czwartek, 17 listopada 2016

#21 Niall Horan

Soczysto zielona trawa łaskotała moje gołe stopy. Cudowny odgłos śpiewających ptaków, niedaleko szum małej rzeki. Piękne rażące, żółte słoneczko, którego promienie okalały moją twarz.
Leżę sobie na polance, przepełnionej  masą kolorowych kwiatów. Ich słodki zapach sprawia, że czuję przeogromny spokój i wiem, że w końcu mogę odpocząć. Mam na sobie przepiękną czarną sukienkę z wycięciami na brzuchu i plecach. Po mojej prawej stronie leży czarny jak smoła, kapelusz, który zdjęłam, aby odsłonić mą twarz. Odwracam delikatnie głowę w lewą stronę i uchylam swe zamknięte powieki. Widzę moje szczęście i już wiem, że jestem w niebie. Bo gdzie indziej spotkałabym anioła?
Pod wpływem mojego spojrzenia, otwierasz swe oczy i widząc mnie, posyłasz mi najpiękniejszy uśmiech, przez co się rozpływam. Ukazujesz szereg prościutkich, bialutkich ząbków. Promienie słoneczne padają na twoje włosy nadając im jaśniejszy odcień, niż twój rozjaśniany blond. Sunę wzrokiem na twoją sylwetkę. Dzięki temu, że zdjąłeś swoją koszulkę mogę podziwiać twoje  idealnie zbudowane ciało. Umięśnione ramiona, wyrobiony brzuch i to co lubię najbardziej....v pod brzuchem.
Moje spojrzenie zatrzymuje się jednak na najlepszym, twoich pięknych, błękitnych jak bezchmurne niebo oczach. Widzę tańczące w nich iskierki. Mocno wtulam się w twój tors, nadal nie wierząc że należysz do mnie. Nie chcę stąd odchodzić. Pragnę tutaj zostać na zawsze. Na wieki w twoich ramionach.
-Kocham cię.-oznajmiasz grobowym tonem.
-Ja ciebie też.-mówię złączając nasze usta. Twoje wargi, pełne, soczysto malinowe, jakby były stworzone do całowania.
****************
-Musimy wracać kochanie. Bo znowu zrobią ci awanturę.- mówisz, bojąc się mojej reakcji.
-Ale ja nie chcę. -zaczynam płakać przypominając sobie, co czeka mnie w domu.
Można rzec, że moje życie jest idealne. Cudowny chłopak, nasze piękne miejsce....jednak rzeczywistość jest inna. Moja rodzina, to czyste piekło. Rodzice to ćpuni i pijacy. Codziennie w domu przeżywam terror. Ojciec mnie biję, nie mamy pieniędzy na jedzenie, bo wszystko idzie na ich potrzeby, a mnie mają gdzieś. Matka chciała raz mnie oddać jakiemuś bydlakowi, tylko po to żeby mieć na kolejny alkohol.
-Pamiętaj, że jeden telefon, a ja zawsze się zjawię.- obiecałeś.
-Dobrze, chodźmy.- powiedziałam zmartwiona.
****************************

Pożegnałam się z tobą i najciszej jak umiałam weszłam do domu. Tam co zastałam, brak słów. Wszędzie butelki, papierosy i masa pijanych osób. Na sam widok robiło mi się nie dobrze.
Pobiegłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic, po czym udałam się do swojego pokoju. Ułożyłam się w zimnej pościeli i czekałam, aż znuży mnie do snu.
****************************
Poczułam delikatne, niczym trzepot motylich skrzydeł pocałunki. Twoja ręka sunęła po moim ciele to w górę, to w dół. Przyprawiałeś mnie o dreszcze.
-Niall.-szepnęłam przez sen, ciesząc się z twojej obecności.
-Tak kochanienka? Dla ciebie mogę być nawet Niall'em.-usłyszałam tuż nad uchem głos, który z pewnością nie należał do ciebie. W mgnieniu oka się obudziłam. Leżał na mnie obleśny typ. Próbowałam go odepchnąć od siebie, ale moje ręce były przywiązane do belki przy łóżku. Zaczęłam krzyczeć, ale wiedziałam, że rodzice i tak mnie nie usłyszą przez swój stan.
Poczułam jak kolega ojca ściąga mi bieliznę i rzuca za siebie. Spojrzałam w dół i dostrzegłam, że mojej bluzki pozbył się już dużo wcześniej. Zaczęłam się szarpać i kopać swojego oprawcę. Po moich policzkach zaczęły płynąć gorzkie łzy. Mężczyzna złapał mnie za nogi i rozszerzył je.
-Bądź spokojna kochanie. Nie za to płacę twojemu ojcu suko!-wydarł się na mnie.
Zaczęłam głośno szlochać. Jak mój własny ojciec mógł na to pozwolić ?
Po chwili poczułam silny ból w dolnej części ciała, a potem było już tylko ciemno.
****************************
Obudziłam się naga w swoim pokoju. Ręce miałam już uwolnione. Czułam do siebie straszną odrazę. Myśl, że zostałam zgwałcona przyprawiała mnie o mdłości. Jak najszybciej sięgnęłam po swoje ubrania i roztrzęsiona zadzwoniłam do ciebie  .
-Halo?-usłyszałam twój zmartwiony głos.-Halo kochanie co się dzieje?
-Niall...-zaczęłam szlochać do telefonu.- On, on to zrobił , przyjedź po mnie proszę.
-Co?!-wydarłeś się- Co on ci zrobił?
-Jego kolega on mnie... on mnie zgwałcił.- głos mi się łamał, a łzy spadały na ubrania z większą prędkością.
-Zabiję gnoja!!-krzyknąłeś, a mnie przeszedł dreszcz. -Kochanie wyjdź stamtąd zaraz po ciebie będę. -powiedziałeś już spokojniej.
Chwyciłam kurtkę i wybiegłam z pokoju. Spojrzałam no rodziców, którzy ledwo kontaktowali i krzyknęłam z całych sił/.
-NIENAWIDZĘ WAS!!JESTEŚCIE GORSI OD DIABŁA!
Wybiegłam przed kamienicę, na szczęście już tam byłeś.
-Wsiadaj na motor i zaczekaj na mnie. Bez względu na wszystko zaczekaj na mnie.- powiedziałeś mocno mnie przytulając. Wbiegłeś do budynku, z którego przed chwilą uciekłam.
Przerażona usiadłam na motorze i czekałam na ciebie.
Wybiegłeś, miałeś mocno czerwoną twarz i zakrwawione ręce. Wsiadłeś na motor i z piskiem opon ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.
Pędziliśmy 140km/h . Nie zatrzymywałeś się nawet na światłach. Buzowałeś i kipiłeś od złości.
-Kochanie możesz zwolnić? Boję się.- powiedziałam na tyle głośno, żebyś mnie usłyszał. -Słyszysz? -zapytałam nie widząc żadnego skutku.
-Kochasz mnie słoneczko?- zadałeś pytanie, jakbyś nie usłyszał tego co ja mówiłam.
-Kocham, najmocniej na świecie .- odpowiedziałam bez wahania.
-To zrób coś dla mnie. Zdejmij mi kask z głowy i załóż go na siebie. -dyktowałeś mi.
-Ale wtedy ciebie nic nie ochroni.- spierałam się
-Kochanie, on mnie strasznie uwiera. Błagam zrób to.
-Dobrze.- sięgnęłam po kask i założyłam go na siebie.
-A teraz pocałuj mnie.-mówiłeś dalej.
Zdjęłam ponownie kask, tym razem z siebie i mocno cię ucałowałam. Założyłam ochraniacz na swoje miejsce.
-Mocno mnie przytuli i powiedz, że mnie kochasz.- mówiłeś, a głoś ci się łamał.
-Ale kochanie...
-Powiedz, błagam.- uparłeś się.
-Kocham cię najmocniej na świecie, to dzięki tobie jeszcze żyję. Jesteś najlepszym prezentem od życia.- mówiłam mocno cię tuląc.
-Ja ciebie też kocham słoneczko. Pamiętaj, że jesteś wspaniała i już zawsze będziesz należeć do mnie. Kocham cię.- powiedziałeś i wtedy poczułam silne uderzenie. Wylecieliśmy z motoru, a ja chyba straciłam przytomność bo widziałam tylko ciemności.
************************
Siedzę teraz przy twoim grobie. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że poświęciłeś dla mnie życie.
Mieliśmy poważny wypadek, hamulce przestały działać i trafiliśmy na drzewo. Mnie uchronił twój kask, ale ciebie niestety nie miało co.
Dzisiaj odbył się twój pogrzeb. Tak cholernie mi ciężko bez ciebie wiesz?
Kochałam cię całym sercem, jak nikogo innego, a Bóg postanowił mi ciebie zabrać. Ale nie martw się już niedługo się zobaczymy.
Powiedziałam do ciebie, wyciągnęłam tabletki z kieszeni i popijając je wodą wszystkie połknęłam. Chwyciłam kawałek rozbitego znicza i podcięłam sobie żyły. Krew tryskała na wszystkie strony, ale ja nie czułam już niczego. Moja dusza już wędrowała do ciebie.
Chwyciłeś mnie mocno w ramiona i od tamtej pory nikt nam nie mógł już niczego odebrać.


"Kocham cię najmocniej na świecie i gdybym musiała wybierać, między kochaniem cię, a życiem, wzięłabym ostatni oddech i powiedział jak bardzo cię kocham."
Hej rybki!
Dzisiaj trochę smutny imagin. Pierwszy raz popłakałam się pisząc coś na tego bloga.
Przekaz opowiadania jest dla mnie ważny i mam nadzieję, że spodobało się wam.
Liczę na wasze komentarze. Miłego weekendu XOXOXO

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz