niedziela, 14 sierpnia 2016

#5 Imagin Zayn Malik

Cześć i czołem!!
Dzisiaj napisałam imagin o Zayn'ie mam nadzieję, że się spodoba :)

Była zima, na dworze straszny ziąb. Płakałam biegnąc przez ciemne ulice Nowego Jorku.
Chciałam jak najszybciej i jak najdalej znaleźć się od tamtego miejsca. W pewnym momencie wybiegłam na ulicę i wtedy....BACH! Poczułam straszny ból i ciemność.
Z.-Halo!! Halo!!!-krzyczał.
Otworzyłam szeroko oczy i dopiero wtedy poczułam silniejszy ból. Rozejrzałam  się dookoła i zobaczyła ciemną postać nachylającą się koło mojego boku.
Z.-Nic ci nie jest? Boli cię coś?- pytał wyciągając do mnie rękę. Odskoczyła od niego jak oparzona i chwiejnym krokiem rzuciłam się do ucieczki. Po kilku metrach z braku sił i potwornego bólu upadłam na asfalt. Chłopak szybko podbiegł do mnie i wziął na ręce.
T.-Puszczaj mnie!! Zostaw.-wyrywałam się mu.-Błagam nic mi nie rób!! Ja chcę umrzeć! Nie rób mi tego co oni..-prosiłaś.
Chłopak gwałtownie się zatrzymał i spojrzał na moją wystraszoną twarz.
Z.-Odwiozę cię tylko do szpitala. Nie chcę żebyś przeze mnie umarła- mówił - Co i kto ci coś zrobił? Obiecuję nie skrzywdzę cię.
Nie wiem dlaczego, ale  gdy to powiedział poczułam się bezpieczna. Wtuliłam się mocno w jego tors i zaczęłam szlochać.
Z.-Ciiii, już spokojnie. Jesteś bezpieczna, nie płacz.- powiedział wkładając mnie do auta.
Usiadłam, a chłopak zapiął mi pasy. Szybko znalazł się  po drugiej stronie samochodu i zasiadł za kierownicą.
Z.-Najpierw zawiozę cię do szpitala, a później pojedziemy do twojego domu. Dobrze? -zapytał.
T.-Ale ja.. ja nie ma domu..-załkałam.
Z.-Jak to nie masz domu? To gdzie ty śpisz, jesz...-wystraszył się.
T.-Moja matka zmarła jak byłam mała, a ojciec to alkoholik. Sprzedawał mnie swoim kolegom, za wódkę.-Szlochałam w głos przypominając sobie, co chcieli zrobić mi ci kolesie.-Zostaw mnie po prostu tutaj. Nie ważne czy w szpitalu, czy na ulicy, ja i tak umrę. Rozumiesz? Ja nie chcę i nie mam dla kogo żyć!! A po tym co mi zrobili...-przerwałam.
Z..-Nie pozwolę ci na to.- odparł stanowczo. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził. Nie pozwolę żebyś ty skrzywdziła siebie. Słyszysz? Pomogę ci. Jedziemy teraz do szpitala.
*Godzinę później*
Na szczęście zderzenie z autem nie spowodowało żadnych poważnych obrażeń. Doktor wsadził mi tylko prawą rękę w gips. Zastanawiałam się jakby tu uciec Zayn'owi. Musiałam zrealizować swoje postanowienie i skończyć z sobą. Nie chcę już dłużej żyć. Mam nadzieje, że chłopak nie będzie winił za to siebie. Nie zniosłabym tego. Bardzo go polubiłam. Jest pierwszą osobą, która mi pomogła. Pierwszą i ostatnią. Rozejrzałam się dookoła poczekalni. Zayn rozmawiał z lekarzem. Postanowiłam wykorzystać chwilę jego nie uwagi i wybiegła ze szpitala. Miałam na sobie tylko krótką bluzkę, przez co czułam jak zamarzam.
T.-Nie ważne. I tak zaraz umrę.-mówiłam sama do siebie. Pobiegłam w uliczkę za samochodem mojego wybawcy. Usiadłam na ziemi i czułam jak od zimna robię się coraz bardziej słaba.Po kilku minutach  nie czułam już nic. Byłam szczęśliwa, że kończę swoje marne życie.
Koniec części pierwszej. Wiem, wyszło dziwnie, ale jest. Druga część będzie lepsza. obiecuję
Buziaki xo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz