sobota, 20 sierpnia 2016

#7 Imagin Zayn Malik

Cześć i czołem!!
Dzisiaj imagin o Malik'u . Zapraszam xo

Siedziałam na parapecie w kuchni czekając, aż nadjedzie autem mój chłopak. Zayn i reszta chłopaków właśnie dzisiaj wracali z trasy koncertowej. Z tej okazji, posprzątałam cały dom, kupiłam sobie nową czarną sukienkę, zrobiłam romantyczną kolację... To dzisiaj postanowiłam powiedzieć Zayn'owi, że jestem w ciąży. Jak na razie powiedziałam tylko swojemu najlepszemu przyjacielowi Harremu. To z nim przyjaźnię się najdłużej i wiem, że mogę mu zaufać. Strasznie boję  się powiedzieć Zayn'owi o dziecku, nie wiem jak on na to wszystko zareaguje. Ale muszę. I tak pewnie niedługo zauważy. W końcu trzeci miesiąc.
Nagle zobaczyłam, że czarny samochód chłopaka parkuje koło domu. Po chwili Zayn wybiegł z auta i pobiegł w kierunku drzwi. Otworzył je szeroko i wbiegł do kuchni. Popatrzył na mnie rozkładając ręce w geście uścisku. Wstałam ostrożnie z parapetu i już po chwili byłam w objęciach swojego ukochanego. Mocno mnie przytulił i powiedział.
Z.-Tak strasznie tęskniłem...Kocham cię.
T.-Mój kochany. Też już nie mogłam się doczekać aż ciebie zobaczę. Kocham najmocniej wiesz?-zapytałam wąchając jego cudowny zapach perfum.
Z.-Wiem. Kochanie. Muszę wziąć prysznic i wyprać ubrania. Jestem strasznie padnięty. -popatrzył mi w oczy.
T.-Okay..rozumiem.-zrobiło mi się przykro.
Z.-Nie gniewaj się złotko. Obiecuję, że od jutra będę tylko twój...-przerwał uciekając wzrokiem na coś znajdującego się za mną.-Oh..zrobiłaś kolację.
T.-Nic nie szkodzi...to może poczekać. Rozumiem jesteś zmęczony. Wiesz  ja chyba też się już położę.-powiedziałam ziewając.
Z.-Na pewno?-zapytał.
T.-Tak kochanie. Padam z nóg. Mam prośbę. Mógłbyś to posprzątać? Proooszę.-zaśmiałam się.
Z.-Zgoda, a teraz mykaj spać bo naprawdę padasz. Niedługo dołączę do ciebie. Kocham cię-powiedział całując mnie  w usta.
Odwzajemniałam pocałunek i poszłam do naszej sypialni. Przebrałam się w piżamę i zasnęłam.
*następnego dnia*
Poczułam delikatne ruchy na moim obojczyku. Niczym skrzydła motyla, usta Malika poruszały się po moim ciele.
Z.-Dzień dobry kochanie.-powiedział widząc, że już nie śpię.
T.-Dzień dobry.-odpowiedziałam lekko otwierając oczy. Zayn był już ubrany. Miał na sobie czarne rurki, biały t-shirt wystający z jego czarnego sweterka. Wyglądał uroczo.
Z.-Troszeczkę się pani pospało pani(t.n) -powiedział.- Dochodzi już trzecia popołudniu. Myślałem, że już nie żyjesz.
T.-CO?!-krzyknęłam wstając szybko z łóżka. Był to głupi pomysł, gdyż zakręciło mi się strasznie w głowie i gdyby nie Malik runęłabym na podłogę jak długa.
Z.-A to co?-zapytał zaniepokojony.
T.-Nic. To tylko...yyy.. za długo spałam.-skłamałam.
Z.-Na pewno?-zapytał podejrzliwie.
T.-Tak. Jak zjem jakieś śniadanko na pewno mi przejdzie.Zrobiłbyś dla mnie naleśniczki?  -zapytałaś robiąc maślane oczka.
Z.-Zgoda. -uśmiechnął się do mnie. Jak będą  gotowe to cię zawołam.
T.-Dziękuję.
Gdy Zayn opuścił sypialnie zabrałaś się za poranną rutynę. Po pół godzinie zeszłaś na dół.
Z.-Wołałem ciebie, ale nie schodziłaś.- powiedział.
T.-Przepraszam, brałam prysznic.-pocałowałaś go w usta.- Mniam! Wszystkie dla mnie?
Z.-Wszystkie dla mojej księżniczki.-uśmiechnął się pokazując swoje  białe ząbki. -Zabieram cię dzisiaj na obiad.
T.-Kochanie.Naprawdę mogę zrobić go w domu.-posłałaś lekki uśmiech, mając nadzieję, że chłopak się zgodzi.
Z.-Nie ma mowy. Chcę ci jakoś wynagrodzić moją nieobecność.-odparł całując mnie w czoło. Skoro jesteś już uszykowana...
T.-Nie, daj mi kwadrans i będziemy mogli iść.-powiedziałaś wstając od stołu. Poszłaś do sypialni i wyciągnęłaś z szafy swoją, nową, czarną sukienkę. Zrobiłaś bardziej wyrazisty makijaż i ubrałaś szpilki. Spojrzałaś na efekt końcowy w wielkim lustrze. Powoli zeszłaś na dół, gdzie czekał na ciebie Zayn.
Z.-Wyglądasz ślicznie, ale wiesz że nie musiałaś.-powiedziała podchodząc do mnie.
T.-Wiem, ale chciałam, poza tym muszę ci coś dzisiaj powiedzieć. Ale to na miejscu.-powiedziałam zdenerwowana.
Z.-Zgoda. W takim razie chodźmy.
T.-Poczekaj!-krzyknęłam biegnąc po torebkę w kuchni. -Teraz już jestem gotowa.-uśmiechnęłam się do niego.
*w restauracji*
Zayn zabrał mnie chyba do nowo otwartej restauracji. Nikogo, poza nami tam nie było.
Z.-Kupiliśmy ją kiedyś  z chłopakami. -powiedział, gdy miałam go o to zapytać.
T.-Ale po  co wam restauracja?-ciekawość wzięła górę.
Z.-A po to, aby mieć spokój. Gdy będziemy ze swoimi połówkami, wtedy nikt nam nie będzie przerywał, piszcząc i krzycząc na nasz widok kochanie.- odparł jakby to było oczywiste. -Proszę usiądź-powiedział odstawiając dla mnie krzesełko. Wykonałaś jego prośbę, a on uczynił to samo.
Kelnerzy przynieśli wam wcześniej zamówione przez Zayn'a potrawy i czerwone wino.
Chłopak nalał nam po lampce i zabraliśmy się do jedzenia. Po skończonym posiłku, Zayn chwycił lampkę wina i przybliżył ją w moim kierunku, aby móc uderzyć swoją o moją. Wiedziałam, że musisz mu powiedzieć. Teraz albo nigdy.
T.-Zayn, kochanie poczekaj chwilkę.-powiedziałam odstawiając kieliszek. Sięgnęłam białą kopertę, w której było usg brzucha. Położyłam ją na środku stołu i czekałam, aż Zayn ją otworzy. Gdy tak uczynił zaczęłam mówić.
T.-Niestety nie mogę się z tobą napić alkoholu....yyy...widzisz spodziewam się dziecka, my spodziewamy się dziecka. Zayn! Ja jestem w ciąży.-powiedziałam szybko, a po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
Z.-Jak to jesteś w ciąży?!-krzyknął.- To nie możliwe! Powiedz, że to głupi żart!!Ja nie chcę tego bachora! To mi zniszczy karierę.
T.-Zayn proszę cię, nie mów tak.-szepnęłam, gdyż jego słowa dogłębnie mnie zraniły. -Uspokój się!
Z.-Jesteś chora! Jam mam się uspokoić?!To na pewno nie moje! Ono ma zniknąć.-powiedział już spokojniej.
T.-C..co masz na myśli?-zapytałam zszokowana.
Z.-Masz usunąć ciążę. Słyszysz? To dziecko nie może przyjść na świat.A jeśli nie chcesz to z nami koniec. - powiedział wstając od stołu. Rzucił kopertą w twoją stronę i wybiegł z restauracji. Wybuchłaś głośnym szlochem. Jak to mam usunąć to dziecko? Przecież ja je kocham. On mnie nie kocha. Inaczej cieszyłby się ze mną naszym szczęściem .
Chwyciłam torebkę i z płaczem pobiegłam do domu Harrego.
H.-(t.i) co ci się stało?-zapytał zdenerwowany.
T.-Zayn... on.ja..-szlochałam.
H.-Co się stało? Wejdź i powiedz mi wszystko co się wydarzyło.
Gdy doszłam do tego, że mam usunąć dziecko, Harry mocno mnie przytulił.
H.-Jutro z nim pogadam. Obiecuję, że będzie dobrze. On nie chciał tego powiedzieć.Był po prostu w szoku.-przekonywał mnie.
T.-Dziękuję Hazza. Mogłabym przenocować dzisiaj u ciebie?Nie chcę wracać  do domu.- ziewnęłam. Przez ciążę ostatnio jestem wiecznie śpiąca.
H.-Nie ma problemu-pocałował mnie w czoło, a ja zasnęłam w jego objęciach.
*rano*
Obudziłam się w sypialni przyjaciela. Przypomniałam sobie o wczorajszej kłótni z Zayn'em i znów zachciało mi się płakać. Zamiast tego ubrałam się w rzeczy Harrego, które najwyraźniej dla mnie uszykował. Na łóżku leżała jego czarna bluza, moje zostawione tu kiedyś leginsy i biały t-shirt.
Poszłam do kuchni i spojrzałam na kartkę leżącą na blacie.

Jadę porozmawiać z Zayn'em. Dbaj o siebie i dziecko. Buziaki Harry xoxo

Po godzinie bezczynnego siedzenia, miałam już dosyć. Odblokowałam telefon i zobaczyłam 14.30. Harrego nie było już dobre dwie godziny, odkąd się obudziłam. Zaczęłam się niepokoić. Wybrałam do niego numer i odczekałam chwilkę.
T.-Harry. Wszystko okay?-zapytałam do słuchawki
H.-Tak (t.i). Nadal próbuje wbić coś temu palantowi do głowy. Nie denerwuj się bo to szkodzi. -odpowiedział.
Z.-Ogarnij się ! Ja nigdzie nie jadę! Zrobiła sobie dziecko to niech go teraz ma!-krzyknął Zayn po drugiej stronie.
Li.-Zamknij ryj idioto! To twoje dziecko, ona jest twoją dziewczyną! -odkrzyknął Liam.
T.-Harry...daj mi go na chwilkę do telefonu.- chłopak wykonał moją prośbę. -Chcę ci tylko powiedzieć, że kocham ciebie i kocham nasze dziecko. Skoro nie jesteś w stanie go zaakceptować, to oznacza, że nie akceptujesz mnie. Jest mi strasznie przykro, że traktujesz go jak problem. Ale nie martw się. Już  niedługo...on jak i ja znikniemy z twojego życia!Żegnaj. -powiedziałam rozłączając się.
Zapłakana chwyciłam szybko kartkę i znajdujący się na blacie ołówek. Zaczęłam pisać.
Kochany Harry.
Jest mi strasznie przykro, że żegnam się z tobą w ten sposób. Ale zrozum. ON jest dla mnie wszystkim, a po tym co powiedział, zresztą sam słyszałeś. Mój świat w jednej chwili rozpadł się na milion kawałków, których nie idzie już posklejać. Mógłby zrobić to tylko ON. Ale on nas nie chce. W takim razie... ułatwię mu to życzenie. Gdy będziesz to czytał ja już będę martwa. Jeszcze raz bardzo przepraszam. Jednak wiedź, że strasznie cię kocham i dziękuję za nasza wspaniałą przyjaźń. Już zawsze będę twoim aniołem stróżem. 
Twoja(t.i). Kocham xoxo. Do zobaczenia na drugim świecie. 
Wiedziałam, że muszę się streszczać. Harry na pewno pytał co powiedziałam Zayn'owi. Wyszłam z mieszkania i kierowałam się ku górze. Gdy znalazłam się już na dachu, usiadłam na jego krawędzi. Zerknęłam  w dół  i po raz ostatni spojrzałam na Londyn. Pogłaskałam swój lekko wypukły brzuszek i powiedziałam. 
-Przepraszam. Muszę to zrobić. Chciałabym zapewnić tobie wspaniałą przyszłość, ale sama nie dam rady. Bez twojego tatusia...ja nie potrafię bez niego żyć. Zamartwiałam się jeszcze przez ok 10 minut. Po chwili wstałam, spojrzałam w dół i usłyszałam trzask otwieranych, metalowych drzwi na dach. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Zayn'a.
Z.-Kochanie..-mówił bardzo spokojnie.-błagam cię zejdź. Odsuń się  od tej pieprzonej krawędzi.
T.-Zaaayn..-rozpłakałam się.-Odejdź. Ty go nie akceptujesz, a ja  nie zamierzam usunąć mojego dziecka.
Z.-Przepraszam (t,i). Błagam odejdź bo jeszcze spadniesz i zrobisz mu krzywdę.-próbował mnie przekonać, podchodząc bardzo powoli do mnie. -Kocham cię i chce mieć z tobą dziecko. Przepraszam za to w restauracji, nie byłem na to przygotowany, ale teraz wiem, że chcę stworzyć razem z tobą rodzinę.
T.-Kłamiesz. Kłamiesz tylko po to, aby mnie uratować, żebyś nie miał wyrzutów sumienia, a tak naprawdę mnie nie chcesz!-krzyknęłam. Odwróciłam się w stronę przepaści i powiedziałam ze łzami w oczach.
T.-Kocham cię Zayn!!!
Z.-(t.i) NIE!!!!-krzyknął podbiegając do mnie.
Straciłam równowagę i poczułam jak lecę  w dół. Zamknęła oczy, aby nie patrzeć na swoją śmierć, a wtedy coś mocno mną szarpnęło. Spojrzałam w dół i odpłynęłam w ciemność.
*oczami Zayn'a*
Z.-(t.i)NIE!!!-krzyknąłem i zacząłem biec w jej stronę. Dziewczyna straciła równowagę i zaczęła spadać w dół. Szybko wyciągnąłem i chwyciłem ją za ręce. Uff Bogu dzięki zdążyłem ją złapać. Próbowałem ją wciągnąć ale była za ciężka.
Z.-(t.i), (t.i) słyszysz mnie?- nic nie odpowiedziała, więc pewnie zasłabła. Przecież ona ma lęk wysokości.
-Nie poddam się!Kocham cię i nie pozwolę ci zginąć przeze mnie !-krzyczałem do siebie.
W tym momencie na dach wbiegł Harry.
H.-Stary! Co ty robisz gdzie jest...-przerwał podbiegając do mnie.- Kurwa wciągaj ją !!!
Z.-Próbuję. Jest za ciężka! Pomóż mi!-krzyknąłem w stronę kumpla. Już po chwili moja dziewczyna była w moich ramionach. Harry zadzwonił po pogotowie, a ja wziąłem swoją ukochana na ręce i zniosłem na dół.
H.-I widzisz do czego doprowadziłeś?!-krzyczał na mnie Hazza.- Ty dupku, ona mogła zginąć przez twoją nieodpowiedzialność. Lepiej dla ciebie, żeby dziecku nic nie groziło.
Z.-Byłem głupi! Wszystko będzie dobrze. Musi być.A ty jak byś zareagował ?-zapytałem.- Nie ma ciebie dwa miesiące,przyjeżdżasz, a twoja dziewczyna mówi, że jest w ciąży. Myślałem, że mnie zdradziła. Nie kochaliśmy się przez moją nieobecność więc jak?
H-Debilu! Ona jest w trzecim miesiącu ciąży! -Krzyknął mi w twarz. -To oczywiste, że to twoje dziecko. Nie wierzę... jak mogłeś pomyśleć, że ona cię zdradza?!
Z.-Nie wiem. Nigdy nie dała mi do tego powodu, ale zaraz....skąd wiesz , który to miesiąc? -zapytałem.
H.-Yyy... bo ja wiem od samego początku..-przerwał widząc nadjeżdżającą karetę.
Pogotowie zabrało moją piękność, a ja wraz z przyjacielem pojechaliśmy za ambulans'em.
*oczami (t.i)*
Obudziłam się i otworzyłam szybko oczy. Jasność panująca w pomieszczeniu oślepiła mnie, więc z powrotem przymknęłam powieki.
-To musi być niebo. Tylko w niebie jest tak jasno-mówiłam do siebie.
T.-Jestem w niebie.-szepnęłam w przestrzeń.-Jestem w niebie i zabiłam swoją córeczkę- poleciały mi łzy.
Z.-Nie płacz-usłyszałam ten cudowny głos.
T.-O nie! Trafiłam do piekła!
Z.-Kochanie otwórz oczy. Ty żyjesz. Słyszysz?-poprosił. Wykonałam jego polecenie i bardzo powoli zaczęłam rozchylać powieki
T.-Zaayn?-jęknęłam, widząc jak blisko znajduję się mojej twarzy.
Z.-To co mówiłem...przepraszam. Wymarzmy ten dzień z pamięci. Mówisz, że będziemy mieli córeczkę? -zapytał ciekawy.
T.-Ja, ja nie znam jeszcze płci dziecka, ale wydaje mi się, że to ona..-przerwałam. -To znaczy że ty... ty się cieszysz?
Z.-Kochanie.. kiedy powiedziałaś mi przez telefon, co zamierzasz przeze mnie zrobić... wtedy dotarło do mnie, że chcę tworzyć z tobą szczęśliwą rodzinę. Kochanie wybaczysz mi? -zapytał
T.-Zayn, Zayn, ja... chodź tu- powiedziałam, po czym złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek.
*Rok później*
Jestem szczęśliwą narzeczoną pana Malika. Mam śliczną córeczkę Sarę. Mieszkamy w trójkę w niewielkim domku, koło czterech zwariowanych przyjaciół. Moje życie zmieniło się w bajkę.

Przepraszam strasznie!!
Ten imagin miał wyglądać zupełnie inaczej, ale już od połowy wszystko popsułam. :( Mam nadzieję, że następny będzie lepszy. Jeszcze raz przepraszam.
Buziaki xoxo


2 komentarze: