocno wpił się w moje wargi.
-Na zawsze razem.- szepnął mi w usta.
-Póki śmierć nas nie rozłączy.- odparłam i wróciłam do całowania.

Hej miśki !
Z okazji zbliżających się świąt przychodzę do was z imaginem smutnym, ale ze szczęśliwym zakończeniem. Mam nadzieję, że się podoba.
Chciałabym wam też złożyć życzenia Bożonarodzeniowe, więc:
*Dużo zdrowia
*szczęścia
*prawdziwej miłości
*trwałego związku
*zwariowanych przygód
*spełnienia wszystkich marzeń
*i tego, abyście się nie zmieniali, ponieważ każdy jest wyjątkowy i wspaniały więc pewnie wy też.
Buziaki do zobaczenia po świętach !! Xoxox

niedziela, 11 grudnia 2016

#23 Harry Styles 1



 Zdyszana wbiegłam do klasy i przeprosiłam za spóźnienie swojego nauczyciela.
Ten tylko spojrzał na mnie gniewnie i kazał usiąść na swoim miejscu. Pośpiesznie wykonałam jego polecenie i rozpakowałam książki. Rozejrzałam się dyskretne po całej klasie i zauważyłam, że wszyscy znowu mnie obgadują. Zrezygnowana zaczęłam rysować wzory na swoim zeszycie. Po kilku minutach do klasy ktoś wbiegł.
K.-Przepraszam za spóźnienie. Ale samochód mi się zepsuł i..-wszędzie poznałabym ten głos.
N.-Czy wy sobie dzisiaj ze mnie kpicie?!-wydarł się nauczyciel. -Mam was już po dziurki w nosie. Ty Styles wraz ze swoją koleżanką z ławki zostaniecie dzisiaj po lekcjach.
H.-Ale!Ja nie chcę z nią zostać!- krzyknął chłopak, a mi mimowolnie zrobiło się przykro. Chłopak, w którym zakochałam się odkąd pierwszy raz go ujrzałam właśnie uświadomił każdemu że mnie nie lubi. -To jest największa pokraka w całej szkole!- mówił dalej.- Jak mnie ktoś z nią zobaczy.... już samo to, że dzielę z nią ławkę jest za wiele.
N.-Harry! Nie ma żadnego ale! W tej chwili przeproś koleżankę!- krzyczał na ucznia fizyk.
H.-To nie jest moja koleżanka, nie zamierzam nikogo przepraszać za swoje zdanie. -odparł, a w tamtej chwili moje serce pękło na miliony malutkich kawałeczków. Zacisnęłam mocno zęby i nie pozwoliłam łzą wyjść na światło dzienne. Delikatnie otarłam oczy wewnętrzną stroną dłoni i spuściłam głowę.
N.-Siadaj już. I widzę was dzisiaj razem na siódmej lekcji jasne?-zapytał patrząc kolejno na mnie i chłopaka. Pokiwałam lekko głową i odsunęłam się jak najdalej od loczka, który zajmował swoje miejsce.
Cały czas czułam na sobie jego wrogi wzrok. Po kilkunastu minutach, które dla mnie trwały jak cała wieczność, wybiegłam z klasy równo z dzwonkiem. Pobiegłam do łazienki i  zaczęłam szlochać. Wszystko ze mnie wyszło. Odkąd przyszłam do tej szkoły straciłam sens życia. Każdy mnie popychał, wyzywał, poniżał. Gdy szłam na stołówkę stał tam Harry. Wraz z kumplami zawzięcie rozmawiali. Chciałam szybko koło nich przejść, ale niestety jeden z chłopaków podłożył mi nogę i runęłam na podłogę jak długa. I to wtedy loczek chciał mi pomóc. Był w tej szkole zupełnie nowy. Nie miał pojęcia dlaczego mnie tak potraktowali. Podał mi rękę patrząc na mnie ze smutkiem. To wtedy, gdy spojrzałam w jego piękne zielone oczy wiedziałam, że nie jest mi obojętny, zakochałam się w nim. Przyszło to tak niespodziewanie. Pomógł mi wstać, a ja szybkim krokiem opuściłam mury szkoły. Słyszałam jeszcze tylko, jak jego koledzy prawili mu morały na mój temat.
Od tamtego dnia Harry traktował mnie jak powietrze, a ja wciąż o nim marzyłam. Dopiero dzisiaj powiedział na głos, przy całej klasie to, co o mnie myśli. Na same wspomnienia z moich oczu płynęły gorzkie łzy. Postanowiłam siedzieć tak, aż do szóstej lekcji.
*kara*
Poczekałam, aż wszyscy uczniowie opuszczą szkołę. Gdy byłam już tego pewna wyszłam z łazienki i poszłam do klasy fizycznej. Lekko uchyliłam drzwi, aby sprawdzić, czy mój "kolega" również przyszedł.
H.-Długo mam na ciebie czekać?!-warknął na mnie widząc, że się zjawiłam.
T.-Jjuż jestem.- jąkałam się cała czerwona.
H.-To bierz tą szmatę i pomóż mi, a nie stoisz i myślisz o niebieskich migdałach!-krzyknął z cwaniackim uśmiechem. Podeszłam do niego i chwyciłam szmatkę. Zaczęłam pospiesznie wykonywać swoją karę. Mieliśmy umyć wszystkie ławki, tablicę, parapety i podłogi. Harry latał z mopem, a ja ze ścierką myłam stoliki. Po dwóch godzinach ze zmęczenia usiedliśmy na ławkach. Spojrzałam dyskretnie na chłopaka, który zajęty był poprawianiem swoich loków, które sterczały na wszystkie strony. Wyglądał tak seksownie w czarnych rurkach i bluzce, opinającej jego idealne ciało. Przygryzłam lekko wargę, a wtedy on przeniósł swój wzrok na mnie. Zawstydzona i zdenerwowana jak najszybciej go spuściłam.
H.-Co się tak na mnie patrzysz co?-zapytał rozbawiony.
T.-Ppprzepraszam.- wydukałam czerwieniąc się jeszcze bardziej.
H.-Jezu,  dziewczyno co ty się tak jąkasz?- zapytał zirytowany.
T.-Mam tak, gdy się denerwuję.- szepnęłam mając nadzieję, że nie usłyszy.
H.-Hahaha, a czym ty się denerwujesz?- zapytał wstając ze swojego krzesełka.
T.-Tobą i tym, że do mnie mówisz. Boję się, że znowu mnie będziesz wyzywał.-powiedziałam łamiącym się głosem. Powoli podszedł do mnie  stanął naprzeciwko mojej osoby. W tamtym momencie moje serce biło jak oszalałe. Zaczęła szybciej oddychać. Zamknęłam mocno oczy i próbowałam się uspokoić.
H- Ej co ci jest?- zapytał przestraszony.
T.-Nnnic.-szepnęłam nie mając siły na nic więcej.- Jest mi trochę...- przerwałam, gdy zakręciło mi się w głowie. Nagle poczułam silne ręce na swoich ramionach. Harry mocno mną szarpnął.
H.-Połóż się.- mówił  z troską. Pospiesznie wykonałam jego polecenie z małą pomocą chłopaka. -Otworzę okno, może zrobi ci się lepiej.- informował mnie.
Skupiłam się na wyrównaniu swojego oddechu. Jeszcze mocniej zamknęłam oczy, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Znowu mnie to spotkało. Te cholerne ataki paniki. Miałam ich już po dziurki w nosie. Po raz pierwszy przytrafiły mi się w szkole i jeszcze przy nim, ale wstyd.
H.-I jak się czujesz?- zapytał spokojnie.
T.-Już jest lepiej.- odparłam.
H.-Naprawdę się mnie boisz?- zapytał zdziwiony.
T.-Bardziej tego, że znowu mnie poniżysz. Ty i twoi kumple.- szepnęłam bojąc się jego reakcji.
H.-(t.i) nie musisz się mnie bać, już nigdy cię nie skrzywdzę. Byłem głupi. Przepraszam.- usłyszałam przy moim uchu. Szybko podniosłam się z ławki zmieniając pozycję na siedzącą. Myślałam, że się przesłyszałam.
T.-Co ty powiedziałeś?- zapytałam zdziwiona. Harry spojrzał na mnie przekręcając swoją głowę lekko w bok, po czym przybliżył swoją twarz do mojej.
H.-Tak strasznie cię przepraszam. (t.i) nie mogę powiedzieć ci tego teraz ale błagam spotkaj się ze mną dzisiaj.
T.-Gdzie, po co i o której? Znowu chcesz mnie poniżyć i śmiać się ze mnie z kolegami?- zapytałam zła.
H.-Obiecuję, że nie będę się z ciebie śmiał. Przyjadę po ciebie o 20? Może być?- zapytał.
T.-Spoko.- odparłam wiedząc, że i tak nigdzie nie pójdę. Skąd miałby mój adres. Uśmiechnęłam się do chłopaka i poszłam przed siebie.
H.-Przepraszam za to co teraz zrobię. Wybacz, ale muszę inaczej będzie ze mną źle.- odparł.- To na razie frajerko!-krzyknął i lekko mnie popchnął. Oszołomiona wydarłam się na niego.
T.Kurwa Styles ty pojebie. Odjeb się wreszcie ode mnie!!- zaczęłam biec, a po moich policzkach ciekły łzy.
Roztrzęsiona wbiegłam do domu i rzuciłam się na łóżko w swoim pokoju. Zaczęła szlochać jeszcze bardziej, po czym zasnęłam.
*dwie godziny później*
Znalezione obrazy dla zapytania tumblr outfit
Obudziłam się na mokrej od płaczu poduszce. Lekko przetarłam oczy wewnętrzną stroną dłoni i powolnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni. Zjadłam podany przez mamę posiłek i wróciłam do siebie. Postanowiłam, ze  nie będę cały wieczór siedzieć i użalać się nad sobą i gdzieś wyjdę. W końcu nadszedł weekend. Poszłam do łazienki i zrobiłam sobie gorącą kąpiel na ukojenie nerwów. Starannie wysuszyłam i ułożyłam swoje włosy, pozostawiając je rozpuszczone. Po godzinie wyszłam z łazienki i zabrała się za robienie makijażu. Użyłam tylko mascary, korektora i pięknej wiśniowej pomadki. Uszykowałam sobie strój i wyszłam z domu.
Podeszłam pod furtkę i zauważyłam, że przede mną stoi znajome auto. Weszłam na chodnik i przejrzałam się bardziej kto siedzi za kierownicą. Po chwili z samochodu wyszedł Harry . Oszołomiona zaczęłam iść przed siebie. Chciałam się znaleźć jak najadłem od niego. Gdy przeszłam kilka metrów poczułam lekkie szarpnięcie na nadgarstku.
H.-Cześć (T.I) byliśmy umówieni pamiętasz?
 T.-Styles czy ty masz rozdwojenie jaźni czy jak? Człowieku, raz nazywasz mnie frajerką,innym poniżasz razem z kumplami, a teraz tak po prostu przyjeżdżasz i myślisz że jest okay? -zapytałam zdenerwowana. Chłopak spojrzał na mnie ze smutkiem i powiedział.
H.-Jeszcze raz bardzo cie przepraszam za tamto. Musiałem to zrobić.  Oni nas szpiegowali.

Hej kociaki!
Przychodze dzisiaj do was z pierwszą częścią o Harrym. Przepraszam,że posty są nak rzadko ale ostatnio mam kiepskie dni. Postaram się poprawić! Czekajcie na ciąg dalszy xoxo

piątek, 2 grudnia 2016

#22 Zayn Malik

Pamiętam ten dzień.  To wtedy wszystko się zmieniło. Odwróciłeś mój świat o sto osiemdziesiąt
stopni.
Biegłam z rozmazanym na twarzy makijażem, przez cemny park. Nie mogłam zrozumieć dlaczego Bóg mi ciebie zabrał. Przyjaźniliśmy się od dziecka, poznaliśmy się w małej piaskownicy, na placu zabaw. Od tamtego dnia staliśmy się nierozłączni. Myślałam, że mi ufasz. Przeżyliśmy tyle cudownych lat razem, a teraz ciebie nie ma. Odszedłeś z tego świata, bez normalnego pożegnania się ze mną. Chciałeś mnie chronić, abym po twoim zniknięciu mniej cierpiała? Dlaczego nie powiedziałeś mi nic o chorobie? Spędziłabym te ostatnie chwile z tobą. Byłabym o stokroć lepszą przyjaciółką niż dotychczas. Nie dane mi jednak było tego dokonać, bo ty nie pozwoliłeś mi na to. Napisałeś dla mnie list i zapadłeś w wieczny sen. Myślałeś, że dzięki temu, że w ostatnim czasie mnie odtrącałeś nie będę cierpiała? Myliłeś się. Tak cholernie się myliłeś Ben. Przez to, że trzymałeś mnie na dystans cierpiałam. Bardzo cierpiałam, ale tamten ból jest niczym w porównaniu z tym jak czuję się teraz. Ból rozrywa moje wnętrzności od środka. Niestety nie ma kto ich pozszywać. Nie ma ciebie, nie ma mnie.  Zostawiłeś mnie na tym świecie samą, bezbronną.
Wyciągnęłam list od ciebie, aby ponownie przeczytać twoje słowa. Zjechałam wzrokiem na dół kartki i przeczytałam na głoś przez łzy.

                             Pamiętaj, nie możesz się poddać. Walcz ze swoją chorobą.
                            Ja ze swoją  nie miałem szans . Rak to nie anoreksja, kochanie.
                            Ty możesz wygrać tą bitwę, więc proszę cię.
                            Zrób to dla mnie i walcz do samego końca,
                             a ja będę czekał na ciebie w niebie i przywitam cię radośnie,
                             gdy będzie już twoja kolej.
                             Kocham cię, twój na zawsze, Ben.

Schowałam list i zaczęłam biec. Coraz szybciej, bez celu, byleby tylko rozładować swoją złość, ból i cierpienie. W tym momencie nie liczyło się nic prócz biegnięcia przed siebie. Wybiegłam z parku i skręciłam w następną przecznicę. Nagle wpadłam na coś twardego. Poczułam silny ból w klatce piersiowej i upadłam na chodnik.
Z.-Wszystko w porządku? -Zapytał znany mi głos. Podniosłam głowę, ale przez łzy wydostające się przez moje oczy nie mogłam zobaczyć kto do mnie mówi. - Jejku (t.i) co się stało? - chłopak ukucnął i mocno mnie przytulił. Tego w tej chwili potrzebowałam. Silnych, męskich ramion, które nie pozwolą mi się rozsypać. Ogarnął mnie zapach męskich perfum, przez co się uspokoiłam. Zawsze to na mnie działało. -Już dobrze, co się stało?- zapytał chłopak. Odsunęłam się lekko, aby zobaczyć z kim rozmawiam. Moim oczom ukazał się Zayn. Mój badboy, w którym podkochuje się kilka lat. Nie mogłam w to uwierzyć.
T.-Yyy Zayn. Przepraszam cię za to. Po prostu, ja, Ben..- wybuchłam ponownie płaczem.
Z.- Spokojnie. Może chodźmy do mnie? I wtedy wszystko mi opowiesz? -zaproponował.
T.-Dobrze Zayn.- zgodziłam się.
Mulat całą drogę milczał, za co byłam mu ogromnie wdzięczna. Naprawdę nie miałam już siły na płacz. Po kilku minutach znalazłam się w cieplutkim salonie szatyna. Chłopak uszykował dla nas po gorącej czekoladzie, a następnie usiadł koło mnie. Wzięłam spory łyk i zaczęłam mu wszystko opowiadać.
Spłynęły ostatnie łzy, a mnie zmorzył sen. Okryta kocem dopiłam czekoladę i mocniej wtuliłam się w Zayn'a. Chłopak objął mnie ramionami i zaczął mi śpiewać.

Your hand fits in mine                                                                                   Twoja dłoń pasuje do mojej,
Like it’s made just for me                                                                              Jakby została stworzona tylko dla mnie
But bear this in mind                                                                                    Ale zapamiętaj, 
It was meant to be                                                                                       Że to było nam przeznaczone
And I’m joining up the dots                                                                            I łączę kropki 
With the freckles on your cheeks                                                                    Z piegami na twoich policzkach
And it all makes sense to me                                                                          I to wszystko ma dla mnie sens

*następnego dnia*
Otarłam swoje spuchnięte oczy, a następnie je otworzyłam. Rozejrzałam się po pokoju, w którym się znajdowałam. To na pewno nie jest mój dom. Co ja tutaj robię? Zadałam sobie pytanie, a następnie wydarzenia z dnia poprzedniego wlatywały do mojej głowie. Przypomniałam sobie wszystko, co sprawiło, że znów zbierało mi się na płacz. Tylko, że już żadna łza nie chciała wydostać się spod powiek. Podniosłam się z łóżka i wyszłam z sypialni. Kierowałam się do kuchni po pięknym zapachu bekonu i jajek?
Zeszłam białymi schodami w dół i zobaczyłam Mulata stojącego przy kuchence.
-Hej.- powiedziałam nieśmiało.
-O królewna wstała.- powiedział pięknie się uśmiechając.- Jak się czujesz?- zmienił głos na bardziej współczujący.
-Bywało lepiej.- odparłam zgodnie z prawdą.- Co tam dobrego pichcisz? -zmieniłam temat, aby nie poruszać śmierci Bena.
-Dla pani jajka z bekonem, a potem naleśniki z czekoladą.- uśmiechnął się ponownie.
-Zayn, ja tyle nie zjem. - powiedziałam przerażona. Chłopak wiedział, ze mam anoreksje. Zresztą każdy kto spojrzał od razu wiedział co jest grane.
-Nie pozwolę ci z tego powodu, zaniedbać swojego zdrowia i życia. -powiedział śmiertelnie poważnie.
-Zayn, proszę.- spróbowałam.
-Nie ma mowy. Zjemy to razem, dobrze?
-Okay.- powiedziałam zrezygnowana. - Nie wiem  co ci to da. Nie będziesz pilnował mnie na każdym kroku. W końcu i tak coś pójdzie nie tak. -powiedziałam cicho.
-Tu się mylisz. Otóż zamieszkasz na razie ze mną.- powiedział pewny swoich słów.
-Weź sobie nie żartuj. To nie jest zabawne.
-Proszę cię(t.i). Zrób to dla Bena. -wiedział jak mnie podejść. Nie odpowiedziałam już nic. Zabrałam się za spożywanie śniadania.
Po skończonym posiłku pojechaliśmy do mojego domu, po rzeczy. Chłopak stwierdził, że będę u niego tak długo aż nie wróci moja mama z delegacji. Niechętnie spakowałam swoje ubrania, kosmetyki i gotowa zeszłam do salonu.
-Jestem gotowa.-powiedziałam bez cienia radości.
-To dobrze, możemy już jechać.- uśmiechnął się szelmowsko. Zayn chwycił moją walizkę i zaniósł ją do auta. Poczekał, aż zakluczę dom i otworzył dla mnie drzwiczki pojazdu.
-Dziękuję.- zarumieniłam się lekko.
Chłopak obszedł samochód i zasiadł za kierownicą.
*tydzień później*
-(t.i)! Wstawaj, wstawaj!- wbiegł do mojego pokoju Mulat wrzeszcząc na całe gardło.
-Co ty robisz Zayn? Na głowę upadłeś czy co?- zapytałam oburzona poranną pobudką.
-Oj nie marudź. Wstawaj i jedziemy. -powiedział pewny siebie.
-Co? Gdzie? Nigdzie nie jadę, daj mi spać.
-Zabieram cię na wycieczkę. To będzie naprawdę fajny dzień.- przekonywał mnie.- Masz 15 minut i widzę cię gotową na dole. -uśmiechnął się  po czym wybiegł z mojej sypialni.
Pospiesznie wyskoczyłam z łóżka i popędziłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a następnie wykonałam swój dzienny makijaż. Wróciłam do pokoju i ubrałam się w ciemne spodenki i biały krop-top. Uszykowana zeszłam na dół. Zayn właśnie układał śniadanie na talerzach, a ja zasiadłam na swoje miejsce.
-Wow, jestem pod wrażeniem. Uwinęłaś się w 10 minut.- zaśmiał się drwiąco Mulat.
 -Zabawne, Zayn.- wytknęłam mu język. -To dokąd mnie zabierasz?- zmieniłam temat.
-Nic ci nie powiem. Zresztą wszystko już gotowe, więc za jakąś godzinkę zobaczysz.-odparł swobodnie.
Śniadanie zjedliśmy w ciszy. Po skończonym posiłku ubrałam swoje znoszone trampki i zabrawszy wcześniej telefon, wyszłam na zewnątrz. Doczłapałam się do auta i grzecznie poczekałam na Zayn'a. Mulat zakluczył dom i dołączył do mnie.
-Nie tym razem kochanie.- powiedział drwiąco.- Dzisiaj jedziemy rowerami.-pokazał mi swój piękny uśmiech, od którego miękły  mi kolana.
-Z wielką przyjemnością.- odparłam szczerze. Jadąc rowerami mogłam więcej czasu przeznaczyć na oglądaniu jego cudownej sylwetki. Od śmierci Bena, Zayn podobał mi się jeszcze bardziej niż przed tem. Nawet nie sądziłam, że jest to możliwe. Chciałam mu wyznać swoją miłość, ale bałam się. Bałam, że on odejdzie, a ja znów będę cierpieć jak po śmierci mojego przyjaciela.
Zasiedliśmy na dwukołowcach i ruszyliśmy w znanym tylko chłopakowi kierunku.
*dwie godziny później*
-Zaynuś.- westchnęłam.- Daleko jeszcze?
-Jeszcze pięć minut drogi i będziemy na miejscu.- powiedział, posyłając mi perskie oko.
Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Wyprostowałam się, aby choć trochę rozluźnić swoje mięśnie. Nagle mój wzrok stał się pusty i nie widziałam nic. Zorientowałam się, że chłopak zasłonił mi ręką oczy.
-Głupku, co ty robisz?- zaśmiałam się przyjaźnie.
-Zaufaj mi i pozwól się prowadzić. -powiedział aksamitnym głosem, od którego dostałam gęsiej skórki, a po karku przebiegły mnie dreszcze.
Szliśmy bardzo powoli, uważając na to, abym się nie przewróciła. Po jakimś czasie tuż nad uchem poczułam oddech Zayna i jego cichy szept.
-Chciałem to zrobić już dawno, ale bałem się. Bałem się, że mnie znienawidzisz, albo odrzucisz, ale ja już nie mogę ukrywać swoich uczuć do ciebie.- powiedział, a ja analizowałam każde jego słowo. Do czego on zmierza?- zapytałam sama siebie. - Chcę żebyś wiedziała, że od bardzo dawna mi się podobasz, a przez ostatni czas spędzony z tobą ja się w tobie zakochałem od nowa i o stokroć mocniej niż przedtem. -odsłonił mi oczy i zauważyłam, że znajduję się tuż przede mną. Patrzyłam mu w oczy, a od jego spojrzenia biła szczerość i strach przed odrzuceniem.
-Zayn...- zabrakło mi słów.
-(t.i) rozumiem.- posmutniał.- Chciałem po prostu, żebyś wiedziała że cię kocham.- odparł patrząc mi w oczy. Odwrócił się i ze spuszczoną miną zaczął się oddalać.
-Zayn, zaczekaj!-krzyknęłam, a chłopak przystanął. - Ja ciebie też kocham.- wyznałam. Nie wiedząc  czemu, po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Mulat widząc to podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. -Kocham cię, ale bałam się tobie to powiedzieć. Myślałam, że ty nic do mnie nie czujesz, a jak wyznam ci prawdę to mnie zostawisz. Nie chciałam znowu stracić bliską osobę i zostać sama. Nie chciałam stracić ciebie tak jak straciłam Bena..- NA samo wspomnienie z moich powiek wydostały się kolejne słone krople.
-Nigdy cię nie skrzywdzę. Kocham cię.- odparł szczerze wpijając się w moje malinowe wargi. Nasz pocałunek był pełen miłości, pożądania i namiętności.
-Na zawsze razem?- zapytałam odrywając się od jego twarzy.
-Na zawsze razem.- odparł ponownie mnie całując.

Hej rybki!
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale nie miałam czasu ani pomysłu na napisanie imagina. Ale w końcu wzięłam się w garść i dla was go dokończyłam. Teraz imaginy mogą pojawiać się rzadziej, ale postaram się pisać co tydzień. Do następnego XOXOXO



czwartek, 17 listopada 2016

#21 Niall Horan

Soczysto zielona trawa łaskotała moje gołe stopy. Cudowny odgłos śpiewających ptaków, niedaleko szum małej rzeki. Piękne rażące, żółte słoneczko, którego promienie okalały moją twarz.
Leżę sobie na polance, przepełnionej  masą kolorowych kwiatów. Ich słodki zapach sprawia, że czuję przeogromny spokój i wiem, że w końcu mogę odpocząć. Mam na sobie przepiękną czarną sukienkę z wycięciami na brzuchu i plecach. Po mojej prawej stronie leży czarny jak smoła, kapelusz, który zdjęłam, aby odsłonić mą twarz. Odwracam delikatnie głowę w lewą stronę i uchylam swe zamknięte powieki. Widzę moje szczęście i już wiem, że jestem w niebie. Bo gdzie indziej spotkałabym anioła?
Pod wpływem mojego spojrzenia, otwierasz swe oczy i widząc mnie, posyłasz mi najpiękniejszy uśmiech, przez co się rozpływam. Ukazujesz szereg prościutkich, bialutkich ząbków. Promienie słoneczne padają na twoje włosy nadając im jaśniejszy odcień, niż twój rozjaśniany blond. Sunę wzrokiem na twoją sylwetkę. Dzięki temu, że zdjąłeś swoją koszulkę mogę podziwiać twoje  idealnie zbudowane ciało. Umięśnione ramiona, wyrobiony brzuch i to co lubię najbardziej....v pod brzuchem.
Moje spojrzenie zatrzymuje się jednak na najlepszym, twoich pięknych, błękitnych jak bezchmurne niebo oczach. Widzę tańczące w nich iskierki. Mocno wtulam się w twój tors, nadal nie wierząc że należysz do mnie. Nie chcę stąd odchodzić. Pragnę tutaj zostać na zawsze. Na wieki w twoich ramionach.
-Kocham cię.-oznajmiasz grobowym tonem.
-Ja ciebie też.-mówię złączając nasze usta. Twoje wargi, pełne, soczysto malinowe, jakby były stworzone do całowania.
****************
-Musimy wracać kochanie. Bo znowu zrobią ci awanturę.- mówisz, bojąc się mojej reakcji.
-Ale ja nie chcę. -zaczynam płakać przypominając sobie, co czeka mnie w domu.
Można rzec, że moje życie jest idealne. Cudowny chłopak, nasze piękne miejsce....jednak rzeczywistość jest inna. Moja rodzina, to czyste piekło. Rodzice to ćpuni i pijacy. Codziennie w domu przeżywam terror. Ojciec mnie biję, nie mamy pieniędzy na jedzenie, bo wszystko idzie na ich potrzeby, a mnie mają gdzieś. Matka chciała raz mnie oddać jakiemuś bydlakowi, tylko po to żeby mieć na kolejny alkohol.
-Pamiętaj, że jeden telefon, a ja zawsze się zjawię.- obiecałeś.
-Dobrze, chodźmy.- powiedziałam zmartwiona.
****************************

Pożegnałam się z tobą i najciszej jak umiałam weszłam do domu. Tam co zastałam, brak słów. Wszędzie butelki, papierosy i masa pijanych osób. Na sam widok robiło mi się nie dobrze.
Pobiegłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic, po czym udałam się do swojego pokoju. Ułożyłam się w zimnej pościeli i czekałam, aż znuży mnie do snu.
****************************
Poczułam delikatne, niczym trzepot motylich skrzydeł pocałunki. Twoja ręka sunęła po moim ciele to w górę, to w dół. Przyprawiałeś mnie o dreszcze.
-Niall.-szepnęłam przez sen, ciesząc się z twojej obecności.
-Tak kochanienka? Dla ciebie mogę być nawet Niall'em.-usłyszałam tuż nad uchem głos, który z pewnością nie należał do ciebie. W mgnieniu oka się obudziłam. Leżał na mnie obleśny typ. Próbowałam go odepchnąć od siebie, ale moje ręce były przywiązane do belki przy łóżku. Zaczęłam krzyczeć, ale wiedziałam, że rodzice i tak mnie nie usłyszą przez swój stan.
Poczułam jak kolega ojca ściąga mi bieliznę i rzuca za siebie. Spojrzałam w dół i dostrzegłam, że mojej bluzki pozbył się już dużo wcześniej. Zaczęłam się szarpać i kopać swojego oprawcę. Po moich policzkach zaczęły płynąć gorzkie łzy. Mężczyzna złapał mnie za nogi i rozszerzył je.
-Bądź spokojna kochanie. Nie za to płacę twojemu ojcu suko!-wydarł się na mnie.
Zaczęłam głośno szlochać. Jak mój własny ojciec mógł na to pozwolić ?
Po chwili poczułam silny ból w dolnej części ciała, a potem było już tylko ciemno.
****************************
Obudziłam się naga w swoim pokoju. Ręce miałam już uwolnione. Czułam do siebie straszną odrazę. Myśl, że zostałam zgwałcona przyprawiała mnie o mdłości. Jak najszybciej sięgnęłam po swoje ubrania i roztrzęsiona zadzwoniłam do ciebie  .
-Halo?-usłyszałam twój zmartwiony głos.-Halo kochanie co się dzieje?
-Niall...-zaczęłam szlochać do telefonu.- On, on to zrobił , przyjedź po mnie proszę.
-Co?!-wydarłeś się- Co on ci zrobił?
-Jego kolega on mnie... on mnie zgwałcił.- głos mi się łamał, a łzy spadały na ubrania z większą prędkością.
-Zabiję gnoja!!-krzyknąłeś, a mnie przeszedł dreszcz. -Kochanie wyjdź stamtąd zaraz po ciebie będę. -powiedziałeś już spokojniej.
Chwyciłam kurtkę i wybiegłam z pokoju. Spojrzałam no rodziców, którzy ledwo kontaktowali i krzyknęłam z całych sił/.
-NIENAWIDZĘ WAS!!JESTEŚCIE GORSI OD DIABŁA!
Wybiegłam przed kamienicę, na szczęście już tam byłeś.
-Wsiadaj na motor i zaczekaj na mnie. Bez względu na wszystko zaczekaj na mnie.- powiedziałeś mocno mnie przytulając. Wbiegłeś do budynku, z którego przed chwilą uciekłam.
Przerażona usiadłam na motorze i czekałam na ciebie.
Wybiegłeś, miałeś mocno czerwoną twarz i zakrwawione ręce. Wsiadłeś na motor i z piskiem opon ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.
Pędziliśmy 140km/h . Nie zatrzymywałeś się nawet na światłach. Buzowałeś i kipiłeś od złości.
-Kochanie możesz zwolnić? Boję się.- powiedziałam na tyle głośno, żebyś mnie usłyszał. -Słyszysz? -zapytałam nie widząc żadnego skutku.
-Kochasz mnie słoneczko?- zadałeś pytanie, jakbyś nie usłyszał tego co ja mówiłam.
-Kocham, najmocniej na świecie .- odpowiedziałam bez wahania.
-To zrób coś dla mnie. Zdejmij mi kask z głowy i załóż go na siebie. -dyktowałeś mi.
-Ale wtedy ciebie nic nie ochroni.- spierałam się
-Kochanie, on mnie strasznie uwiera. Błagam zrób to.
-Dobrze.- sięgnęłam po kask i założyłam go na siebie.
-A teraz pocałuj mnie.-mówiłeś dalej.
Zdjęłam ponownie kask, tym razem z siebie i mocno cię ucałowałam. Założyłam ochraniacz na swoje miejsce.
-Mocno mnie przytuli i powiedz, że mnie kochasz.- mówiłeś, a głoś ci się łamał.
-Ale kochanie...
-Powiedz, błagam.- uparłeś się.
-Kocham cię najmocniej na świecie, to dzięki tobie jeszcze żyję. Jesteś najlepszym prezentem od życia.- mówiłam mocno cię tuląc.
-Ja ciebie też kocham słoneczko. Pamiętaj, że jesteś wspaniała i już zawsze będziesz należeć do mnie. Kocham cię.- powiedziałeś i wtedy poczułam silne uderzenie. Wylecieliśmy z motoru, a ja chyba straciłam przytomność bo widziałam tylko ciemności.
************************
Siedzę teraz przy twoim grobie. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że poświęciłeś dla mnie życie.
Mieliśmy poważny wypadek, hamulce przestały działać i trafiliśmy na drzewo. Mnie uchronił twój kask, ale ciebie niestety nie miało co.
Dzisiaj odbył się twój pogrzeb. Tak cholernie mi ciężko bez ciebie wiesz?
Kochałam cię całym sercem, jak nikogo innego, a Bóg postanowił mi ciebie zabrać. Ale nie martw się już niedługo się zobaczymy.
Powiedziałam do ciebie, wyciągnęłam tabletki z kieszeni i popijając je wodą wszystkie połknęłam. Chwyciłam kawałek rozbitego znicza i podcięłam sobie żyły. Krew tryskała na wszystkie strony, ale ja nie czułam już niczego. Moja dusza już wędrowała do ciebie.
Chwyciłeś mnie mocno w ramiona i od tamtej pory nikt nam nie mógł już niczego odebrać.


"Kocham cię najmocniej na świecie i gdybym musiała wybierać, między kochaniem cię, a życiem, wzięłabym ostatni oddech i powiedział jak bardzo cię kocham."
Hej rybki!
Dzisiaj trochę smutny imagin. Pierwszy raz popłakałam się pisząc coś na tego bloga.
Przekaz opowiadania jest dla mnie ważny i mam nadzieję, że spodobało się wam.
Liczę na wasze komentarze. Miłego weekendu XOXOXO

piątek, 4 listopada 2016

#20 Zayn Malik18+


Cześć i czołem kociaki. Co tam u was?
Przygotowałam dla was post z Zaynem. Mam nadzieję, że umili wam dzień, wieczór, czy noc :)

Miłego czytania xoxo

"Nigdy nie zmienię swojej osobowości.
Chcę żeby ludzie patrzyli na mnie,
na takiego jakim jestem,
a nie tylko na mój wygląd" 
~Zayn Mailk








Już od ponad godziny szykowałam się na randkę z moim Zaynusiem. Jesteśmy razem od trzech lat. Dla jednych to dużo, dla drugich mało. My zdecydowanie zaliczamy się do tej drugiej grupy. Jesteśmy parą od trzech lat. Trzy lata porównane do całego życia to drobnostka. Mimo tego, czas przeżyty z mężczyzną swojego życia jest najlepszy. Dzisiaj mój badboy zabiera mnie na romantyczną randkę. Jesteśmy umówieni na osiemnastą, a końca moich przygotowań nie widać. Wzięłam gorącą, odprężającą kąpiel z masą różnych żeli i maseczek. Włosy umyłam, wysuszyłam i pozostawiłam je rozpuszczone. Zakręciłam je, dzięki czemu mam śliczne loki. Zrobiłam makijaż składający się z podkładu, pudru i mascary. Na usta nałożyłam wiśniową pomadkę. Przez ostatni stres straciłam dużo na wadze, więc moje kości policzkowe są idealnie uwidocznione. Jako strój wybrałam czarną sukienkę, dopasowane tego samego koloru rajstopy i buty na lekkim korku.









Spojrzałam w lustro na efekt końcowy i stwierdziłam, że jestem gotowa. Po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Chwyciłam torebkę, telefon, klucze i w locie założyłam czarny płaszczyk, sięgający do połowy ud.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojego księcia.
-WOW. Kochanie, wyglądasz..wow- powiedział Zayn przeszywając mnie wzrokiem. Na moje poliki wkradł się szkarłatny rumieniec. Uśmiechnęłam się lekko do niego i odpowiedziałam.
-Dziękuję. Ty też wyglądasz przystojnie.- zaśmiałam się cichutko. Chłopak miał na sobie czarne jeansy, biały t-shirt idealnie opinający jego wyrzeźbione ciało i czarną skórzaną kurtkę. -Idziemy?- zapytałam.
-Oczywiście.- odpowiedział chwytając mnie za rękę.
Zakluczyłam dom i weszłam do samochodu Zayna. Chłopak zamknął drzwiczki za mną i obszedł samochód zasiadając za kierownicą.
-Powiesz mi gdzie jedziemy? -zapytałam z nadzieją.
-Nie, to ma być niespodzianka.- uśmiechnął się pokazując swoje idealnie białe zęby.
-No dobrze.-uśmiechnęłam się uroczo, włączając płytę z piosenkami 1D.
Zayn każdą swoją solówkę śpiewał mi na głos. Chwycił mnie za rękę i nasze splecione palce tkwiły w takim uścisku przez całą drogę. Znajdowaliśmy się na totalnym pustkowiu, ale nie przeszkadzało mi to, ważne że byłam z moim szczęściem.  W oddali było słychać odbijające się o skały fale, a w powietrzu unosił się zapach morza.
-Chodź kochanie.-szepnął mi Zayn do ucha. -Kolacja czeka madame. Chłopak zaczął mnie prowadzić w stronę odgłosów fal. Już po chwili znajdowaliśmy się na plaży. Całkiem sami. Na samym środku leżał duży koc i koszyk. Zayn ukucnął na tkaninie i po kolei wyciągał zawartość koszyka. Już po chwili na kocu znajdowały się truskawki w czekoladzie, wino, kanapki.
-Niezbyt szykowna kolacja.- powiedział patrząc się na mnie.
-Jest idealnie.-zapewniłam go.
*godzinę później*
Właśnie wypiliśmy drugą butelkę wina.
-Kocham cię(i.t), dlatego chciałbym ci się zapytać, czy....zostałabyś moją żoną?
-Zayn...TAK!- krzyknęłam rzucając się mu na szyję. Chłopak wsunął mi na palec obrączkę po czym zaczął namiętnie całować. Już po kilku minutach znajdowaliśmy się w domku, przed którym zaparkowaliśmy. Mulat wziął mnie na ręce i nie przestając mnie całować zaprowadził do sypialni.

Zayn ułożył mnie na łóżku i zabrał się za sciąganie ze mnie sukienki. Już po chwili byliśmy nadzy. Zayn zaczął całować moją szyję, a ja ciągnęłam za końce jego włosów. Chłopak zjeżdżał z pocałunkami w dół i w dół aż dotarł do celu, czyli ud. Chciałam je zacisnąć aby powstrzymać zbyt dużą dawkę podniecenia, ale zacisnął dłonie mocniej uniemożliwiając mi to.  Palcami kreśliłam drogę do rozporka rozkoszując się napiętymi mięśniami brzucha.
-Podoba mi się-powiedział patrząc mi w oczy.
Szybko odpięłam pasek, a kiedy nakazałam unieść mu trochę biodra, bez problemu zrobił to, a moim oczom ukazało się duże wybrzuszenie..
-O nie. Najpierw ty-szybko bez problemu dostał się do celu i bez żadnego ostrzeżenia wbił we mnie palec-I tak cię nikt nie słyszy-odezwał się kiedy zatkałam sobie usta dłonią kiedy zbyt szybkie i głośne jękniecie się z nich wydostało. Nie chciałam myśleć co stanie się gdy poczuję go w sobie. Przywarłam do niego ciałem szepcząc do ucha.
-Zayn... proszę.
Mulat spełnił moją prośbę i już po chwili znajdował się we mnie.
Poruszał się coraz to szybciej a fala podniecenia rosła z każdą sekundą. Serce waliło jak oszalałe.
-Pragnę Cię-odezwał się prawie niesłyszalnie.
Pożądanie znalazło się na najwyższym poziomie.
-Krzycz moje imię-po raz kolejny ledwie go usłyszałam
-Zayn-szepnęłam w jego szyję rozkoszując się jego obecnością
-Krzycz!-zażądał wbijając się we mnie z znacznie większą siłą
-Zayn!-poddałam się nawet tego nie kontrolując
Przyspieszał ruchy, a ja pragnęłam go pocałować.  Najwyższy, najprzyjemniejszy moment zbliżał się wielkimi krokami a Zayn nawet na chwilę nie zwalniał tempa. Całowałam go namiętnie przygryzając co chwilę jego wargę. Podniecało go to jeszcze bardziej, aż tak, że po chwili razem rozluźniliśmy mięśnie wpuszczając z siebie wszystkie przyjemności. Opadłam na jego ramię próbując przywołać serce i oddech do porządku.
-Nie spodziewałem się, że będziesz taka agresywna-  rozbawienie w jego głosie tylko mnie rozbawiło
Po upojnym seksie Zayn położył się koło mnie, a ja jak małpka przytuliłam go z całej siły.
-Kocham cię Zayn-szepnęłam.
-Ja ciebie też aniołku.-powiedział, całując mnie w głowę. -Dobranoc.
Zasnęłam w ramionach mojego przyszłego męża.

I jak wam się podoba? Proszę o komentarz :*


sobota, 29 października 2016

#19 Zayn Malik cz2

 ~~Wbiegłam do swojej sypialni i zaczęłam szlochać. Po chwili zmęczona zasnęłam.

Obudził mnie straszy hałas na dole. Przetarłam spuchnięte od płaczu oczy i
zorientowałam się, że ktoś dobija się do moich drzwi. Ubrałam leżącą koło łóżka bluzę Zayn'a i powolnym krokiem poszłam otworzyć drzwi.
T.-Co ty tu robisz?-zapytałam.
H.-Chciałem już wyważyć drzwi. Bałem się, że zrobiłaś sobie krzywdę.- powiedział loczek przytulając się do mnie.
T.-Nie zamierzam zabijać się przez takiego dupka jak on.- odparłam niczym zombie. -Wejdź. Masz na coś ochotę?
H.-Może zamówimy pizze i obejrzymy jakieś filmy? -zaproponował.
T.-Świetny pomysł. Widzisz miałam dzisiaj iść na randkę, ale coś nie wypaliło. -zaśmiałam się smutno.- To ty zamów pizzę, a ja muszę coś odwołać.
H.-Okay.-odparł całując mnie w czoło.
Zostawiłam loczka w salonie, a sama wybrałam się do sypialni. Wybrała numer Zayn'a i zadzwoniłam do niego.
Z.-Cześć skarbie. Gotowa na dzisiejszą randkę? Ja nie mogę się już doczekać.-mówił, a ja zastanawiałam się jak można być taką świnią. - Halo?
T.-Zayn to koniec. Nie ma dzisiejszej randki. Słyszysz zrywam z tobą ty zakłamany pajacu!-krzyknęłam przez łzy.
Z-Ale kochanie! Dlaczego?- zapytał zdesperowany.
T.-Może dlatego, że nie jesteśmy razem? Przecież podobno poszłam z tobą do łóżka na pierwszym spotkaniu.Powiedziałeś kumplom, że mnie przeleciałeś to co  jeszcze chcesz?- mówiłam
Z.-(T.I) kochanie to nie tak.- tłumaczył się.- Musiałem im skłamać. Tu chodziło o moją reputację.
T.-Ty dupku. I tak się mnie wstydziłeś. Ty myślisz, że ja chce się ciągle ukrywać ? Mam w nosie twoją reputację. Wsadź sobie ją w dupę!!- krzyknęłam i rozłączyłam się.
Załamana odwróciłam się w stronę drzwi. Zauważyłam w nich Hazzę. Podbiegłam do niego i mocno wtuliłam się w jego tors.
H.-Już ciii, już dobrze Nie płacz.Nie warto.-uspokajał mnie.
T.-Ale Harruś. Ja go tak strasznie kocham.- szlochałam.
H.-Kiedy zrozumie swój błąd będzie cię błagał na kolanach o wybaczenie, a teraz chodź bo pizza stygnie.
T.-Dobrze. Mhh Harry? Mógłbyś zostać ze mną dzisiaj na noc? Nie chcę być sama.
H.-Nie ma problemu.- powiedział całując mnie w czoło. Zeszliśmy na dól na maraton filmów.
*rano*
Obudziły mnie strasznie krzyki dobiegające z kuchni.
H.-Do cholery! Zayn ty idioto! Jak tak mogłeś? Czy naprawdę liczy się dla ciebie tylko reputacja zakichanych kumpli?- naskoczył na niego loczek.
Z. Ty nic nie rozumiesz. Daj mi z nią porozmawiać.- mówił zdenerwowany szatyn.
H.-Daj jej spokój. Wczoraj dużo przeszła. Niech teraz śpi. Ale wątpię, że ci wybaczy stary. Ona cię kochała, a ty ją ukrywałeś. Nawet nie powiedziałeś im, że to twoja laska.
Z.-Jeszcze zobaczymy.- powiedział po czym wybiegł z mieszkania.
*trzy dni później*
Oto dzisiaj postanowiłam w końcu iść do szkoły. Przez ten czas nie kontaktowałam się z Mulatem. Strasznie się bałam iść do szkoły, ale Harry powiedział, że nie mogę ciągle się chować w domu. Obiecał mi, że po mnie przyjedzie i razem pojedziemy do szkoły jak obiecał tak tajemnicy dotrzymał.
Zaparkowaliśmy na stałym miejscu loczka i powolnym krokiem podążaliśmy do szkoły. Przez całą drogę do budynku każdy się na nas patrzył.
T.-Harry?
H.-Co jest mała?- zapytał.
T.-Czy ja mam coś na czole, że się każdy tak na mnie gapi? odparłam.
H.-Nie. Sam nie wiem o co chodzi.-powiedział.
Po kilku metrach dobiegła do nas grupka dziewczyn i zaczęła mi gratulować.
T.-Aale o co wam chodzi?- zapytałam zdezorientowana.
D.-Jak to o co ?O twój związek (T.I). Związek z Zayn'em. Jak ty go wyrwałaś? -zapytała blondynka.
T.-Harry o co tu  chodzi ?-pisnęłam w stronę przyjaciela.
H.-Ej ej dziewczyny dobra spadać stąd.- powiedział uśmiechając się do nich, a one wykonały jego polecenie.- (T.I) spójrz tam.- powiedział pokazując głową kierunek. Podążałam za jego wzrokiem i aż mnie zamurowało. Na jednej ze szkolnych ścian był przypięty plakat z napisem. "KOCHAM (T.I). JEST MOIM SKARBEM I JEST MOJA!!ZAYN.
Przetarłam oczy ze zdziwienia. Nagle poczułam, że ktoś kładzie mi ręce na biodrach i mocno się do mnie przytula.
Z.-Przepraszam, że zachowałem się jak skończony idiota. Byłem głupi, ale jak ze mną zerwałaś, zrozumiałem że to ty, a nie kumple są najważniejsi.Kocham tylko ciebie. Powiedziałem im,że ich okłamałem i powiedziałem prawdę.  Wybaczysz mi?.-zapytał z nadzieją.
T.-Zayn.-szepnęłam ze łzami w oczach. -Ja.. ja..-przerwałam i wpiłam się w jego malinowe usta. Nasz pocałunek był namiętny i zachłanny. Prowadziliśmy zawziętą bitwę o dominację. Nagle oderwaliśmy się od siebie.
Z.-Kocham cię i przepraszam. -powiedział patrząc mi w oczy. -Czy zechcesz zostać znowu moją dziewczyną?- zapytał z nadzieją.
T.-Oczywiście. Kocham cię.- odparłam przytulając się do niego.
Z.-SŁYSZELIŚCIE? WYBACZYŁA MI!! ONA JEST MOJA!! KOCHAM JĄ!!!- krzyczał na korytarzu szkoły,a ja spiekłam buraka. Szybko zaczęłam go całować, aby nie mógł już krzyczeć.
The end.
I jak wam się podoba ?Miał się skończyć inaczej, ale to też nie jest złe. xoxox

piątek, 21 października 2016

#18 Harry Styles


Cześć i czołem!!
Dzisiaj mam dla was imagin z Hazzą. Mam nadzieje, że się spodoba choć w połowie tak dobrze jak pozostałe. xo Dedyk dla mojej kochanej @Sara Styles
Szybkim krokiem opuściłam szkolne mury gimnazjum. Bałam się strasznie, że znowu napotkam swojego prześladowce i nie da mi on spokoju. Skręciłam w uliczkę prowadzącą do mojego domu, gdy nagle ktoś mocno mnie szarpnął do tyłu.
H.-A gdzie się moja księżniczka tak spieszy?- zapytał bardzo dobrze znany mi głos.
T.-Puść mnie Harry!- krzyknęłam krzywiąc się z bólu płynącego od mocnego trzymania mojego nadgarstka przez chłopaka.
H.-Zadziorna...hmm...lubię cię bardziej kochanie.- powiedział przyciskając mnie do chłodnej ściany  budynku. Moje serce podskoczyło do gardła.Z jednej strony czułam paraliżujący strach, a z drugiej czerpałam z tego dziką satysfakcję. Strasznie się bałam, ale wiedziałam, że muszę stąd uciec.
T.-Spierdalaj Styles! Co ja ci do cholery zrobiłam? Zostaw mnie kretynie!- krzyczałam próbując go odepchnąć. Chłopak za to przysunął się do mnie jeszcze bardziej. Pochylił się nad moją szyją i poczułam jego gorący oddech. Lekko, niczym trzepot motylich skrzydeł, musnął swoimi wargami moją szyję. W tym momencie postanowiłam mu uciec. Teraz albo nigdy. Powiedziałam do siebie w myślach. Mocno kopnęłam swojego prześladowcę w kroczę i rzuciłam się biegiem w stronę domu.
H.- Zapłacisz mi za to!.-krzyczał wijący się z bólu Styles.
Nie oglądałam się za siebie, aż w końcu znalazłam się na swojej posesji. Zdyszana odkluczyłam drzwi i wbiegłam do domu.  Mama była w pracy, a brat wyjechał na wycieczkę i wróci za kilka dni. Zmęczona biegiem weszłam do kuchni i nalałam sobie zimnej wody. Wypiłam zawartość kubka i skierowałam się ku swojej sypialni. Rzuciłam plecak w kąt, a sama położyłam się na łóżku. Tego było już za wiele. Odkąd ten Styles pojawił się w naszej szkole, nie daje mi żyć. Cały czas próbuję mnie zmusić na randkę, ale ja uparcie mu odmawiam. Na początku chciałam się zgodzić, Harry bardzo mi się podobał, ale jak dowiedziałam się, że chce mnie tylko wykorzystać, dałam mu kosza. Od tamtej pory mam przesrane. Odstrasza wszystkich chłopaków, mówić, że jeśli się do mnie zbliżą to pożałują, ostatnio ściął mi włosy, które zapuszczałam całe życie. Miałam długie do pasa brąz włosy,  on pewnego dnia podszedł do mnie i ciachnął je do ramion. I choć muszę przyznać, że w nowej fryzurze wyglądam lepiej to on i tak nie miał prawa tego robić. Dzisiaj jednak przegiął!
-PIEPRZONY DUPEK!!.- krzyknęłam sama do siebie.- Pieprzony, ale przystojny. Te jego męskie ramiona, dobrze zbudowana sylwetka, burza brązowych loków i śliczne, magnetyzujące, zielone oczy. STOP! (t.i) ogarnij się! To twój prześladowca. Zrezygnowana postanowiłam zabrać się za prace domową. Po godzinie uporałam się ze szkołą i mogłam zacząć weekend.
M.-(t.i) możesz zejść na chwilkę na dół? -zapytała z dołu mama.
T.-Już idę!- okrzyknęłam kierując się w stronę rodzicielki. -Co się stało?
M.-Mamy gościa kochanie. Przyszła moja koleżanka z synem. Nie miałabyś ochoty gdzieś się z nim przejść?-zapytała z nadzieją mama.
T.-Nie ma problemu, a gdzie on jes..-przerwałam widząc tę osobę.- Harry?!- prawie krzyknęłam, cofając się kilka kroków w tył.
M.-O, to wy się znacie ?To wspaniale. Kochanie weź kolegę i idźcie, a my sobie poplotkujemy. -powiedziała mama wypychając nas na zewnątrz. Gdy drzwi od domu się zamknęły chłopak zmniejszy odległość między nami i powiedział.
H.-Znów się spotykamy złotko. Musze przyznać, że kopa masz mocnego, ale nie powinnaś używać go przeciwko mnie. Oj (t.i)... dlaczego jesteś taka uparta?
T.-Harry ty kretynie! Po pierwsze to  odsuń się ode mnie.-powiedziałam popychając go w tył.- A po drugie....gdybyś nie był takim dupkiem, to umówiłabym się z tobą, ale ty jesteś świnią! Prześladujesz mnie i  obcinasz mi włosy.
Znalezione obrazy dla zapytania Harry styles słodkieH.-Przepraszam za tamto, ale musisz sama przyznać, że teraz wyglądasz o wiele lepiej.- mówił zakładając kosmyk moich włosów za ucho.-Tak seksownie.
  Odepchnęłam jego rękę i skierowałam się w stronę plaży. Pogoda była marna. Gdyby nie silny wiatr, byłoby idealnie. Nie zwracając uwagi na Styles'a szłam przed siebie. Już po kilku metach  usłyszałam koki bruneta. Szybko dostosował się do mojego tempa i razem szliśmy przed siebie w milczeniu. Loczek całą drogę uważnie we mnie się wpatrywał. Usiadłam na pomoście zupełnie pustej plaży i zdejmując buty zanurzyłam nogi do chłodnej wody.
T.-Musisz się tak na mnie gapić?- warknęłam na niego.
H.-Ppprzepraszam.- zająkał się.
T.-Okay już dobrze. To co robimy?-zapytałam
H.-Może opowiesz mi coś o sobie? -zasugerował.
T.-Dobra czemu nie. No to mam 16 lat, mieszkam tutaj od czterech lat. Mam młodszego brata Pita. Mam jedną najlepszą przyjaciółkę, a tak to"kumpli"-zrobiłam w powietrzu cudzysłów.- Wolę koty od psów, nie mam chłopaka i nigdy nie miałam bo jestem po prostu nie wystarczająca. Lubię robić zdjęcia, interesuje się fotografią i muzyką. Teraz ty coś opowiedz o sobie.-powiedziałam.
H. No to tak. Jestem Harry, mam 17 lat. Interesuję się głównie muzyką. Mam swój zespół, a zarazem czwórkę wspaniałych przyjaciół. Zayn'a, Liam'a, Louis'a i Niall'a.
T.-Serio się znacie z Nialle'm? Hahahha nie wieże.- przerwałam mu.
H.-A co w tym śmiesznego? Z pozostałą trójką także. Mamy razem zespół.- powiedział zdziwiony.
T.-Nic, nic. Widzisz bo ja...ten.. ja się w Niall'u kiedyś kochałam.- przyznałam nieśmiało.
H.-Serio? A nadal? -zapytał.
T.-Nie minęło już mi. Później pojawił... się ktoś i mi minęło.- odparłam, nie chcąc mówić, że ten ktoś to on sam.
H.- Kto to taki?-zapytał zaciekawiony.
T.-Może kiedyś ci powiem.
*trzy godziny później*
T.-Harry, może już wracajmy co?- powiedziałam do loczka.
H.-Jeśli już chcesz.- powiedział wstając z pomostu. Zrobiłam dokładnie to samo, a wtedy brunet popchnął mnie do wody. Zanurzyłam się cała. Byłam na niego wściekła, więc postanowiłam, że nie wypłynę dopóki wytrzymam.
*oczami Hazzy*
(T.i) nadal się nie wynurzyła. Co ja do cholery zrobiłem. Mówiłem do siebie ściągając swoje rzeczy. Gdy byłem już w samych bokserkach wskoczyłem do wody, w poszukiwaniu dziewczyny. Po krótkim czasie wypłynąłem z nią na powierzchnię. (T.i) nadal nie otworzyła oczu. Podsadziłem ją i wepchnąłem na pomost, po czym sam się tam wdrapałem.
H.-(T.i)! Słyszysz mnie? Przepraszam. Jaki ja jestem głupi.- płakałem nad jej ciałem. Już chciałem zrobić jej usta, usta gdy wtem dziewczyna wybuchła śmiechem.
T.-HAHAAHAHAH Harry! Ty debilu! Co to miało być? Zabiję cię za to! Nigdy ci tego nie wybaczę! Spójrz na mnie. Wyglądam jak czarownica.- krzyczała na mnie. Ale w tamtym momencie cieszyłem się, że ona jednak żyję. Nie panując nad sobą mocno przywarłem do niej swoimi wargami. Na początki (t.i) nie oddawał pocałunku, ale już po chwili i ona całowała także mnie. Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie, a ja położyłem swoje czoło na jej.
H.-Wyglądasz ślicznie. Powiedziałbym nawet, że seksownie. Obiecaj mi, że nigdy więcej mi czegoś takiego nie zrobisz.- poprosiłem patrząc w jej czekoladowe oczy.
T.-Harry?- powiedziała.
H.- Tak myszko?
T.-Czy to prawda, że... ty chciałeś mnie tylko wykorzystać, że miałam być twoją kolejną zabawką ?-zapytała ze łzami w oczach.
H.-Oj kochanie to nie prawda.- odparłam.
T.-Ale ty zmieniasz dziewczyny jak rękawiczki! Każdą się bawisz, wykorzystujesz, a potem rzucasz.- mówiła, a po jej zaróżowionych policzkach spływały pojedyncze łzy.
H.-Tak było kiedyś, a dokładnie do czasu, gdy pierwszy raz ciebie ujrzałem, to wtedy po raz pierwszy poczułem tak zwane motylki w brzuchu, traciłem mowę gdy byłem przy tobie.- powiedziałem podnosząc jej podbródek.- Zakochałem się w tobie do szaleństwa, ale z tego co mówiłaś zakochałaś się w kimś innym.-posmutniałem.(T.i) zaśmiał się i przybliżyła swoje wargi do moich.
T.-Zakochałam się w tobie dzikusie. Doprowadziłeś mnie do obłędu, samą swoją obecnością. A unikałam ciebie, bo bałam się, że mnie porzucisz. -oznajmiła mi.
H.-Czyli, skoro już wiesz, co ja czuję do ciebie, a ty do mnie to, czy możemy.... Czy.. Zostaniesz moją dziewczyną? -wydukałem.
T.-Oczywiście Hazzuś. Kocham cię. Ale chodźmy już bo mi zimno.-przerwała tą romantyczną chwilę.
Wstałem i szybko ubrałem się w swoje rzeczy.
H.-Może jednak zdejmij bluzkę, żebyś nie zachorowała co?-zapytałem z uśmiechem.
T.-Oj Harry! To, że chodzimy ze sobą od kilku minut, nie znaczy, że już się rozbiorę.- Zaśmiała się.
H.-Chodziło mi  to, że ja dam ci swoją bluzę kochanie.- oznajmiłem widząc jak jej twarz przybiera purpurowy kolor. Dziewczyna spojrzała na mnie i pospiesznie wykonała polecenie. Chwyciłem ją mocno za dłoń i w blasku księżyca poszliśmy do jej domu.
W jednej chwili mój świat zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Gdy usłyszałem te dwa słowa.< KOCHAM CIĘ?>od dziewczyny, która była moim światem, stałem się najszczęśliwszym człowiekiem chodzącym po tej planecie.
*twoja perspektywa*
Kto by pomyślał, że moje największe marzenie spełni się przez jedną chwile ?Przyszłam po szkole  do domu jako zdesperowana i samotna nastolatka, a po spacerze z moim prześladowcą wrócę jako najszczęśliwsza dziewczyna wszechświata.

PRZEPRASZAM!!
Imagin beznadziejny, ale nie miałam pomysłu na nic innego. Postaram się, żeby następny był o niebo lepszy. Ale mimo wszystko mam nadzieję, że was nie zanudziłam. Jeszcze raz przepraszam i dziękuję, że jesteście.
WAŻNE!!
W komentarzach możecie podawać pomysły na inne imaginy, a ja NA PEWNO z nich skorzysta. Z góry dziękuję. XOXO