wtorek, 30 sierpnia 2016

#10 Imagin Harry Styles

Cześć i czołem!!
Pisanie imaginów stało się dla mnie codziennością. Nie sądziłam, że tak bardzo się w to wciągnę. Mam nadzieję, że wam także podoba się moja "praca" :):. Zapraszam na historyjkę o Harry'm.  Miłego czytania. Buziaki xoxo!!

Wbiegłam zdyszana do klasy, w której miałam pierwszą lekcję. Fizyka. Jak ja jej nienawidzę. Super 45 minut wielkiej nudy. Kierowałam się do swojej ławki, w której od zawsze siedzę sama. Podniosłam wzrok w połowie drogi i aż się zatrzymałam. Przy moim stoliku, na moim krzesełku siedział chłopak. Jego fryzura składała się z burzy, brązowych  loków na głowie. Rozejrzałam się po klasie myśląc,że przez jakiś głupi przypadek pomyliłam się i weszłam do innych uczniów. Angela i Ben, Sara, Zayn,Roksane. Tak, to zdecydowanie moja klasa. Powoli podeszłam do swojego stolika.
T.-Ehem....przepraszam.-zaczęłam.
H.-Tak?-zapytał podnosząc swoje piękne zielone oczka. Zatonęłam w nich.
T.-Ja..ty...yyyy... to znaczy.-jąkałam się przez siłę działającą z jego pięknych tęczówek.-To znaczy, siedzisz na moim miejscu.
H.-Na prawdę? A gdzie to jest napisane?-zapytał cwaniacko, rozglądając się po krześle .
T.-Nigdzie!Ale siedzę przy oknie już kilka dobrych miesięcy.-odparłam wkurzona jego zachowaniem.
H.-Przykro mi. Musisz się przyzwyczaić, że od dzisiaj to ja zajmę tę stronę ławki.-wypalił.
T.-Chyba cię pojebało człowieku. Z kogo ty się uważasz?-zapytałam zdenerwowana.
H.-Ja? Nie mów, że mnie nie kojarzysz? Harry. Harry Styles.-No tak. Teraz już wiem. Ale to nie oznacza, że musi się tak zachowywać.
T.-A co mnie obchodzi, że jesteś pan Styles? Ja  jestem (t.n) i jakoś hecy z tego nie robię. A to, że jesteś sławny nie znaczy..-przerwałam bo do sali wpadł nauczyciel.
N.-(t.i) siadaj już na miejsce i nie marudź.-powiedział nauczyciel.
T.-Ale on zajął moje miejsce.-naskarżyłam wiedząc, że go i tak to nie obchodzi.
N.-Siadaj i tyle, nie będę marnował lekcji. Dzieciaki poznajcie nowego ucznia tej szkoły. Oto pan Styles Harry. -przedstawiał fizyk.
Rozmarzone i maślane oczy dziewczyn informowały wszystkich, że dobrze każdy go zna. Chłopacy patrzeli na niego z zazdrością, a wszystkie laski napawały się jego urodą. Czy tylko ja go nienawidziłam?. Zapatrzony w siebie facet, który myśli, że wszystko mu można. Takie miałam zdanie na jego temat.
N.-Dobrze, już okay wracamy do pracy.- powiedział nauczyciel, po czym zaczął tłumaczyć nowy temat lekcji. Jako, że tym przedmiotem nie interesowałam się w ogóle i zawsze z niego ściągałam i tym razem zajęłam się rysowaniem obrazków w zszycie. Po jakimś kwadransie zorientowała się, że jestem obserwowana przez pana Harolda. Zdenerwowałam się jeszcze bardziej na niego.
T.-Co się tak gapisz do cholery?-szepnęłam w jego stronę.
H.-Nie ładnie tak przeklinać.-powiedział patrząc mi cały czas w oczy.
T.-Co cię w ogóle to obchodzi jak ja mówię? Przestań się na mnie gapić i daj mi spokój. -powiedziałam cicho i szybko spanikowana odwróciłam wzrok od jego oczu. Pan Styles mnie nie posłuchał i całą lekcje nie spuszczał ze mnie oczu. Gdy usłyszałam upragniony dzwonek, spakowałam książki i wybiegłam z klasy z dala  od tego gbura. Po chwili jednak ktoś mocno szarpnął nie za nadgarstek i powiedział delikatnie.
H.-(t.i). Poczekaj.
T.-Spadaj ode mnie. Nie chce mi się z tobą gadać.-powiedziałam wyrywając się z jego uścisku.
H.-Przepraszam za tamto, nie chciałem, żeby tak wyszło. Możemy zacząć jeszcze raz? Hej jestem Harr..-przerwałam mu.
T.-Nie. Doskonale cię znam i nie zamierzam poznawać głębiej. Żegnam pana.-powiedziałam i odwróciłam się w stronę następnej klasy.

Ostatniej lekcji koniec. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu. Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam, że wracam do domu. A to wszystko dlatego, że Styles miał ze mną każdą lekcję. Co to oznaczało? Przez kolejnych pięć lekcji wpatrywał się we mnie, jak w obrazek. Kilka razy dostał upomnienie od nauczycieli, ale widać było, że ma to gdzieś.
N.-Panie Styles?-zapytała pani od historii.
H.-Tak?-niechętnie przeniósł na nią wzrok.
N.- Nie przeszkadzam przypadkiem panu? Jak panu podoba się pani(t.n) to proszę ją zaprosić na kawę, a teraz zając się lekcją. -powiedziała nauczycielka, a wszystkie oczy skierowały się na moją osobę. Spuściłam szybko głowę, zasłaniając rumieńce za włosami.
H.-Tylko widzi pani, w tym problem. Moja nowa koleżanka nie chce przyjąć zaroszenia, więc muszę robić to co dotychczas, ale pani niech sobie nie przeszkadza.-uśmiechnął się do niej i znów wlepił oczy we mnie.
Za kogo on się uważa? Myślałam idąc do domu. Gbur i tyle!
Weszłam do domu i przywitałam się z rodzicami. jak zwykle te same upierdliwe pytania.
M.-Jak było w szkole? Co dzisiaj robiliście? Słyszałam, że toś nowy się pojawił.-mówiła moja rodzicielka.
T.-Tak mamy nowego ucznia. Straszny gbur z niego.-uśmiechnęłaś się do mamy i wbiegłaś po schodach do swojego królestwa. Zatrzasnęłaś drzwi, przebrałaś się w to i włączyłaś głośno radio. nie musiałaś się przejmować sąsiadami. Przywykli już do tego, że za żadne skarby nie ściszysz muzyki do ciszy nocnej. W radiu zapowiedzieli jakąś piosenkę i ją puścili. Wsłuchałaś się mocno w słowa i aż zachciało ci  się płakać. Była piękna. Na koniec utworu usłyszałaś jeszcze raz tytuł i szybko wpisałaś go w youtube. Twoim oczom ukazał się zespół. Zespół twojego kolegi gbura. One Direction. Mimo tego, że Styles zachowywał się dzisiaj jak skończony idiota, nie mogłaś przestać słuchać ich piosenek. Bardzo cie się spodobały. Zabrałaś się za robienie lekcji. Po godzinie mama zawołała cię na obiad.
M.-Kochanie?-powiedziała patrząc na mnie.
T.-Tak mamuś? -zapytałam.
M.-Dzisiaj będziemy mieli gości na kolacji. Tata znowu przyprowadzi jakiś zespół. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza? Masz dzisiaj dużo nauki, czy możesz zejść na dół?-zapytała z nadzieją.
T.-Nie ma sprawy, właściwie to już skończyłam z obowiązkami szkolnymi. Ale nie obiecuję, że będę miała dobry humor.
M.-Przywykłam już, dziękuję.- powiedziała całując mnie w czoło. Po obiedzie pobiegłam na górę. Zespół miał się pojawić dopiero za trzy godziny. Postanowiłam z nudów w końcu zrobić zaległe zadania. Posprzątałam cały swój pokój, pościeliłam łóżko, zmieniłam lekko wystrój pomieszczenia. Miałam jeszcze godzinę, więc wybrałam się do sklepu po zapas słodyczy na weekend. Zakupiłam dużo swoich ulubionych żelków, nutelle, chipsy, energetyczne napoje i wiele innych. Szczęśliwa wróciłam do domu. Zaniosłam wszystko do pokoju i schowałam do szafek. Zrobiłam nowy makijaż i usłyszałam dzwonek do drzwi. Przybrałam pogodny wyraz twarzy i zeszłam na dół. Usiadłam przy stole, a moja mama poszła otworzyć drzwi.
M.-Witam, zapraszam, zapraszam.-przywitała się mama.
1D.-Dzień dobry.-odpowiedzieli. Już po chwili wszyscy znaleźli się w kuchni. Podniosłam wzrok i zobaczyłam członków One Direction. Pierwszy szedł Niall, za nim Liam, Louis i Zayn. Na samym końcu wszedł na Harry. Był jakiś taki przybity i smutny?
N.-Cześć jestem Niall.- powiedział do mnie chłopak. -To jest Liam, Louis, Zayn i Harry.- powiedział.- Ten ostatni...nie przejmuj się. Dziewczyna go olała i dlatego wygląda jak zombie.- zaśmiał się chłopak. Mi nie było wcale do śmiechu.
T.-Hej. Jestem (t.i)- powiedziałaś, a Harry gwałtownie podniósł głowę.
H.-(t.i)? Co ty tutaj robisz?- zapytał weselszy.
T.-Ja tutaj mieszkam.-odparłam zatapiając się w jego oczy. Były takie piękne.
N.-OOO to wy się już znacie? -zapytał blondyn
Z.-Tak. Ja, (t.i) i od niedawna Harry chodzimy do jednej klasy. -udzielił odpowiedzi twój przyjaciel.
N.-Dlaczego nie mówiliście, że macie taką ładną koleżankę?-zapytał chłopak, a na twoich policzkach pojawiły się wielkie rumieńce.
T.-Yy to może usiądziecie? -zapytałam.
*godzinę później*
Ta.-Kochanie, ja z mamą wyjeżdżamy. Pamiętałaś prawda? -zapytał tata stojąc w korytarz.
T.-To już dzisiaj? -zapytałaś zaskoczona.- Ah tak. Mówiliście mi rano. Cały weekend bez was.-powiedziałam smutno. W tym momencie dołączyła do was mama z dwoma walizkami.
M.-Dasz radę kochanie. Jesteś już duża. Pieniądze zostawiłam ci w pokoju. Przepraszam, że zostawiamy cię z nimi, ale -nie dokończyła mama.
Ta.-Ale nie wiedziałem, że tak długo tu zostaną. Jak chcesz mogę ich wygonić.- Puścił do ciebie oczko.
T.-Nie tato. Nie przeszkadzają mi. Poz tym bardzo ich polubiłam. -skłamałaś.
M.-Dobrze to my już jedziemy.- pocałowała cię. - Będę tęsknić.
Pomachałaś im na pożegnanie i wróciłaś do kuchni.
Z.-Coś się stało? -zapytał twój przyjaciel.
T.-Właśnie zostałam sama na cały weekend.- powiedziałaś przytulając się do Zayn'a.
Lo.-Ale super! Cała chata dla ciebie. -krzyknął Louis.
Li.-My też będziemy się już zbierać..-szepnął Liam.
T.-A nie możecie zostać? -zapytałaś mając nadzieję.
Li.-Przepraszam, ale nie mogę. Jestem umówiony.- powiedział ze smutkiem.
Lo.- Ja też nie, lecę do dziewczyny. -uśmiechnął się. Podszedł do mnie przytulił, a z chłopakami przybił piątkę. -To pappa.- pożegnał się.
N.-Ja mogę zostać.  Ale jeśli dasz mi pizze i nutelle.-Powiedział poważnie.
T.-Nie ma sprawy Niall. Dzisiaj piątek, a to oznacza, że byłam na zakupach. Kupiłam żelki, nutelle, a pizze można zamówić. -zaśmiał się do niego.
H.-To ja też zostaję. Masz żelki!- krzyknął w pełnym uśmiechu.
Z.-W sumie czemu nie? Dawno nie robiliśmy tych naszych maratonów.- powiedział przytulając się do ciebie.
Pożegnaliśmy Liama, zamówiliśmy pizze i wyszukaliśmy jakiś film. Tak naprawdę to jak zawsze Zayn wybierał film. Poszłam do pokoju i odbyłam wieczorną rutynę. Ubrana w nową koronkową piżamę i wielką bluzę przyjaciela zeszłam na dół.
N.-WOW!-krzyknął na mój widok.
Z.- Spadaj głąbie. Za wysokie progi na twoje nogi.- powiedział.- To moja przyjaciółka!- Zaśmiał się do blondyna.
H.-Przyjaciółka..właśnie.... -powiedział Harry do szatyna.
Z.-Dobra głupki, ona i tak siada koło mnie. Prawda księżniczko? -zapytał przenosząc wzrok na mnie.
T.-Jak zawsze Zayn.-odparłaś chichocząc
Jak się okazało Malik wybrał  (jak zawsze) horror. Mocno wtuliłam się w jego tors i napawałam zapachem, który mnie uspokajał.
T.-AAAAAA!!!!-wydarłam się przy strasznej scenie, a Mulat jeszcze mocniej mnie przytulił.
Z.-Spokojnie..jestem tu księżniczko. -powiedział ci do ucha.
W połowie filmu byłam tak wystraszona, że przerwałam oglądanie i poszłam do kuchni. Włożyłam zimną pizze do mikrofali i zaczęłam ją podgrzewać.W pewnym momencie poczułam mocny uścisk. Myśląc, że to Zayn powiedziałam.
T..-Tęskniłam za tym, tęskniłam za tobą Za...-przerwałam odwracając się w drugą stronę. -Harry?-zapytałaś zawstydzona, próbując się wydostać z mocnego uścisku..
H.-Przepraszam za tamto w szkole. Ja nie chciałam żeby tak to wyszło. Chciałem do ciebie zagadać. Ale nie wiedziałem jak. Widzisz.... bo .. ja.. to może być głupie...ale ja.. podobasz mi się.- wydukał wreszcie.
T.-Ale Harry.  Uważasz, że jak się komuś podobam to, to jest głupie? -zapytała aby rozładować atmosferę. Zadziałało.
H.-Nie o to mi chodziło. Widzisz ja się w tobie chyba zakochałem, ale ty mnie nie lubisz.-powiedział smutno.
T.-Ale ja ciebie lubię. Przynajmniej teraz....Widzisz, gdy cię poznałam lepiej, to bardzo cię polubiłam.- odparłam.
H.-To oznacza, że... Umówisz się ze mną?- zapytał z nadzieją .
T.-Jutro? 18?-zapytałaś z uśmiechem.
H.-Dziękuję .Pasuje - w jego oczach widać było iskierki radości.
Koniec części pierwszej. I jak podobało się? Liczę, że tak.
Skomentujesz? Proszeeeeee ;)

piątek, 26 sierpnia 2016

#9 Harry Styles

Cześć i czołem!!
Z okazji moich imienin przychodzę do was z imaginem o Harrym. Zapraszam xoxo

Szedłem ulicami Londynu. Przed naszym apartamentem było pełno ludzi. Dziewczyny piszczały, krzyczały i skakały, przedzierając się przez resztę tłumu, aby znaleźć się bliżej drzwi. Dzięki czarnej bluzie z kapturem, który nałożyłem na głowę, przeciwsłonecznym okularom i jeansom, nie wyróżniałem się zbytnio od innych przechodniów. 
M.-Nie możesz wyjść Harry.- mówił menadżer.- To zbyt wielkie niebezpieczeństwo. 
H.-Daj spokój! Chcę po prostu wyjść, pobyć sam. Jeśli mnie nie puścisz to i tak sam stąd ucieknę. Chcę tylko kilka godzin spokoju.- kłóciłem się z nim. 
M.-Nie ma mowy.-odparł stanowczo, po czym wyszedł z mojego pokoju. 
Jednak ja to ja. Musiałem zrobić swoje i teraz mam. Nie mogę dostać się do swojego apartamentu, przez dziki tłum fanów. A jeśli którykolwiek z nich mnie zobaczy to będzie po mnie. Ok rozumiem jestem Harry Styles!! Ale ludzie, trochę prywatności. Też jestem człowiekiem. Po chwili rozmyśleń zauważyłem, że jakaś dziewczyna dziwnie  mi się przygląda, więc szybko  ruszyłem dalej. Przed siebie, bez konkretnego celu. Kiedy upewniłem się, że jestem już bezpieczny postanowiłem wybrać się w moje miejsce, które odkryłem kilka dni temu. Było tak ukryte, że chyba sam Bóg o nim zapomniał. 
Przedarłem się przez gałęzie i już po kilku minutach byłem na miejscu. Widok zapierał dech w piersi. Mała fontanna  na środku pola, dokoła niego piękne kwiaty, niedaleko mała ławeczka, z której już dawno zeszła farba. Nagle zobaczyłem, że na drugiej stronie fontanny siedzi tyłem do mnie odwrócona dziewczyna o długich brązowych, lokowanych włosach. Jej loczki były bardzo podobne do moich. Zastanawiałem się chwilę, czy stamtąd uciec i zostać niezauważonym, ale ku mojemu zdziwieniu moje nogi poniosły mnie w jej kierunku. Usiadłem obok dziewczyny i spojrzałem na nią. Płeć piękna miała spuchnięte od płaczu oczy, a jej mascara zostawiła po sobie ślad w postaci smug na zaróżowionych policzkach. 
H.-Hej. Nie płacz proszę cię. Co się stało?-zapytałem.
T.-Hej.-powiedziała zerkając na mnie. Jej oczy były piękne. Tęczówki dziewczyny były intensywnie zielone. Nie mogłem od nich oderwać oczu. -Kim jesteś?-zapytała.
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że nadal mam na sobie kaptur i okulary. Pospiesznie zdjąłem je i uśmiechnąłem się. 
H.-Harry. Harry Styles. Nic jej to nie mówiło. - A ty?- zapytałem.
T.-Mam na imię (t.i). -odparła. Jak tu się znalazłeś? 
H.- Lubię tu przychodzić. Odpocząć, przemyśleć i takie tam. Kilka dni temu byłem bardzo przygnębiony i zupełnie przez przypadek wpadłem w te krzaki. Postanowiłem iść dalej i znalazłem to- powiedziałem rozkładając ręce. -A ty? Jak znalazłaś to miejsce? 
T.-Ja.. ja je sama stworzyłam. Sama z tatą. -zająknęła się.
H.-Czyli to jest twój teren? Przepraszam nie wiedziałem. Macie talent. A gdzie pracuje twój tata?-chciałem się o niej czegoś dowiedzieć. 
T.-Mój tata... moi rodzice nie żyją. Właśnie dowiedziałam się, że..- nie dała rady dokończyć. 
H.-To dlatego płakałaś tak? Strasznie mi przykro.- mówiłem szybko przytulając ją mocno do siebie. (t.i) wtuliła się we mnie jeszcze mocniej i zaczęła płakać.
T.-Ja nie chce iść do domu dziecka. Nie chcę. Ja się zabiję. Wolę umrzeć niż tam żyć. -mówiła we łzach. 
H.-Nie mów tak. Nie pozwolę na to. Poza tym zamieszkasz u swojej rodziny. Zapewne cię zaadoptują. -pocieszałem ją. 
T.-Ty niczego nie rozumiesz. Ja nie mam rodziny. Żadnej. Nikt nie wiedział o moim istnieniu. Rodzicie cały czas trzymali mnie tutaj , w tym domku.-pokazała odwracając się w tamtą stronę. - Nie chcieli mnie ujawnić, ale nigdy nie mówili dlaczego. 
Tak strasznie chce jej pomóc. Ale przecież nie  przygarnę dziewczyny i będę z nią żył jakby nigdy nic. Chyba, że..
H.-Ile masz lat?-zapytałem poważnym tonem. 
T.-17, ale już za miesiąc mam urodziny.- płakała dalej. 
H.-Ja ci pomogę. Zamieszkasz ze mną. Nie pozwolę żebyś zrobiła sobie krzywdę. Słyszysz?Pomogę ci. Zamieszkasz ze mną. Chyba, że nie chcesz?-zapytałem ze smutkiem. Była taka bezbronna, piękna i niewinna.
 T.-Zrobiłbyś to dla mnie?- pisnęła z nadzieją.
H.-Oczywiście. Wiesz chcę ci pomóc. Wiem, ze jest ci ciężko, ale musisz coś wiedzieć.- zacząłem. 
T.-Tak?
H.-Zdziwiłem się, że na początku nie zaczęłaś piszczeć na mój widok, ale i też cieszyłem się, że jesteś normalna. Ja jestem sławny (t.i). Widzisz mam swój zespół One Direction. Mówi ci to coś/?-zapytałem. 
T.-Harry Styles? No tak... Te loki, piękne oczy...Przepraszam, ale nigdy nie zagłębiałam się w wasz zespół. 
H.-Nic się nie stało. Chcę ci tylko powiedzieć, że mogą między nami kręcić się paparazzi, kamery, mój menadżer...-wyliczałem. 
T.-Nic nie szkodzi. Dziękuję, że tyle dla mnie robisz. 
H.-Nie ma za co. - powiedziałem i zbliżyłem swoją twarz do jej. Szalałem za nią. Spojrzałem w jej piękne oczy, otarłem smugi mascary i mocno i namiętnie zacząłem ją całować. Dziewczyna nie odwzajemniała pocałunku, więc wystraszyłem się, że popełniłem błąd,  ale już po chwili i ona zaczęła  mnie całować. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. 
*rok później; twoimi oczami* 
Siedzę sama w wielkim domu. Harrego nie ma. Wraz z naszymi przyjaciółmi wyjechał w trasę koncertową. 
Strasznie za nim tęsknię. Chcę mocno się do niego przytulić, powąchać jego zapach wody kolońskiej, dotknąć go. Jeszcze tylko pięć dni i znów będziemy razem. Mówisz sobie w duchu. 
Z wielkich nudów włączam laptopa. Wchodzę na pocztę i widzę, że ktoś przysłał mi jakiś link. Z zaciekawieniem klikam go, a on przenosi mnie do wywiadu z 1D. Patrzę na datę dodania i widzę, że wywiad odbył się wczoraj. 
Włączam play i wsłuchuję się rozmowę. 
Nagle pada pytanie do mojego chłopaka. 
-Czy to prawda Harry, że ty i (t.i) jesteście razem ?-zapytał dziennikarz. 
-Hahaha nie. My się tylko przyjaźnimy. Jesteśmy parą dobrych kumpli, 
traktujemy się jak rodzeństwo.-odparł. 
-Czyli plotki o tobie i o Taylor są prawdzie? -zadał kolejne pytanie. 
-Ludzie ciągle plotkują, ale czy to oznacza prawdę? Nie sądzę. Owszem od kilku dni... powstała między nami silna więź, ale czy zamierzamy być razem? Tak, tak kocham ją. -odparł Harry.

Wsłuchiwałaś się w dalszy dialog pomiędzy chłopakami, a dziennikarzem. W twoich oczach pojawiły się łzy. Co....Jak to tylko przyjaciele? Obiecywał mi wieczność..na zawsze razem, a teraz pierdoli, że kocha Taylor? Nienawidzę go!! Co ja pieprzę...kocham go tak bardzo. Jego słowa ranią. On chce z nią być. Porzuci mnie, a ja... nie mam nikogo. Rodziny, przyjaciół, chłopaka.Płakałam w głos. Przypomniałam sobie wszystkie sceny z naszego związku. Urocze walentynki na wieży Eiffla, poznanie jego przyjaciół, rodziny. Wspólny skok na spadochronie. Z każdym wspomnieniem moja dziura w sercu rosła, a ból był nie do wytrzymania.
Usłyszała dźwięk komórki więc wzięłam ją do ręki. Dzwonił Hazza. 
H.-Cześć kochanie.- powiedział radośnie.- Już nie mogę się doczekać aż w  końcu cie przytulę.  Tak strasznie tęsknie. Co porabiasz? Jak ci miła czas?- zapytał. -Halo?
T.-Jak ty tak możesz kłamać Styles? Myślałam, że jesteś inny !! Obiecywałeś mi, że będziesz na zawsze, a teraz takie coś? Jak mogłeś!!-krzyczałam do telefonu.
H.-(t.i) co się stało? Kochanie.... o co ci chodzi?-pytał zdenerwowany.
T.-O co mi chodzi? Harry proszę chociaż miej odwagę powiedzieć mi prawdę. Nie pamiętasz co mówiłeś w wywiadzie. Ja i (t.i) to tylko przyjaźń, traktujemy się jak rodzeństwo. To tylko przyjaciółka? Związek z Taylor? Kocham ją? Jak mogłeś być takim łajdakiem!!! Kochałam cię. Ufałam , a ty mnie zraniłeś!!
H.-Jaki wywiad kochanie, to jakiś....ktoś musiał go przerobić. Słyszysz kocham tylko ciebie. Zaufaj mi!-mówił zdenerwowany. 
T.-Nie kłam Harry! Po co koś miałby to robić? Nienawidzę cię po tym słyszysz!!! Wynocha z mojego życia!!- Wybuchłam płaczem i się rozłączyłam. 
Poszłam do kuchni, wzięłam dwie butelki wina, tabletki i żyletkę. 
Kierowałam się ku sypialni, chciałam żeby to stało się akurat tam. 
Zaczęłam pić wino. Ostatnimi łykami pierwszej butelki połknęłam tabletki. Jeszcze przytomna odblokowałam telefon i zadzwoniłam do Niall'a. To z nim miałam najlepszy kontakt nie licząc Harrego. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam na jego głos. Głos bezpieczeństwa. Mojego przyjaciela. Po trzech sygnałach usłyszałam. 
N.-Halo? (t.i) nic ci nie jest? 
T.-Niall-wyszeptałaś. -To koniec. Zaraz mnie nie będzie. On mnie zdradził Niall.  Kocham cię i chcę żebyś wiedział, że jesteś byłeś i będziesz moim najlepszym przyjacielem. 
N.-(t.i) co ty chrzanisz!! Jak przyjadę to będziesz na mnie czekać słyszysz!!-mówił zdenerwowany. 
T.-Niall'uś nie będzie mnie. To już koniec. Za kilka minut mnie już nie będzie. Wzięłam tabletki, wino i zaraz skończę ze sobą.
N.-Błagam cię!! Powiedz, że to głupi żart. Kocham cię słyszysz ty musisz żyć. Nie zostawiaj mnie. Jesteś moją siostrą nie rób mi tego!!-płakał. 
T.-Też cię kocham. Nie zapomnij o mnie.Będę na ciebie czekała. Za kilkadziesiąt lat znowu  się spotkamy. Do zobaczenia ...-powiedziałam i się rozłączyłam. 
Następnie wybrałam numer do Harrego. 
H.-(t.i) kochanie co ty zrobiłaś? Błagam. Niall mi powiedział. Nie możesz umrzeć. Ja cię kocham słyszysz?!- płakał.- Zadzwoń na pogotowie, niech cię odratują!!
T.-Kocham cię Harry, ale skrzywdziłeś mnie. Żegnaj!!-szepnęłam i się rozłączyłam. 
Telefon wibrował. Chłopacy próbowali się do mnie dodzwonić. Ignorowałam to. Wzięłam nóż do ręki i dołożyłam do nadgarstka. Zamknęłam oczy i mocno przecięłam ostrzem swoją skórę. Krew lała się na białe panele pokoju. Poczułam silny ból, ale nie tak silny jak zdrada po Harrym. Zamknęłam ponownie oczy, uśmiechnęłam się i zasnęłam. 
*oczami Hazzy*
N.-Harry!!! Ona..(t.i) ona  w to uwierzyła, Uwierzyła, że ją zdradziłeś . Zadzwoniła do mnie i powiedziała, że kończy swoje życie. Zażyła tabletki, popiła alkoholem, powiedziała, że będzie na mnie czekać i za kilkadziesiąt lat się spotkamy.-płakał mój przyjaciel.
H.-Co? Mówiłem, że to przeróbka!!! Ona nie może umrzeć. Nie przez taki głupi błąd!!!- Spojrzałem na dzwoniący telefon i zauważyłem, że dzwoni  moje kochanie.
H.-(t.i) kochanie co ty zrobiłaś? Błagam. Niall mi powiedział. Nie możesz umrzeć. Ja cię kocham słyszysz?!- płakałem.- Zadzwoń na pogotowie, niech cię odratują!!
T.-Kocham cię Harry, ale skrzywdziłeś mnie. Żegnaj!!-szepnęła i się rozłączyła. 
H.-Halo?! (t.i)!!-krzyczałem. 
H.-Chłopaki!! Odwołujemy koncert. Ja muszę do niej lecieć. Ona musi żyć!!- mówiłem szybko. 
Z.-Stary leć,a my odwołamy to wszystko i przylecimy następnym.- krzyknął Zayn. 
Szybko podziękowałem im i biegłem na lotnisko. Na całe szczęście było bardzo blisko. Po pięciu minutach siedziałem w samolocie lecącym do Londynu. Dzięki prywatnej maszynie nie musiałem przejmować się pasami i tym podobne. Po godzinie byłem na miejscu. Jakaś część mnie nadal liczyła na to, że uda mi się ją odratować. Pojechałem taksówką pod nasz apartament. Wbiegłem po schodach i otworzyłem drzwi. Były otwarte, wbiegłem do góry. W łazience jej nie było, więc pobiegłem do sypialni. Otworzyłem drzwi i nogi się pode mną ugięły. Podbiegłem do mojej piękności, która leżała w kałuży krwi, a obok walały się butelki po winie. 
H.-(t.i)!!!!!-krzyczałem. -Błagam, obudź się!!Proszę.kocham cię, kocham.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem na pogotowie. Wziąłem moją dziewczynę na kolana, podarłem swoją bluzkę i kawałek materiału przywiązałem nad jej nadgarstkiem, tamując krew.
Wiedziałem , że ona już nie żyje, ale chciałem jej to wytłumaczyć. Pobiegłem na dół, zakluczyłem drwi  i wróciłem do niej. Włączyłem nagranie wywiadu na żywo i podgłośniłem na full.
H.-Kochanie. Wiem, że choć nie ma ciebie tutaj- powiedziałem wskazując na jej martwe cało, to wiem że jesteś nadal tu ze mną. W moim sercu. Chcę żebyś usłyszała i zobaczyła prawdziwy wywiad, to co naprawdę mówiłem, o tobie. Nie wiem kto wysłał ci tą podróbkę, ale z całego serca nienawidzę go!!Odebrał mi ciebie. Czy mogłabyś dać mi jakiś znak, że tu jesteś? -prosiłem.
Nagle zatrzasnęły się drzwi od sypialni i usłyszałem zgrzyt zamka. Uśmiechnąłem się w przestrzeń.
H.-Dziękuję.
*twoimi oczami.*
Widziałam go płaczącego nad moim martwym ciałem. Tak bardzo chciałam tam wrócić, ale było już za późno.
H.-Kochanie. Wiem, że choć nie ma ciebie tutaj- powiedział wskazując na moje  martwe cało, to wiem że jesteś nadal tu ze mną. w moim sercu. Chcę żebyś usłyszała i zobaczyła prawdziwy wywiad, to co naprawdę mówiłem, o tobie. Nie wiem kto wysłał ci tą podróbkę, ale z całego serca nienawidzę go!!Odebrał mi ciebie. Czy mogłabyś dać mi jakiś znak, że tu jesteś? -poprosił.
Tak bardzo tego pragnęłam, że podeszłam do drzwi zatrzasnęłam je i przekręciłam klucz. Harry uśmiechnął się i włączył nagranie. Podeszłam do niego i wsłuchałam się w odpowiedzi.
-Czy to prawda Harry, że ty i (t.i) jesteście razem ?-zapytał dziennikarz. 
-Z dumą i szczęściem mogę przyznać, że tak.Na początku byliśmy przyjaciółmi.I nadal taktujemy się jak rodzeństwo.Jest moją przyjaciółką, ale i też dziewczyną. Kocham ją. Tak, tak kocham ją!
-A co na to Taylor? Ostatnio mówiła, że nadal coś do ciebie czuję. Że chcecie wrócić do siebie.Widziano was nawet razem w ostatnim tygodniu.
-  Hahaha nie. My się tylko przyjaźnimy. Jesteśmy parą dobrych kumpli, ale i tak kilka dni temu było to nasze ostatnie spotkanie. Taylor powiedziała mi, że mnie kocha i chce ze mną być. Dałem jej do zrozumienia, że nic do niej nie czuję, że mam wspaniałą dziewczynę i nie chcę jej stracić . Wkurzyła się na mnie, a ja powiedziałem, że nie che się z nią widywać. 
 -Czyli plotki o tobie i o Taylor nie są prawdzie? -zadał kolejne pytanie. 
-Ludzie ciągle plotkują, ale czy to oznacza prawdę? Nie sądzę. Owszem od kilku dni sam słyszę te bzdury i strasznie mnie to rani. Nie mogę wyobrazić sobie co musi czuć (t.i) , ale kochanie-zwrócił się do mnie.- tylko z tobą chcę spędzić resztę życia.
Spojrzałam na płaczącego Hazzę. Otuliłam go swoimi ramionami i szepnęłam kocham cię. 
Harry zerwał się na równe nogi i rozejrzał się po pokoju.
H.-Słyszałem cię!!! Ja ciebie też kocham. -mówił. 
*oczami Harrego* 
Byłem zdeterminowany. Powiedziała kocham cię. Już się  nie boję. Dla niej mogę wszystko. Otworzyłem wino. Wziąłem spore łyki. Nasypałem na rękę garść tabletek i znów zacząłem pić. Ledwo przytomny chwyciłem nóż i przeciąłem sobie nadgarstek. Kilka kresek i z ręki zaczęła tryskać krew. Chwyciłem rękę swojej ukochanej. 
H.-Na zawsze razem.... kocham cię (t.i) . Już nic nas nie rozdzieli.- zamknąłem oczy i znalazłem się na tamtym świecie. 
Moja kochana dziewczyna trzymała  mnie za rękę i się uśmiechała. 
T.-Wróciłeś do mnie.- powiedziała. 
H.- Już na zawsze razem, nikt nas nie rozdzieli.- powiedziałem ponownie i złączyłem nasze usta w namiętny pocałunek. 
The end. 
Coś mnie wzięło na samobójstwo i  oto powstał ten imagin. Pierwszy raz coś takiego pisałam, więc przepraszam jeśli nie jest okay. Ale poduczę się trochę. 
Buziaki xoxoxo

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

#8 Imagin Louis Tomlinson

Cześć i czołem!!
Bardzo, bardzo chciałabym wam podziękować!!
Dziękuję z wasze wyświetlenia, które wbijacie czytając moje opowiadania. Sama nie mogę w to uwierzyć. Cieszę się jak małe dziecko, które ktoś zamknął na noc w Disney Landzie. Jeszcze raz strasznie dziękuję wam.Teraz zapraszam na kolejny imagin. Tym razem z Louis'em. Miłego czytania xoxo.


Ciepłe promienie słoneczne przedzierały się przez nie zasłonięte rolety do mojej sypialni. Leniwie przetarłam oczy i zerknęła na komórkę. Sześć nieodebranych połączeń od mojego menadżera. Postanowiła do niego zadzwonić i zapytać o co chodzi, ale w tym samym momencie po raz kolejny zabrzmiał dzwonek mojej komórki. 
T.-Halo?-zapytała zaspanym głosem. 
M.-(t.i) gdzie ty do cholery jesteś? My już czekamy na ciebie dobre pół godziny. Chłopacy nie są zadowoleni!-krzyknął mój menażer. 
T.-O kurde to dzisiaj?- zapytała, ubierając w pośpiechu uszykowane dzień wcześniej rzeczy. -Przeproś ich i powiedz, że już jadę. Będę za kilka minut!- krzyknęła przerywając rozmowę.
Ubrana wybiegłam na przystanek. Nie miałam czasu na śniadanie, a co dopiero na makijaż. Czułam się nieśmiało. Makijaż dodawał mi pewności siebie. Poszperałam w torebce i znalazłam moją podręczną kosmetykę. Nałożyłam błyszczyk, mascare i na powiekach zrobił dwie równe kreski. Gdy autobus zatrzymał się wybiegłam z niego krzycząc do kierowcy do widzenia. 
Pędem wbiegłam do studia nagrań. Otwierając drzwi kopniakiem do właściwej sali wpadłam na coś bardzo twardego. 
***
N.-Chłopaki! Patrzcie, ona otwiera oczy!!-krzyknął jakiś chłopak. 
M.-Halo (t.i)słyszysz mnie? -dopytywał zaniepokojony menadżer.
T.-Co się stało?- zapytałam próbując wstać lecz ktoś mnie przytrzymał.
L.-Lepiej żebyś teraz leżała. Uderzyłaś się mocno w głowę jak na mnie wpadłaś.-zaśmiał się brunet, na którym leżałam.
T.-Ale...czuję się trochę niezręcznie.-wyszeptałam.
M.-Jejku (t.i) nie marudź. Twoje zdrowie jest najważniejsze. Jak nie chcesz leżeć na Louis'ie to możemy zawieźć cię do szpitala.
T.-Nie, nie!!- krzyknęłam. -Wolę już czuć się niezręcznie w jego towarzystwie, niż dostać jakieś zastrzyki.
M.-Dobra! Przejdźmy już do naszego planu.-powiedział pocierając ręce.
T.-Jakiego planu?- zapytałam.
M.-Razem z Paul'em wpadliśmy na pomysł jak pomóc twojej karierze modelki. -powiedział mój menadżer.
T.-Przejdź do rzeczy Ralf bo mnie wkurzasz.- powiedziałam do swojego "szefa".
M.-Więc masz wybrać sobie jednego z tej trójki chłopak, z którym będziesz "chodzić".- powiedział robiąc cudzysłów przy słowie chodzić.
T.-HAHAHA-wybuchnęłam głośnym śmiechem.- Dobry żart Ralf.
W Pokoju tylko ja się zaśmiałam, więc nagle zapytałam.
T.-Żartujesz Prawda?
R.-Nie. My mówimy poważnie. -odpowiedział spokojnie. -Wybierz sobie, czy chcesz Louis'a, Harrego, czy Niall'a.-mówił pokazując po kolei chłopaków. -Zayn i Liam mają już dziewczyny, więc oni odpadają. To naprawdę może pomóc wam w karierach. Oni zyskają twoich fanów, a ty ich.
T.-A na cym to chodzenie ma polegać?- zapytałam już spokojniej.
P.-Kilka razy pójdziecie na randkę, będziecie spacerować tam gdzie są paparazzi. Na gali potrzymacie się za ręce i tyle.-powiedział Paul.
R.-Możecie też się pocałować, żeby było bardziej prawdopodobne.-dopowiedział mój menadżer. -To z kim chcesz chodzić?
 Zastanowiłam się chwilkę i stwierdziłam, że wybiorę Louis'a.
L.-Dlaczego mnie? -zapytał zaskoczony.
T.-Skoro wpadłam na ciebie i cały czas leżę na tobie.. a co nie chcesz?- powiedziałam lekko urażona.
L.-Nie skąd. Po prostu się cieszę.- powiedział posyłając mi uśmiech..
*dwa tygodnie później*
 Bardzo zżyłam się z Louis'em.. Zwierzaliśmy się sobie nawzajem, zachowywaliśmy się przy sobie naturalnie. Niestety zakochiwałam się w Lou. On traktował mnie jako przyjaciółkę i udawaną dziewczynę, ale ja za każdym razem cieszyłam się jak nienormalna, gdy całowaliśmy i przytulaliśmy się wśród ludzi. Nie mówiła nic chłopakowi, bo błam się jego odrzucenia. Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu.
T.-Halo?- powiedziałam do słuchawki.
L.-Cześć (t.i). Co powiesz na maraton filmów z pizzę dzisiaj? -zaproponował mój przyjaciel.
T.-Świetny pomysł Louis.-powiedziałam szczerząc się do słuchawki.-W końcu odpoczniemy od tych paparazzi. To co? Wpadniesz do mnie?-zapytałam.
L.-Pewnie. O 20 będę u ciebie. Buziaki.-powiedział rozłączając się. Miałam trzy godziny na ogarnięcie domu, zrobienie zakupów, wypranie brudnych rzeczy, walających się dosłownie wszędzie i doprowadzenie się do normalnego stanu. Ubrana w luźne szare dresy i bluzę z kapturem wybrałam się do sklepu kilka przecznic dalej. Wróciłam do domu i zabrałam się za dalsze punkty listy rzeczy do zrobienia.O 19.30 poszłam o łazienki wziąć kąpiel. Po piętnastu minutach zrobiłam leki makijaż składający się z błyszczyka na ustach i tuszu do rzęs.Poszłam do sypialni ubrać wygodne rzeczy .W tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdenerwowana zbiegam na dół i otworzyłam drzwi. Przed nimi stał mój Bóg.  Pod wpływem impulsu rzuciłam się na chłopaka całując go w usta. Louis zdziwiony moim zachowaniem odwzajemnił pocałunek. Dopiero po czasie zorientowałam się co ja zrobiłam. Na moje policzki wkradł się rumieniec, a ja szybko oderwałam się od chłopaka.
T.-Przepraszam, ale tam byli paparazzi.-skłamałam.-Przynajmniej tak mi się wydawało.
L.-Nic się nie stało moja dziewczyno.-powiedział mrugając do mnie. -To  co? Możemy już oglądać. Przywiozłem już pizze.
Skrępowana zakluczyłam dom i zaprowadziłam Louis'a do swojej sypialni. Włączyłam laptopa, pozwalając wybrać chłopakowi film. W tym czasie wyciągnęłam z reklamówki wcześniej kupione zakupy. Między innymi popcorn.  Usiadłam pół metra od Lou i otworzyłam pizze.
L.-Chodź do mnie bliżej.- uśmiechnął się.- Ja nie gryzę. Widząc, że nie ruszyłam się z miejsca on przybliżył się do mnie, tak że stykaliśmy się ramionami.. Film się włączył a my ucichliśmy. Już po kilku minutach maratonu miałam dosyć. Louis wybrał horror, gatunek którego nienawidziłam.   Zawsze się po nich bałam. Chłopak widząc moje przerażone oczy szepnął mi do ucha.
L.-Możesz się do mnie przytulić słoneczko.- Słysząc te słowa mocno przywarłam do jego torsu. W strasznych momentach chowałam swoją głowę pod jego pachę, a on głaskał nie po plecach. Co jakiś czas szeptał mi słówka w rodzaju "kochanie", "misiu" "słoneczko". Nie miałam pojęcia dlaczego to robi skoro byliśmy sami i nie było szans żeby jacyś paparazzi nas usłyszeli i sfotografowali. Nie protestowałam jednak. Bardzo podobało mi się jak tak mówił.  Po trzech kolejnych filmach byłam już zmęczona. Postanowiłam, że obejrzę ostatni film  i położę się spać. Na koniec "Ostatnia piosenka" zaczęłam płakać  jak małe dziecko. Chciałam wytrzeć słone zły, ale Lou mnie wyprzedził i zaczął ścierać ciecz z moich policzków.
L.-Nie płacz kochanie.- powiedział Lou. Zastanawiałam się po co to robi. Po co mówi do mnie te czułe słówka, skoro tyko udajemy parę.Ciekawość wzięła górę.
T.-Dlaczego to robisz Lou?-zapytałam.- Dlaczego mówisz do mnie te pieszczotliwe słówka?
L.-Bo lubię ciebie tak nazywać.-odpowiedział jakby to było oczywiste . -A przeszkadza ci to?-zapytał poważniejąc.
T.-Nie, wręcz przeciwne. Bardzo m się to podoba, ale widzisz ja..-zaczęłam wiedząc, że muzę mu to wyjawić. Nie było  już odwrotu.
L.-Co ty?-zapytał ciekawy dalszej części odpowiedzi.
T.-Bo widzisz ja się w tobie...Nie chce niszczyć naszej przyjaźni, ale ja się w tobie zakochałam .Kocham cię Lou i zrozumiem jeśli nie będziesz chciał przez to ze mną gadać i dalej się przyjaźnić, ale po prostu już nie mogę tego ukrywać. Kocham cię i nic na to..- nie dokończyłam bo w tym samym momencie Tomlinson wpił się w moje wargi. Odwzajemniłam pocałunek. Trwaliśmy tak przez kilka sekund, może minut. W tamtym momencie czas dla mnie nie istniał.
L.-Myślałem, że już nigdy tego mi nie powiesz. Nigdy nie przepraszaj to co czujesz. Ja też się w tobie zakochałem, ale bałem się odrzucenia. Ale skoro ty kochasz mnie, a ja kocham ciebie to..
T.-Tak, zostanę twoją dziewczyna.- powiedziałam ,ponownie złączając nasze usta w pocałunek .

I co o ty myślicie? Dajcie znać w komentarzach. Jeszcze raz dziękuję za wyświetlenia. To dla mnie dużo znaczy. Buziaki xoxoxoo

sobota, 20 sierpnia 2016

#7 Imagin Zayn Malik

Cześć i czołem!!
Dzisiaj imagin o Malik'u . Zapraszam xo

Siedziałam na parapecie w kuchni czekając, aż nadjedzie autem mój chłopak. Zayn i reszta chłopaków właśnie dzisiaj wracali z trasy koncertowej. Z tej okazji, posprzątałam cały dom, kupiłam sobie nową czarną sukienkę, zrobiłam romantyczną kolację... To dzisiaj postanowiłam powiedzieć Zayn'owi, że jestem w ciąży. Jak na razie powiedziałam tylko swojemu najlepszemu przyjacielowi Harremu. To z nim przyjaźnię się najdłużej i wiem, że mogę mu zaufać. Strasznie boję  się powiedzieć Zayn'owi o dziecku, nie wiem jak on na to wszystko zareaguje. Ale muszę. I tak pewnie niedługo zauważy. W końcu trzeci miesiąc.
Nagle zobaczyłam, że czarny samochód chłopaka parkuje koło domu. Po chwili Zayn wybiegł z auta i pobiegł w kierunku drzwi. Otworzył je szeroko i wbiegł do kuchni. Popatrzył na mnie rozkładając ręce w geście uścisku. Wstałam ostrożnie z parapetu i już po chwili byłam w objęciach swojego ukochanego. Mocno mnie przytulił i powiedział.
Z.-Tak strasznie tęskniłem...Kocham cię.
T.-Mój kochany. Też już nie mogłam się doczekać aż ciebie zobaczę. Kocham najmocniej wiesz?-zapytałam wąchając jego cudowny zapach perfum.
Z.-Wiem. Kochanie. Muszę wziąć prysznic i wyprać ubrania. Jestem strasznie padnięty. -popatrzył mi w oczy.
T.-Okay..rozumiem.-zrobiło mi się przykro.
Z.-Nie gniewaj się złotko. Obiecuję, że od jutra będę tylko twój...-przerwał uciekając wzrokiem na coś znajdującego się za mną.-Oh..zrobiłaś kolację.
T.-Nic nie szkodzi...to może poczekać. Rozumiem jesteś zmęczony. Wiesz  ja chyba też się już położę.-powiedziałam ziewając.
Z.-Na pewno?-zapytał.
T.-Tak kochanie. Padam z nóg. Mam prośbę. Mógłbyś to posprzątać? Proooszę.-zaśmiałam się.
Z.-Zgoda, a teraz mykaj spać bo naprawdę padasz. Niedługo dołączę do ciebie. Kocham cię-powiedział całując mnie  w usta.
Odwzajemniałam pocałunek i poszłam do naszej sypialni. Przebrałam się w piżamę i zasnęłam.
*następnego dnia*
Poczułam delikatne ruchy na moim obojczyku. Niczym skrzydła motyla, usta Malika poruszały się po moim ciele.
Z.-Dzień dobry kochanie.-powiedział widząc, że już nie śpię.
T.-Dzień dobry.-odpowiedziałam lekko otwierając oczy. Zayn był już ubrany. Miał na sobie czarne rurki, biały t-shirt wystający z jego czarnego sweterka. Wyglądał uroczo.
Z.-Troszeczkę się pani pospało pani(t.n) -powiedział.- Dochodzi już trzecia popołudniu. Myślałem, że już nie żyjesz.
T.-CO?!-krzyknęłam wstając szybko z łóżka. Był to głupi pomysł, gdyż zakręciło mi się strasznie w głowie i gdyby nie Malik runęłabym na podłogę jak długa.
Z.-A to co?-zapytał zaniepokojony.
T.-Nic. To tylko...yyy.. za długo spałam.-skłamałam.
Z.-Na pewno?-zapytał podejrzliwie.
T.-Tak. Jak zjem jakieś śniadanko na pewno mi przejdzie.Zrobiłbyś dla mnie naleśniczki?  -zapytałaś robiąc maślane oczka.
Z.-Zgoda. -uśmiechnął się do mnie. Jak będą  gotowe to cię zawołam.
T.-Dziękuję.
Gdy Zayn opuścił sypialnie zabrałaś się za poranną rutynę. Po pół godzinie zeszłaś na dół.
Z.-Wołałem ciebie, ale nie schodziłaś.- powiedział.
T.-Przepraszam, brałam prysznic.-pocałowałaś go w usta.- Mniam! Wszystkie dla mnie?
Z.-Wszystkie dla mojej księżniczki.-uśmiechnął się pokazując swoje  białe ząbki. -Zabieram cię dzisiaj na obiad.
T.-Kochanie.Naprawdę mogę zrobić go w domu.-posłałaś lekki uśmiech, mając nadzieję, że chłopak się zgodzi.
Z.-Nie ma mowy. Chcę ci jakoś wynagrodzić moją nieobecność.-odparł całując mnie w czoło. Skoro jesteś już uszykowana...
T.-Nie, daj mi kwadrans i będziemy mogli iść.-powiedziałaś wstając od stołu. Poszłaś do sypialni i wyciągnęłaś z szafy swoją, nową, czarną sukienkę. Zrobiłaś bardziej wyrazisty makijaż i ubrałaś szpilki. Spojrzałaś na efekt końcowy w wielkim lustrze. Powoli zeszłaś na dół, gdzie czekał na ciebie Zayn.
Z.-Wyglądasz ślicznie, ale wiesz że nie musiałaś.-powiedziała podchodząc do mnie.
T.-Wiem, ale chciałam, poza tym muszę ci coś dzisiaj powiedzieć. Ale to na miejscu.-powiedziałam zdenerwowana.
Z.-Zgoda. W takim razie chodźmy.
T.-Poczekaj!-krzyknęłam biegnąc po torebkę w kuchni. -Teraz już jestem gotowa.-uśmiechnęłam się do niego.
*w restauracji*
Zayn zabrał mnie chyba do nowo otwartej restauracji. Nikogo, poza nami tam nie było.
Z.-Kupiliśmy ją kiedyś  z chłopakami. -powiedział, gdy miałam go o to zapytać.
T.-Ale po  co wam restauracja?-ciekawość wzięła górę.
Z.-A po to, aby mieć spokój. Gdy będziemy ze swoimi połówkami, wtedy nikt nam nie będzie przerywał, piszcząc i krzycząc na nasz widok kochanie.- odparł jakby to było oczywiste. -Proszę usiądź-powiedział odstawiając dla mnie krzesełko. Wykonałaś jego prośbę, a on uczynił to samo.
Kelnerzy przynieśli wam wcześniej zamówione przez Zayn'a potrawy i czerwone wino.
Chłopak nalał nam po lampce i zabraliśmy się do jedzenia. Po skończonym posiłku, Zayn chwycił lampkę wina i przybliżył ją w moim kierunku, aby móc uderzyć swoją o moją. Wiedziałam, że musisz mu powiedzieć. Teraz albo nigdy.
T.-Zayn, kochanie poczekaj chwilkę.-powiedziałam odstawiając kieliszek. Sięgnęłam białą kopertę, w której było usg brzucha. Położyłam ją na środku stołu i czekałam, aż Zayn ją otworzy. Gdy tak uczynił zaczęłam mówić.
T.-Niestety nie mogę się z tobą napić alkoholu....yyy...widzisz spodziewam się dziecka, my spodziewamy się dziecka. Zayn! Ja jestem w ciąży.-powiedziałam szybko, a po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
Z.-Jak to jesteś w ciąży?!-krzyknął.- To nie możliwe! Powiedz, że to głupi żart!!Ja nie chcę tego bachora! To mi zniszczy karierę.
T.-Zayn proszę cię, nie mów tak.-szepnęłam, gdyż jego słowa dogłębnie mnie zraniły. -Uspokój się!
Z.-Jesteś chora! Jam mam się uspokoić?!To na pewno nie moje! Ono ma zniknąć.-powiedział już spokojniej.
T.-C..co masz na myśli?-zapytałam zszokowana.
Z.-Masz usunąć ciążę. Słyszysz? To dziecko nie może przyjść na świat.A jeśli nie chcesz to z nami koniec. - powiedział wstając od stołu. Rzucił kopertą w twoją stronę i wybiegł z restauracji. Wybuchłaś głośnym szlochem. Jak to mam usunąć to dziecko? Przecież ja je kocham. On mnie nie kocha. Inaczej cieszyłby się ze mną naszym szczęściem .
Chwyciłam torebkę i z płaczem pobiegłam do domu Harrego.
H.-(t.i) co ci się stało?-zapytał zdenerwowany.
T.-Zayn... on.ja..-szlochałam.
H.-Co się stało? Wejdź i powiedz mi wszystko co się wydarzyło.
Gdy doszłam do tego, że mam usunąć dziecko, Harry mocno mnie przytulił.
H.-Jutro z nim pogadam. Obiecuję, że będzie dobrze. On nie chciał tego powiedzieć.Był po prostu w szoku.-przekonywał mnie.
T.-Dziękuję Hazza. Mogłabym przenocować dzisiaj u ciebie?Nie chcę wracać  do domu.- ziewnęłam. Przez ciążę ostatnio jestem wiecznie śpiąca.
H.-Nie ma problemu-pocałował mnie w czoło, a ja zasnęłam w jego objęciach.
*rano*
Obudziłam się w sypialni przyjaciela. Przypomniałam sobie o wczorajszej kłótni z Zayn'em i znów zachciało mi się płakać. Zamiast tego ubrałam się w rzeczy Harrego, które najwyraźniej dla mnie uszykował. Na łóżku leżała jego czarna bluza, moje zostawione tu kiedyś leginsy i biały t-shirt.
Poszłam do kuchni i spojrzałam na kartkę leżącą na blacie.

Jadę porozmawiać z Zayn'em. Dbaj o siebie i dziecko. Buziaki Harry xoxo

Po godzinie bezczynnego siedzenia, miałam już dosyć. Odblokowałam telefon i zobaczyłam 14.30. Harrego nie było już dobre dwie godziny, odkąd się obudziłam. Zaczęłam się niepokoić. Wybrałam do niego numer i odczekałam chwilkę.
T.-Harry. Wszystko okay?-zapytałam do słuchawki
H.-Tak (t.i). Nadal próbuje wbić coś temu palantowi do głowy. Nie denerwuj się bo to szkodzi. -odpowiedział.
Z.-Ogarnij się ! Ja nigdzie nie jadę! Zrobiła sobie dziecko to niech go teraz ma!-krzyknął Zayn po drugiej stronie.
Li.-Zamknij ryj idioto! To twoje dziecko, ona jest twoją dziewczyną! -odkrzyknął Liam.
T.-Harry...daj mi go na chwilkę do telefonu.- chłopak wykonał moją prośbę. -Chcę ci tylko powiedzieć, że kocham ciebie i kocham nasze dziecko. Skoro nie jesteś w stanie go zaakceptować, to oznacza, że nie akceptujesz mnie. Jest mi strasznie przykro, że traktujesz go jak problem. Ale nie martw się. Już  niedługo...on jak i ja znikniemy z twojego życia!Żegnaj. -powiedziałam rozłączając się.
Zapłakana chwyciłam szybko kartkę i znajdujący się na blacie ołówek. Zaczęłam pisać.
Kochany Harry.
Jest mi strasznie przykro, że żegnam się z tobą w ten sposób. Ale zrozum. ON jest dla mnie wszystkim, a po tym co powiedział, zresztą sam słyszałeś. Mój świat w jednej chwili rozpadł się na milion kawałków, których nie idzie już posklejać. Mógłby zrobić to tylko ON. Ale on nas nie chce. W takim razie... ułatwię mu to życzenie. Gdy będziesz to czytał ja już będę martwa. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Jednak wiedź, że strasznie cię kocham i dziękuję za nasza wspaniałą przyjaźń. Już zawsze będę twoim aniołem stróżem. 
Twoja(t.i). Kocham xoxo. Do zobaczenia na drugim świecie. 
Wiedziałam, że muszę się streszczać. Harry na pewno pytał co powiedziałam Zayn'owi. Wyszłam z mieszkania i kierowałam się ku górze. Gdy znalazłam się już na dachu, usiadłam na jego krawędzi. Zerknęłam  w dół  i po raz ostatni spojrzałam na Londyn. Pogłaskałam swój lekko wypukły brzuszek i powiedziałam. 
-Przepraszam. Muszę to zrobić. Chciałabym zapewnić tobie wspaniałą przyszłość, ale sama nie dam rady. Bez twojego tatusia...ja nie potrafię bez niego żyć. Zamartwiałam się jeszcze przez ok 10 minut. Po chwili wstałam, spojrzałam w dół i usłyszałam trzask otwieranych, metalowych drzwi na dach. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Zayn'a.
Z.-Kochanie..-mówił bardzo spokojnie.-błagam cię zejdź. Odsuń się  od tej pieprzonej krawędzi.
T.-Zaaayn..-rozpłakałam się.-Odejdź. Ty go nie akceptujesz, a ja  nie zamierzam usunąć mojego dziecka.
Z.-Przepraszam (t,i). Błagam odejdź bo jeszcze spadniesz i zrobisz mu krzywdę.-próbował mnie przekonać, podchodząc bardzo powoli do mnie. -Kocham cię i chce mieć z tobą dziecko. Przepraszam za to w restauracji, nie byłem na to przygotowany, ale teraz wiem, że chcę stworzyć razem z tobą rodzinę.
T.-Kłamiesz. Kłamiesz tylko po to, aby mnie uratować, żebyś nie miał wyrzutów sumienia, a tak naprawdę mnie nie chcesz!-krzyknęłam. Odwróciłam się w stronę przepaści i powiedziałam ze łzami w oczach.
T.-Kocham cię Zayn!!!
Z.-(t.i) NIE!!!!-krzyknął podbiegając do mnie.
Straciłam równowagę i poczułam jak lecę  w dół. Zamknęła oczy, aby nie patrzeć na swoją śmierć, a wtedy coś mocno mną szarpnęło. Spojrzałam w dół i odpłynęłam w ciemność.
*oczami Zayn'a*
Z.-(t.i)NIE!!!-krzyknąłem i zacząłem biec w jej stronę. Dziewczyna straciła równowagę i zaczęła spadać w dół. Szybko wyciągnąłem i chwyciłem ją za ręce. Uff Bogu dzięki zdążyłem ją złapać. Próbowałem ją wciągnąć ale była za ciężka.
Z.-(t.i), (t.i) słyszysz mnie?- nic nie odpowiedziała, więc pewnie zasłabła. Przecież ona ma lęk wysokości.
-Nie poddam się!Kocham cię i nie pozwolę ci zginąć przeze mnie !-krzyczałem do siebie.
W tym momencie na dach wbiegł Harry.
H.-Stary! Co ty robisz gdzie jest...-przerwał podbiegając do mnie.- Kurwa wciągaj ją !!!
Z.-Próbuję. Jest za ciężka! Pomóż mi!-krzyknąłem w stronę kumpla. Już po chwili moja dziewczyna była w moich ramionach. Harry zadzwonił po pogotowie, a ja wziąłem swoją ukochana na ręce i zniosłem na dół.
H.-I widzisz do czego doprowadziłeś?!-krzyczał na mnie Hazza.- Ty dupku, ona mogła zginąć przez twoją nieodpowiedzialność. Lepiej dla ciebie, żeby dziecku nic nie groziło.
Z.-Byłem głupi! Wszystko będzie dobrze. Musi być.A ty jak byś zareagował ?-zapytałem.- Nie ma ciebie dwa miesiące,przyjeżdżasz, a twoja dziewczyna mówi, że jest w ciąży. Myślałem, że mnie zdradziła. Nie kochaliśmy się przez moją nieobecność więc jak?
H-Debilu! Ona jest w trzecim miesiącu ciąży! -Krzyknął mi w twarz. -To oczywiste, że to twoje dziecko. Nie wierzę... jak mogłeś pomyśleć, że ona cię zdradza?!
Z.-Nie wiem. Nigdy nie dała mi do tego powodu, ale zaraz....skąd wiesz , który to miesiąc? -zapytałem.
H.-Yyy... bo ja wiem od samego początku..-przerwał widząc nadjeżdżającą karetę.
Pogotowie zabrało moją piękność, a ja wraz z przyjacielem pojechaliśmy za ambulans'em.
*oczami (t.i)*
Obudziłam się i otworzyłam szybko oczy. Jasność panująca w pomieszczeniu oślepiła mnie, więc z powrotem przymknęłam powieki.
-To musi być niebo. Tylko w niebie jest tak jasno-mówiłam do siebie.
T.-Jestem w niebie.-szepnęłam w przestrzeń.-Jestem w niebie i zabiłam swoją córeczkę- poleciały mi łzy.
Z.-Nie płacz-usłyszałam ten cudowny głos.
T.-O nie! Trafiłam do piekła!
Z.-Kochanie otwórz oczy. Ty żyjesz. Słyszysz?-poprosił. Wykonałam jego polecenie i bardzo powoli zaczęłam rozchylać powieki
T.-Zaayn?-jęknęłam, widząc jak blisko znajduję się mojej twarzy.
Z.-To co mówiłem...przepraszam. Wymarzmy ten dzień z pamięci. Mówisz, że będziemy mieli córeczkę? -zapytał ciekawy.
T.-Ja, ja nie znam jeszcze płci dziecka, ale wydaje mi się, że to ona..-przerwałam. -To znaczy że ty... ty się cieszysz?
Z.-Kochanie.. kiedy powiedziałaś mi przez telefon, co zamierzasz przeze mnie zrobić... wtedy dotarło do mnie, że chcę tworzyć z tobą szczęśliwą rodzinę. Kochanie wybaczysz mi? -zapytał
T.-Zayn, Zayn, ja... chodź tu- powiedziałam, po czym złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek.
*Rok później*
Jestem szczęśliwą narzeczoną pana Malika. Mam śliczną córeczkę Sarę. Mieszkamy w trójkę w niewielkim domku, koło czterech zwariowanych przyjaciół. Moje życie zmieniło się w bajkę.

Przepraszam strasznie!!
Ten imagin miał wyglądać zupełnie inaczej, ale już od połowy wszystko popsułam. :( Mam nadzieję, że następny będzie lepszy. Jeszcze raz przepraszam.
Buziaki xoxo


wtorek, 16 sierpnia 2016

#6 Zayn Malik cz.2


Cześć i czołem!!
Zapraszam na drugą część imaginu o Zayn'ie, mam nadzieję że bardzo wam się spodoba :) . Miłego czytania

 T.-Nie ważne. I tak zaraz umrę.-mówiłam sama do siebie. Pobiegłam w uliczkę za samochodem mojego wybawcy. Usiadłam na ziemi i czułam jak od zimna robię się coraz bardziej słaba. Po kilku minutach nie czułam już nic. Była szczęśliwa, że kończę swoje marne życie.

*dzień później*
Poczułam potworny ból w moich mięśniach.
-To pewnie zaraz minie.-myślałam- Jestem w niebie, w niebie nie ma bólu i cierpienia.
Poczułam ciepło na swoim lewym nadgarstku. Owy ciepły punkt przesuwał się w górę i w dół. Poczułam skurcz w brzuchu, więc szybko zwinęłam się w kłębek.
Z.-Ciiii, już dobrze. To tylko ja. Wszystko w porządku..-mówił dobrze mi znany głos.
Otworzyłam powoli oczy i się przeraziłam. Nie byłam w niebie. Byłam w jakiś pomieszczeniu, a obok mnie siedział....Zayn.
T.-Zayn- szepnęłaś, a w twoich oczach pojawiły się łzy. Bardzo powoli usiadłaś na łóżku, na którym ktoś cię ułożył. -Dlaczego? Dlaczego mnie uratowałeś?
Z.-Bo obiecałem ci, że nie pozwolę zrobić krzywdy tobie. A ty co? Chciałaś mnie zostawić na tym wielkim świecie samego? Bez sensu mojej egzystencji ?-mówił. -Zakochałem się w tobie i choć wiem, że dla ciebie to za wcześnie to wiedź, że będę o ciebie walczyć. I.... -zawahał się.
T.-I?-czekałaś na ciąg dalszy.
Z.-Chciałbym żebyś ty walczyła dla mnie.-przygryzł dolną wargę.
T.-Co masz na myśli? -zapytałam
Z.-Zapisałem cię na terapię. Wyjedziemy z tego miasta. Możemy na jakiś czas pojechać nad morzem, w góry, gdzie tylko zapragniesz.Chcę twojego dobra bo cię kocham i chcę z tobą żyć. -mówił coraz szybciej. Ścisnął mocniej  mój nadgarstek, który cały czas trzymał.
T.-Ale..obiecujesz, że..., że będziesz na zawsze? Nie zrobisz nigdy mi krzywdy...?-zapytałam ze łzami.
Z.- (t.i) czujesz to? -przycisnął moją dłoń do jego serca.- Ono bije dla ciebie i tylko dla ciebie.- uśmiechnął się.
T.-Skąd wiesz jak mam na imię? -zadałam głupie pytanie.
Z.-Dowiedziałem się od lekarzy. Ale (t.i) nie zmienia tematu. Proszę.- odparł
T.-To co powiedziałeś... nikt jeszcze nigdy nie zrobił dla mnie tak wiele  jak ty. Ko...ko...kocham cię.- szepnęłam.
Maik uśmiechnął się szeroko i przybliżył swoją twarz do mojej.
Z.-Dziękuję. Kocham cię. Jesteś moim tlenem, światem... wszechświatem!!-powiedział złączając nasze usta w namiętny i delikatny pocałunek
*dwa lata później*
Jestem już psychicznie zdrową kobietą. Mam wspaniałego męża i cudowną dwójkę dzieci. Zyskałam też prawdziwych przyjaciół. Z chłopakami z zespołu Zayn'a poznałam się  rok temu. Obiecałam Harremu i Niallowi, że moje dzieci będą nosić ich imiona.  Wszyscy bardzo mnie wspierają, a najbardziej chłopak, już mężczyzna, który uratował mnie dwa lata temu. Codziennie traktuje mnie jak księżniczkę. Jednak istnieje sprawiedliwość na tym świecie.

Koniec. I jak wam się podoba? Mi z jednej strony bardzo, ale myślałam, że wyjdzie troszkę inaczej. No cóż. Z góry przepraszam, że taki krótki :). Liczę na waszą opinię w komentarzu.
Buziaki xo

niedziela, 14 sierpnia 2016

#5 Imagin Zayn Malik

Cześć i czołem!!
Dzisiaj napisałam imagin o Zayn'ie mam nadzieję, że się spodoba :)

Była zima, na dworze straszny ziąb. Płakałam biegnąc przez ciemne ulice Nowego Jorku.
Chciałam jak najszybciej i jak najdalej znaleźć się od tamtego miejsca. W pewnym momencie wybiegłam na ulicę i wtedy....BACH! Poczułam straszny ból i ciemność.
Z.-Halo!! Halo!!!-krzyczał.
Otworzyłam szeroko oczy i dopiero wtedy poczułam silniejszy ból. Rozejrzałam  się dookoła i zobaczyła ciemną postać nachylającą się koło mojego boku.
Z.-Nic ci nie jest? Boli cię coś?- pytał wyciągając do mnie rękę. Odskoczyła od niego jak oparzona i chwiejnym krokiem rzuciłam się do ucieczki. Po kilku metrach z braku sił i potwornego bólu upadłam na asfalt. Chłopak szybko podbiegł do mnie i wziął na ręce.
T.-Puszczaj mnie!! Zostaw.-wyrywałam się mu.-Błagam nic mi nie rób!! Ja chcę umrzeć! Nie rób mi tego co oni..-prosiłaś.
Chłopak gwałtownie się zatrzymał i spojrzał na moją wystraszoną twarz.
Z.-Odwiozę cię tylko do szpitala. Nie chcę żebyś przeze mnie umarła- mówił - Co i kto ci coś zrobił? Obiecuję nie skrzywdzę cię.
Nie wiem dlaczego, ale  gdy to powiedział poczułam się bezpieczna. Wtuliłam się mocno w jego tors i zaczęłam szlochać.
Z.-Ciiii, już spokojnie. Jesteś bezpieczna, nie płacz.- powiedział wkładając mnie do auta.
Usiadłam, a chłopak zapiął mi pasy. Szybko znalazł się  po drugiej stronie samochodu i zasiadł za kierownicą.
Z.-Najpierw zawiozę cię do szpitala, a później pojedziemy do twojego domu. Dobrze? -zapytał.
T.-Ale ja.. ja nie ma domu..-załkałam.
Z.-Jak to nie masz domu? To gdzie ty śpisz, jesz...-wystraszył się.
T.-Moja matka zmarła jak byłam mała, a ojciec to alkoholik. Sprzedawał mnie swoim kolegom, za wódkę.-Szlochałam w głos przypominając sobie, co chcieli zrobić mi ci kolesie.-Zostaw mnie po prostu tutaj. Nie ważne czy w szpitalu, czy na ulicy, ja i tak umrę. Rozumiesz? Ja nie chcę i nie mam dla kogo żyć!! A po tym co mi zrobili...-przerwałam.
Z..-Nie pozwolę ci na to.- odparł stanowczo. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził. Nie pozwolę żebyś ty skrzywdziła siebie. Słyszysz? Pomogę ci. Jedziemy teraz do szpitala.
*Godzinę później*
Na szczęście zderzenie z autem nie spowodowało żadnych poważnych obrażeń. Doktor wsadził mi tylko prawą rękę w gips. Zastanawiałam się jakby tu uciec Zayn'owi. Musiałam zrealizować swoje postanowienie i skończyć z sobą. Nie chcę już dłużej żyć. Mam nadzieje, że chłopak nie będzie winił za to siebie. Nie zniosłabym tego. Bardzo go polubiłam. Jest pierwszą osobą, która mi pomogła. Pierwszą i ostatnią. Rozejrzałam się dookoła poczekalni. Zayn rozmawiał z lekarzem. Postanowiłam wykorzystać chwilę jego nie uwagi i wybiegła ze szpitala. Miałam na sobie tylko krótką bluzkę, przez co czułam jak zamarzam.
T.-Nie ważne. I tak zaraz umrę.-mówiłam sama do siebie. Pobiegłam w uliczkę za samochodem mojego wybawcy. Usiadłam na ziemi i czułam jak od zimna robię się coraz bardziej słaba.Po kilku minutach  nie czułam już nic. Byłam szczęśliwa, że kończę swoje marne życie.
Koniec części pierwszej. Wiem, wyszło dziwnie, ale jest. Druga część będzie lepsza. obiecuję
Buziaki xo

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

#4 Imagin Harry i Niall

Cześć i czołem.
Bez zbędnego pisania zapraszam na trochę inny imagin.

Cześć jestem osiemnastoletnią, mieszkającą w Londynie dziewczyną. Piękne miejsce.
Dzielę swoje mieszkanie z moim chłopakiem, przyjaciółką i jej chłopakiem.
Dom jest naprawdę duży, więc każdy  na swój pokój i łazienkę.  Dokładnie rok temu przeprowadziłam się tutaj, a to dlatego, że poszłam na casting na modelkę i niespodziewanie dostałam się. Szczęście pomyślicie? Tak, sama uważam, że w końcu po tych wszystkich złych chwilach  które spotkały mnie w Polsce dostanie takiej szansy to spełnienie marzeń. Na dodatek mam kochającego mnie chłopaka i dwójkę prawdziwych przyjaciół. No, ale zacznę od początku.
*rok temu*
Mam już tego wszystkiego po dziurki w nosie. Jak on mógł tak po prostu zacząć mnie ignorować? Nie dosyć, że straciłam już dwie bliskie mi osoby to  jeszcze on przestał się do mnie odzywać. Wkurzona wyciągnęłam komórkę z kieszeni spodni i wystukałam na klawiaturze wiadomość do Filipa.
"O co ci chodzi? Zamierzasz mnie teraz unikać? Udawać, że mnie nie ma? Co ja ci takiego zrobiłam do cholery? Filip!! Nie zachowujmy się jak dzieci i porozmawiajmy na spokojnie. proszę"
Odłożyłam telefon na komodę i postanowiłam w końcu wyjść z łóżka. Powolnym krokiem kierowałam się w stronę łazienki. Umyłam dokładnie twarz i zęby. Wróciłam do swojego pokoju i ubrałam to.
Przeszłam do toaletki i zrobiłam bardzo delikatny makijaż.
M.-(t.i) Ktoś do ciebie!!-krzyknęła mama z dołu.Kto to mógł być? Nie zapraszałam nikogo więc.... w tym momencie usłyszałam kroki na schodach. Wstałam od toaletki i podeszłam bliżej drzwi żeby je otworzyć. Przed moim pokojem stał nie kto inny jak Filip.
F.-Hej-powiedział szorstko.- Mogę wejść?
T.-Ta..tak jasne- odparłam zdziwiona jego obecnością. Ostatni raz był tu trzy tygodnie temu. Zamknęłam drzwi od pomieszczenia i usiadłam koło chłopaka na łóżku.
F.-Zadowolona kurna jesteś? Po cholerę dzwonisz i wysyłasz mi te żałosne wiadomości co?- zapytał zdenerwowany.
T.-Bo..bo ja...ty.-nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, wstrząśnięta jego zachowaniem. Nigdy się jeszcze do mnie tak nie zwracał. Gdzie się podział mój stary przyjaciel?  -Chciałam się dowiedzieć dlaczego się obraziłeś, dlaczego traktujesz mnie jak powietrze.Co takiego się stało?
F.-I ty jeszcze pytasz?! Kurwa(t.i) mogłabyś nie udawać takiej głupiej? Ty myślisz, że ja nic nie wiem? Kira wszystko mi powiedziała. Wszystko to co ty jej o mnie. A ja uważałem ciebie za moją najlepszą przyjaciółkę!!! Jak mogłem się tak pomylić?-wykrzyczał mi w twarz. Cieszyłam się, że mama ma swoją sypialnię w drugim końcu domu na dole, miałam nadzieję że nie słyszy tych wrzasków .
T.-Filip..-powiedziałam przez łzy. -To nie tak.. proszę cię wybacz wysłuchaj...-prosiłam.
F.-NIE!!! Nie chcę słuchać już tych kłamstw. Skoro uważasz mnie z dupka to sorry, ale ja nie chcę się z tobą przyjaźnić. To koniec rozumiesz? Nienawidzę cię !!!!Nie dzwoń do mnie, nie pisz. Zmieniłem numer telefonu. Choć będzie to cholernie trudne ja zapomnę o tobie, a ty o mnie. Żegnaj.- odparł jakby nigdy nic.
T.-Błagam nie-powiedziałaś płacząc.- Proszę cię Fifi wybacz. Daj wyjaśnić.-Chłopak tylko podszedł do mnie z łzami w oczach mocno przytulił i powiedział żegnaj. Widziałam tylko wybiegającą sylwetkę mojego przyjaciela. A potem była już tylko ciemność.
*później*
Otworzyłam oczy i zobaczyłam zatroskaną twarz swojej rodzicielki.
M.-Och kochanie. Nigdy mi  tak nie rób... już się wystraszyłam.
T.-Co się stało?-zapytałam.
M.-Zalewałam sobie kawę i wtedy usłyszałam krzyki z twojego pokoju, podeszłam koło schodów i nagle z góry wybiegł zapłakany Filip. Krzyknęłam tylko za nim co się stało, ale nie odpowiedział. Trzasnął drzwiami, a ja pobiegłam na górę i wtedy zobaczyłam jak leżysz na podłodze. Co on ci zrobił? -spytała zagniewana mama.
T.-On.. ja... my.. już nie jesteśmy przyjaciółmi.-załkałam- Jesteśmy... nikim. Kiedy to powiedział  i wybiegł zemdlałam.-ryczałam w rękaw mamy.
M.-Już dobrze kochanie, ale dlaczego zerwaliście przyjaźń?
T.-Nie chcę o tym mówić, muszę jak najszybciej zapomnieć o tym całym cholernym roku spędzonym z nim.
*trzy dni później*
Znalazłam ogłoszenie dotyczące castingu na modelkę. W wieku 16-stu lat zaczęłam poważnie się nad tym zastanawiać. "Czemu nie?" pomyślałam. Casting miał się odbyć w przyszłym tygodniu w Londynie. . Pobiegłam porozmawiać o tym z mamą. Doskonale wiedziała, że nie tylko przez marzenia chcę tam jechać. Wiedziała bardzo dobrze, że jeśli uda mi się, to przeprowadzę się do Londynu. Aby zapomnieć i zacząć wszystko od nowa. No i tak znacie moją historię aż do dzisiaj. A jak poznałam się z Niallem?
Już wam mówię.
Po trzech miesiącach mieszkania w Londynie moja przyjaciółka wprowadziła się do mnie. Zawsze o tym marzyłyśmy. Żeby mieć wspólny dom, a teraz? Mamy to wszystko  :).
Wyszłyśmy wieczorem na imprezę i tam bach zaczął dobierać się do mnie obleśny facet. Nie mogłam mu się wyrwać a (i.t.p) nigdzie nie było. No tak poszła do łazienki. Zaczęłam piszczeć i wtedy przystojny chłopak odsunął stanowczo tego typa ode mnie. Zamachnął się i dał mu z pięści w nos.
Ch.-Szybko chodź idziemy stąd.-powiedział do mnie mój wybawca ciągnąc mnie za rękę.
T.-Ej czekaj. Tutaj jest moja przyjaciółka.-szarpnęłam w drugą stronę.
Ch.-Gdzie? Chodźmy po nią .
Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam (i.t.p) tańczącą z jakimś przystojnym brunetem. Pociągnęłam Nialla w tamtą stronę.
T.-(i.t.p)szybko musimy stąd iść. Jakiś chłopak się do mnie dobierał, a on-powiedziałam nie znając jeszcze jego imienia- on mnie uratował waląc typa w nos. Wracajmy.
Ch.-Harry bierz swoją przyjaciółkę i spadamy. Nie chcę mieć problemów.-powiedział do znajomego.
H.-Ok chodźmy.
Wyszliśmy pospiesznie w stronę naszego domu. Gdy doszliśmy przekręciłam zamek w drzwiach i weszłam do środka z resztą.
(I.t.p) kazała się rozsiąść gościom, a ja poszłam do kuchni zaparzyć herbatę.
Po pięciu minutach wróciłam do pozostałych.
P.-(t.i) siadaj z nami. Ile na ciebie można czekać co?-powiedziała przyjaciółka
T.-No już, już idę. Usiadłam pomiędzy chłopakami bo tylko tam było miejsce.
N.-Niall jestem, miło poznać.-przedstawił się  chłopak
T.-(t.i), mi również i dziękuję.- uśmiechnęłam się do chłopaka
N.-Ładne imię naprawdę pasuje do ciebie. Ładne imię dla ładnej dziewczyny. Na moich policzkach poczułam wrzątek. Tak znowu zarumieniłam się na całej twarzy. -ślicznie ci jak się rumienisz- wyszczerzył się do mnie.
T.-Yhhhm dziękuję?-odparłam zawstydzona.
H.-A ja jestem Harry. Najlepszy przyjaciel tego kiepskiego podrywacza.- zaśmiał się.
T.-(t.i). Nie jest kiepski, jest słodki.- spojrzałam na Nialla, który z zadowolenia pokazał nam swoje wszystkie ząbki.
N.-Ha widzisz stary!! Dziewczyny mnie uwielbiają. -krzyknął do przyjaciela. I tak siedzieliśmy cały wieczór. od tamtej pory spotykaliśmy się regularnie. Co sobotę maraton filmów. Po miesiącu z Niallem zostaliśmy parą, a wkrótce po nas Harry zaproponował chodzenie mojej przyjaciółce. Niedawno wprowadziliśmy się do większego domu. Od tamtego czasu, aż do teraz tam mieszkamy. A ja dzięki Niallusiowi zapomniałam już całkowicie o Filipie. No prawie całkowicie. Nadal zastanawiam się jakby to było gdybym powiedziała mu prawdę. Ale widocznie Bóg tak chciał. Chciał związać mnie z miłością mojego życia, który jest także moim przyjacielem. Pan odebrał mi bratnią duszę, ale dał mi wspaniałych przyjaciół, chłopaka i karierę, którą rozwijam.
Widzicie choć czasami nasz świat zawala się nam na głowie, to na każdego czeka szczęśliwe zakończenie. Może trzeba coś stracić, aby następnie zyskać dwa razy więcej?
Mi się poszczęściło i teraz jestem najszczęśliwszą dziewczyną chodzącej po tej ziemi. A Filip? Zawsze będzie da mnie kimś ważnym. To on pomagał mi w ciężkich chwilach, ale nigdy nie dał mi wyjaśnić jak ja czułam się przez ostatnie miesiące. To jak mnie traktował. Nie wiem co Kira mu naopowiadała, ale wiem, że nigdy nie nazwałam Filipa dupkiem. Przecież traktowałam go jak brata. Przykro mi, że nie mogłam mu tego wyjaśnić, ale trzeba żyć dalej.  A ja mam dla kogo żyć.
The(Happy)end
Co myślicie o tym imaginie?
Jest on troszkę inny niż wszystkie, ale czułam że muszę właśnie tak go napisać.mi osobiście bardzo się podoba, gdyż po części jest prawdą.
Mam nadzieję, że się podobało. :**

sobota, 6 sierpnia 2016

#3 Harry Styles cz.3

Cześć i czołem.
Witam ciebie w trzeciej części imaginu o Harry.
Mam nadzieję, że poprzednie bardzo ci się spodobały i czekałaś  na tą część z  niecierpliwością. Zapraszam ^.^
Przeczytaj też wcześniejsze części: Harry cz.1   Harry cz.2

********
(t.i)-twoje imię
(i.t.p)-imię twojej przyjaciółki 
T.-I?-szepnęłam.
H.-Kocham cię- powiedział po czym złączył nasze usta w namiętny pocałunek. 
*rok później*
Otworzyłam oczy i zobaczyłam znajome pomieszczenie. Mój pokój. Jedyne miejsce, gdzie mogę być sobą i mam tu wszystkie potrzebne mi rzeczy. Wzięłam telefon z szafki nocnej i nacisnęłam przycisk. Komórka rozbłysła, a na ekranie blokady zobaczyłam cały mój świat. Harry. Wpatrywałam się w zdjęcie do czasu gdy zauważyłam dzisiejszą datę. 16.08. Szeroko otworzyłam oczy i wstałam z łóżka. Moje osiemnaste urodziny. To dzisiaj. Dzień, w którym staję się pełnoletnią osobą, a przestaję być zasmarkaną małolatą. 
Zobaczyłam, że mój telefon dzwoni, więc przeciągnęłam zieloną słuchawkę. 
H.-Wszystkiego najlepszego kotku......-mówił mój chłopak. 
T.-Dziękuję, że pamiętałeś misiu. Kocham cię.- opowiedziałam.
H.-Wiem ale ja ciebie bardziej.-roześmiał się.- Do zobaczenia za kilka godzin. -po czym rozłączył się.
Położyłam się z powrotem do łóżka mając nadzieję, że zasnę, ale niestety. Chaos panujący w mojej głowie mi  to uniemożliwił. Byłam zupełnie sama w domu. Wstałam ponownie z łózka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej swój ręcznik i kosmetyki do kąpieli. Z produktami podążyłam do łazienki. Zapaliłam świeczkę na wannie i puściłam ciepłą wodę. Wrzuciłam do niej bombę do kąpieli i zanurzyłam się w gorącej cieczy. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się we wcześniej włączoną muzykę. "Little Things" zdecydowanie ulubiona. Ten głos Harrego. <3
Umyłam i spłukałam głowę po czym wyszłam z wanny. Owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam golić nogi i okolice bikini. Poszłam do kuchni i zjadłam jabłko, popijając wodą z cytryną. Weszłam z powrotem na górę do swojego pokoju. Wybrałam kreacje na wieczór, a tym czasem założyłam na siebie szorty i czarną koszulkę mojego  chłopaka. Nawilżyłam swoją twarz i  usiadłam wygodnie w fotelu. Założyłam słuchawki w uszy i odpłynęłam słysząc cudowny i schrypnięty głos Hrrego. 
*dwie godziny później* 
Obudziłam się, ponieważ w uszach brzęczał mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że dzwoni (i.t.p). 
Ona(o)-Wszystkiego najlepszego kochanie. Moja siostra jest już dorosła. Masakra. Tak żałuję, że nie mogę ciebie mocno przytulić i powiedzieć to osobiście, ale rozumiesz.-mówiła.
T.-Rozumiem i też bardzo chciałabym żebyś tu była. 
Pogadałyśmy, aż w końcu (i.tp) musiała kończyć. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam 15.30.
przeczytałam ostatnie przysłane sms. Większość z nich to życzenia. Jeden od Harrego. 
"Będę po ciebie za godzinkę. Spakuj coś na cały weekend to niespodzianka.  Kocham cię "
Co? Jak to na cały weekend? Nie mam planów ani nic, w końcu wakacje, ale mama? Co o kombinuje. 
Mimo tych myśli pospiesznie wykonałam jego polecenie. Przed spakowaniem kosmetyczki wykonałam swój makijaż  i ubrałam czarną sukienkę. Zapięłam walizkę i postawiałam ją obok drzwi. Po chwili zabrzęczał dzwonek. Pobiegłam otworzyć a w drzwiach zobaczyłam mamę z Harrym. Mama cmoknęła mnie w policzek i złożyła życzenia, wręczając prezent .Otworzyłam jego zawartość i zobaczyłam nowego iPhona .Ucałowałam ją dziękując, a ta przytuliła mnie mocno i przeszła do kuchni zostawiając mnie samą z Harrym. Chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił. Złożył na mych ustach namiętny pocałunek i zapytał. 
H.-Gotowa?
T.-Tak, ale co z mamą. I gdzie jedziemy?-zapytałam 
H.-Twoja mama wszystko wie i sama mi pomogła w tym....prezencie. I nie mogę ci powiedzieć bo to niespodzianka.-uśmiechnął się łobuzersko. 
T.-Jak to wszystko wie? Zapytałam zdezorientowana.-Co wy kombinujecie? Nigdzie nie jadę.- udałam obrażoną. 
H.-Kochanie..-zamruczał mi do ucha lekko je przygryzając. Mimowolnie przeszedł mnie dreszcz.-Ufasz mi?-zapytał poważnie.
T.-Ufam.-wyszeptałam. 
Po chwili obok nas stała mama z moją walizką. 
M.-Uważaj na siebie, a mną się nie martw i baw się dobrze. Kocham cię. Jak wrócisz to urządzimy sobie sami imprezę.- zaśmiała się. 
T.-Kocham cię mamo.-odparłam.
Harry chwycił walizkę i pożegnał się z moją mamą. Złapał mnie za rękę i zaprowadził do czarnego auta. Włożył pakunek do bagażnika i otworzył przede mną drzwi pasażera. 
Przeszedł naokoło samochód i zasiadł za kierownicą. 
H.-Ślicznie wyglądasz wiesz?-zapytał.
T.-Dziękuję. Możesz powiedzieć cokolwiek, jakaś mała podpoooowiedź? -miałam nadzieję.
H.-Dobrze, ale tylko jedną i nic więcej ode mnie nie wyciągniesz.-zaśmiał się.-Powiem tylko, że nie będziemy się nudzić  i poznasz kogoś wieczorem. 
T.-Jak to, kogo?-pisnęłam z przerażenia. Czy on naprawdę zapomniał, że nie lubię być w otoczeniu ludzi? 
H.-Nic więcej. odparł.
Zrobiłam obrażoną minę i odwróciłam się w stronę okna. Do moich oczu napłynęły łzy. 
Jak on mógł coś takiego mi zrobić? W moje urodziny. Nie wierzę!! Przetarłam dłonią łzy, wystraszona, że maskara mi spłynęła. Na szczęście nałożyłam wodoodporną. Po godzinie jazdy zrobiłam się strasznie znudzona panującą ciszą w samochodzie. Włączyłam muzykę i oddałam się jej całkowicie. Wybrałam tą samą co przy kąpieli. Harry pewnie czuł się dziwnie słysząc siebie, ale nie obchodziło mnie to. Nie zamierzałam się do niego odzywać po tym co zrobił i co zamierzał. Po kilku minutach odpłynęłam całkowicie. 
*dwie godziny później* 
Poczułam się tak, jakbym latała. Otworzyłam szeroko oczy i pisnęłam z przerażenia. Mój chłopak trzymał mnie w objęciach i szedł w kierunku apartamentu. Próbowałam mu się wyrwać ale on tylko mocniej mnie do siebie przycisnął. 
T.-Puszczaj mnie Harry!!-warknęłam na niego.
H.-Widzę, że moja księżniczka się nie wyspała. Zaraz będziemy na miejscu spokojnie.-odparł niczego nieświadomy. 
T.-Dzisiaj mam urodziny. Spełnij moją prośbę i puszczaj mnie!-spróbowałam jeszcze raz.
Chłopak spojrzał się na mnie i po chwili odstawił. 
H.-Czy coś się stało?-zapytał zdenerwowany. 
T.-I ty jeszcze pytasz Styles?!Jak mogłeś mi coś takiego zrobić? -popłakałam się i odwróciłam biegnąc w przeciwnym kierunku.
H.-(T.i) zaczekaj!-krzyknął doganiając mnie. Chwycił mnie za nadgarstek.-Miałaś nigdy mi tego nie robić.Nie pamiętasz? Obiecałaś to po pierwszej ucieczce na plaży.-spoważniał.
T.-A ty mi obiecałeś, że już nigdy nie zmusisz mnie do wyjścia w tłum ludzi. A teraz każesz mi ich poznać?-szlochałam 
H.-(t.I)To nie tak. Naprawdę. Obiecuję, że nie będziesz w centrum uwagi i nikt na ciebie nie spojrzy kochanie.-powiedział całując mnie w czoło. 
T.-Przepraszam.-odparłam wycierając łzy. -Ja się tak zdenerwowałam, przecież ty wiesz...
H.-Nigdy nie zrobiłbym czegoś co mogłoby cię skrzywdzić. -odparł całując moje łzy. -A teraz chodźmy proszę. Chciałbym ci kogoś przedstawić. Kilka osób. Moich przyjaciół. Nie denerwuj się.
T.-A gdzie my w ogóle jesteśmy?-zapytałam przerażona. 
H.-W Londynie kochanie.-odpowiedział śmiejąc się.
Nagle poczułam, że lecę i przed oczami miałam tylko ciemne plamy.
H.-(t.i) halo!-mówił przestraszony. -Och nigdy mi tak nie rób- powiedział z ulgą widząc, że otwieram oczy. 
T.-Co się stało?-wyszeptałam.-Naprawdę jestem w Londynie?-pisnęłam z podniecenia. Zawsze marzyłam żeby się tu przeprowadzić, a teraz siedzę na łóżku w Londyńskim apartamencie. 
Wstałam bardzo powoli, przy pomocy Harrego i nagle zobaczyłam czterech chłopaków. Wpatrywali się we mnie w milczeniu. Poczułam nagły skurcz brzucha.
T.-Harry.-pisnęłam
H.-Ej!! Chłopaki co tak się gapicie? Ona jest moja!-zaśmiał się do kumpli. 
N.-Bo kazałeś nam się nie odzywać, nie pamiętasz?-powiedział blondyn. 
Z.-On przecież żartował idioto.-odparł do  tamtego. -Cześć jestem Zayn.-podał mi rękę.
T.-Ja ja...-spróbowałam jeszcze raz -Hej (t.i) 
Z.-Miło cię poznać- uśmiechnął  się do mnie. 
N.-Ja jestem Niall, to jest Louis, a to Liam .-przedstawiał mi po kolei.
T.-Hej- uśmiechnęłam się pewniej do chłopców. Dzięki ich normalności tego jacy są rozluźnieni lepiej było mi z nimi rozmawiać. 
Z.-Wszystkiego najlepszego(t.i)-powiedział Zayn.-Proszę.- podał mi mały pakunek. 
Lo.-Właśnie wszystkiego najlepszego, zdrowia, wiecznej miłości i takie tam.-powiedział Lou wręczając mi czarny pakunek z czerwoną kokardą. 
Następnie życzenia złożyli mi pozostałych dwóch chłopaków. Od nich także dostałam prezenty. 
H.-Dobra dobra, teraz ja. Wreszcie tak oficjalnie.- zaczął mój świat. -Kochanie, życzę ci dużo zdrowia, szczęścia, więcej odwagi, żebyś uwierzyła w siebie i się pokochała, tak jak ja kocham ciebie. Żebyś wytrzymała ze mną resztę swojego życia i życzę ci dwójkę wspaniałych dzieci.  Kocham cię.- Harry złączył nasze usta w namiętny pocałunek. A mój prezent dostaniesz na sam koniec niespodzianki.
T.-Dziękuję- szepnęłam płacząc. -Dziękuję wam wszystkim. 
Wszyscy mocno mnie przytulili, już wtedy wiedziałam że oto powstała piękna przyjaźń. 
H.-Hmmm kochanie. My z chłopakami musimy coś załatwić, ale ty zostań. Odpocznij troszkę. Jak wyjdziemy to Idź do mojej sypialni Na samym końcu korytarza do góry.- uśmiechnął się.- Trafisz?-Zapytał  
T.-Yhm tak jasne.-uśmiechnęłam się blado. Myślałam, że spędzimy moje święto razem , a tymczasem zostaje sama w domu. No, ale cóż..przynajmniej jestem w Londynie XD
Gdy chłopcy wyszli, przekręciłam zamek w drzwiach i udałam się zgodnie z instrukcją do pokoju Harrego. Nie łatwo było nie zauważyć wielkich białych drzwi z naszymi wspólnymi zdjęciami. Uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do środka. Na samym środku wielkiego pokoju, stało łóżko ogromnych rozmiarów. A na nim zobaczyłam przepiękną białą, brokatową sukienkę, jasne barelinki i czerwone pudełeczko. Podeszłam bliżej i dopiero teraz zauważyłam białą kopertę, zaadresowaną dla mnie na materiale. 
Powoli ją otworzyłam i zaczęłam czytać. 
"Jeśli to czytasz to jesteś sama w domu. Chciałem dać ci trochę przestrzeni, abyś mogła się przygotować na dalszą niespodziankę. Przyjedziemy po ciebie o 20. Kocham cię Twój Harry"
Miałam godzinkę na uszykowanie się. Pobiegłam do łazienki i napuściłam sobie całą wannę gorącą wodą. Wrzuciłam do niej bombę do kąpieli i zanurzyłam się cała w gorącej cieczy. Starannie umyłam i wysuszyłam włosy. Wyjątkowo dobrze się ułożyły. Poszłam z powrotem do sypialni Harrego i usiadłam przed wielkim lustrem koło drzwi. Zrobiłam lekki, trochę wyzywający makijaż i przeszłam do stroju. "A co jeśli nie będzie pasowała?'' Usłyszałam swój głos w głowie. 
Zdenerwowana powoli zabrałam się za wkładanie sukienki. Pasowała idealnie, jakby była szyta na miarę. Sięgała połowy uda, miała wycięte plecy i była na grubych ramiączkach. Założyłam buty i dopiero teraz sięgnęłam po pudełeczko. Moim oczom ukazał się piękny srebrny naszyjnik z napisem ''forever''.Zapięłam go na szyi i już byłam gotowa. Nagle usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi na dole i odkłada klucze. 
H.-(t.i)?!-krzyknął mój chłopak.
T.-Już idę. -pstryknęłam się jeszcze swoimi perfumami z walizki i powolnym krokiem doszłam do schodów. Na całe szczęście chłopacy nie stali przy nich. Powolnym krokiem zaczęłam schodzić w dół. Gdy znalazłam się już na miejscu usłyszałam ciche 
Z.-"WOW" -szepnął Zayn
Lo.-"Ale śliczna"-Louis 
N.-Kto to?-zapytał zdziwiony Niall.
L.-Jak to kto to? To (t.i) idioto.-odparł chłopak .
H.-Moja księżniczka.-powiedział Harry podchodząc do mnie z otwartymi ramionami. - Kocham cię.
Wtuliła się w jego tors i wdychałam ten cudowny zapach. 
N.-O jak słodko. A ty- wskazał na mnie.- wyglądasz przepięknie-odparł głodomor.
H.-Gotowa?-zwrócił się do mnie.
T.-Jak widać.-odparłam.
*godzinę później*
Wszyscy bawiliśmy się na parkiecie klubu i wtedy zauważyłam, że nie ma mojego chłopaka.
T.-Lou!!-krzyknęłam żeby mnie usłyszał.- Gdzie jest Harry?- zapytałam
Lo.-Zaraz zobaczysz... nie mogę ci powiedzieć. -zaśmiał się w głos. 
Nagle muzyka ucichła, a wszystkie  światła  zapaliły się. 
Co się tutaj dzieję? Zapytałam samą siebie. I wtedy....zobaczyłam go. Harry wszedł na środek sceny i włączył mikrofon. 
H.-(t.i)kochanie to dla ciebie. Kocham cię- mówił patrząc mi w oczy. Nagle wszystkie oczy skierowały się na moją osobę,  nie zwracałam na to uwagę, teraz liczył się tylko on. Ponownie zgasły światła, oprócz tego skierowanego na Harrego, a on zaczął śpiewać piosenkę.. dla mnie. Była cudowna, gdy skończył zbiegł ze sceny i w świetle reflektora podszedł do mnie. Uklęknął na jedno kolano i powiedział do mikrofonu.
H.-(t.i) kochanie, wiem że znamy się krótko, ale wiem że to z tobą chcę spędzić resztę życia. Czy zechciałabyś zostać moją żoną.... panią Styles? 
Do oczu napłynęła mi łzy. Tego się nie spodziewałam. Na sali zapadła głucha cisza. Nie mogłam nic wyjąkać, więc spojrzałam tylko w jego piękne oczy i kiwnęłam głową na "tak". Każdy zaczął gwizdać i krzyczeć. Chłopaki patrzyli na nas śmiejąc się szeroko, a Harry wstał, założył mi na palec obrączkę  i namiętnie pocałował.
H.-Kocham cię, jesteś całym moim światem.
T.-A ty moim wszechświatem. Kocha cię Harry.- płakałam. 
*rok później* 
Mam wspaniałego męża i spodziewamy się dziecka. 
Nie to nie żadna wpadka. Oboje z Harrym pragnęliśmy mieć potomków i udało się. Już za kilka miesięcy na świat przyjdzie nasza córeczka Sara. Po ślubie przeprowadziłam się z Polski od mamy i teraz mieszkam razem z Harrym w przytulnym domu w Londynie. Z mamą  widzimy się bardzo często , a chłopacy, przyjaciele Harrego.. nasi przyjaciele odwiedzają nas codziennie. Wreszcie moje szczęście mnie odnalazło. Wam też tego życzę. 
Mam nadzieję, że się spodobał ten imagin. Jak na razie koniec tego trzy-częściowego opowiadanka. Ale myślę, że kiedyś do niego wrócę. Do zobaczenia  wkrótce  xo